Cześć, publikuję dziś kolejny rozdział.
Chciałam przy okazji poinformować, iż zaczęłam powoli pracować nad kolejnym opowiadaniem. Ponieważ spodobała mi się praca nad czymś takim. Tym razem chcę je zrobić w trochę inny sposób. Poeksperymentuję i sprawdzę co działa lepiej w moim przypadku. Zacznę je publikować najwcześniej po zakończeniu tego opowiadania.
Tymczasem zapraszam do rozdziału XXXIII!
***
- Wytwórnia
powiedziała, że powinnaś wejść do studia – powiedział Daniel.
- Proszę… -
jęknęłam wyglądając spod kołdry.
Musiałam wyglądać
jak kłębek nieszczęść. Dwa dni temu Harry przywiózł mnie z powrotem do domu.
Byłam mu wdzięczna, że podczas mojej krótkiej nieobecności miał czas i siłę
pomyśleć o tym, że trzeba u mnie posprzątać. Mimo wszystko przeniosłam się do
sypialni gościnnej. Zbyt dużo emocji kłębiło się w pokoju, w którym spałam
zazwyczaj i przestałam się czuć tam dobrze.
Oczywiście Harry
zaproponował mi, że mogę zatrzymać się u niego i że chciałby się mną
zaopiekować, ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się na to zgodziła.
Chciałam być
teraz sama.
- Wiem, że nie
jest Ci łatwo… - Mówiąc to dotknął kołdry w miejscu, w którym znajdowało się
moje ramię.
- Nie masz
pojęcia.
- Mam. Moja żona
też kiedyś straciła dziecko – odpowiedział z westchnieniem. Spojrzałam na niego
zaskoczona tym wyznaniem. Po raz pierwszy od kiedy go spotkałam okazał odrobinę
człowieczeństwa i brak oficjalnego zadęcia.
- I co było dalej?
– spytałam ciekawa.
Wahał się chwilę
zanim odpowiedział.
- Każde poszło w
swoją stronę.
- To sugestia, że
mamy się rozejść?
Spojrzał na mnie.
- Wiem, że mnie
nie lubisz, ale nie jestem aż takim chujem. Widzę co między wami jest i wbrew
zaleceń firmy pozwoliłem wam się spotykać, o ile było to dyskretne. Ostatnio
spędzacie razem zbyt dużo czasu i naciskają na mnie, żebym odciął Cię od niego
na dobre.
- Czemu mi to
mówisz?! – zapytałam poirytowana. – To jakaś gra? Przecież jeszcze ostatnio nas
swatali.
- Wcale nie ostatnio. To było dwa lata temu, gdy tu przyjechałaś. Po tym jak się rozstaliście…
- Przestałam się
dla nich liczyć, wiem – skończyłam za niego odwracając się do niego plecami,
żeby się nie rozpłakać.
- Janice.
- Jestem dla nich
zabawką, która straciła swoją funkcję, ale przynajmniej można zrobić na niej jeszcze
trochę kasy.
- Nie mów tak.
- To powiedz mi,
że się mylę.
Otworzył usta,
żeby zaprzeczyć, ale znów je zamknął.
- Chodzi o to, że
chciałem Cię ostrzec przed tym, że gdy przestanie przyjeżdżać i się wokół
Ciebie kręcić, to jest to rozkaz z góry, którego jak dobrze wiesz nie może
zignorować. Poza tym wiem, że szukają dla niego kogoś nowego.
- Nie rozumiem
Cię. – Odwróciłam się w jego stronę.
- Nie powinienem
tego mówić. Mogą mnie za to zwolnić – przyznał szczerze.
- To po co to
powiedziałeś?!
- Bo widzę, że go
kochasz i że to może złamać Ci serce.
Spojrzałam na
niego, ale łzy w moich oczach zaczęły zamazywać jego sylwetkę, więc pokręciłam
głową i znów wróciłam do poprzedniej pozycji.
- Wracając do tego od czego zacząłem, potrzebujemy żebyś weszła do studia w przyszłym tygodniu.
- Raczej nie
jestem w nastroju do pracy.
- Materiał mamy.
Musisz go tylko wyśpiewać.
- Proszę, pozwól
mi zostać samej. Potrzebuję ciszy…
- Zastanów się na
tym.
- I tak nie mam
wyboru – rzuciłam na odchodne, gdy wychodził z pokoju.
***
Dzień za dniem
mijał, a ja nie miałam odwagi wyjść z łóżka. Przy życiu trzymała mnie tylko
Lucy, która codziennie do mnie przychodziła i zmuszała mnie do zjedzenia
czegoś.
- Harry
powiedział, że bardzo Cię kocha i że żałuje, że nie może tu być – powiedziała, kładąc na szafce nocnej talerz z zupą.
Spojrzałam na nią
zaszklonymi oczami i zgodnie z rytuałem podniosłam się, żeby wziąć miskę w ręce
i zjeść trzy łyżki kremu.
- Daniel
powiedział, że ma dla Ciebie jakiegoś specjalistę.
Pokręciłam głową.
- Wiem, ale może
faktycznie będzie trochę lepiej. Powinnaś ruszyć dalej.
- Będzie mi lepiej, jak wszyscy dadzą mi święty spokój.
Sprawiłam jej
przykrość.
Pokiwała
nieznacznie głową i wstała.
Wyciągnęła z torebki
papierową torbę i położyła na łóżku.
- Prosił, żebym Ci
to dała.
Bałam się zajrzeć
do torebki. Gdy zrobiło się ciemniej chwyciłam ją i wyciągnęłam z niej
koszulkę.
Była
przesiąknięta jego zapachem.
Chciałam być
sama, ale moje pokręcone ciało potrzebowało teraz jego obecności, żeby chociaż
trochę ukoić ból.
Nie rozumiałam
tego co czuję, ale teraz, gdy nie mógł przy mnie być najbardziej go chciałam i
potrzebowałam. Przytuliłam się do kawałka materiału i po raz pierwszy od kiedy
wróciłam do domu udało mi się naprawdę zasnąć.
Następnego dnia
udało mi się pójść do łazienki i wziąć prysznic. Czułam się trochę lepiej i
wiedziałam, że była to zasługa głupiego kawałka materiału.
Po raz pierwszy
od długiego czasu nałożyłam na twarz makijaż.
Wyglądałam
fatalnie, ale i tak uznałam, że zrobiłam duży postęp.
Wyciągnęłam z
kieszeni spodni telefon i wybrałam numer Daniela.
- Przyjedziesz po
mnie? – spytałam, bez względnych kurtuazji.
- T…tak. – Zgodził
się z lekkim zawahaniem. Nie spodziewał się, że wejdę do studia już dzisiaj.
Pod budynkiem był
już dziesięć minut później.
- Jest trochę
lepiej? – spytał.
- Udało mi się
zebrać – poinformowałam niemalże szeptem. W jego reakcji dostrzegłam
podekscytowanie, mimo tego jak bardzo starał się je ukryć.
Byłam dla niego
wrzodem na tyłku i wiem, że miałby problemy, gdybym nie zrobiła tego o co
prosi.
Dojechaliśmy do
studia w centrum Londynu.
Gdy wysiadłam z
samochodu od razu podeszło do mnie kilka osób, które prosiły o zdjęcie i
autograf.
Wykrzesałam
odrobinę uśmiechu i zapozowałam do zdjęć.
- Winda? – spytał
Daniel, gdy weszliśmy do budynku.
Skinęłam głową.
***
Koło mnie
siedziała Diana Khullina. Była kolejną bardzo ładną blondynką z dużymi ustami,
która miała zadatki na modelkę, ale trzeba było ją jakoś wypromować. Miałem
okazję poznać dziesiątki takich dziewczyn i dzisiaj po raz kolejny miałem
udawać, że z kimś takim się spotykam.
W każdym innym
przypadku starałbym się być wspierającym kolegą, który pomoże przejść przez te
kilka spotkań dziewczynie. Przy okazji spróbowałbym się również dobrze zabawić.
Niestety nie tym
razem. Było mi żal tej dziewczyny. Wydawała się być naprawdę niewinna i
wiedziałem, że to nie ona sama siebie tutaj posadziła, jednak nie potrafiłem
zmusić się do bycia miłym, uprzejmym i czarującym.
W rzeczywistości
byłem wściekły. Chciałem być przy Janice. Musiałem przy niej być. To co się
wydarzyło ostatnio miało ogromy wpływ na to jak się czuje. Czułem bolesną
pustkę i nie życzę tego uczucia nikomu, więc skoro na mnie działało to w taki
sposób, to jak musiało na nią.
Nie miałem
pojęcia, że management może wymyślić coś tak głupiego. Doskonale widzieli o
wszystkim. Chciałem odejść, ale nie było to takie proste. Musiałbym wtedy oddać
na ich własność wszystkie założone spółki podczas trwania kontraktu, które generowały część kapitału,
musiałbym zrzec się praw autorskich do wszystkich wykonywanych i skomponowanych
przeze mnie do tej pory utworów i co najgorsze dla mnie – musiałbym zostawić
chłopaków, a wtedy zespół rozpadłby się na dobre, ponieważ nasz kontrakt
zawiera klauzulę, w której One Direction zobowiązane jest do współpracy pod
szyldem Modest!.
Wolałem nie
myśleć co działoby się z naszymi fanami, gdybyśmy ogłosili rozstanie.
Poza tym Janice
również musiałaby pożegnać się z tą firmą. Z racji tego, że nie minęło jeszcze
pięć lat, musiałaby zwrócić koszty promocji i trasy oraz zrzec się przychodów i
praw autorskich do własnego materiału. Tak przynajmniej wyglądało to w naszym
przypadku, więc wątpię, żeby tym razem było inaczej.
W tej chwili
miałem trochę więcej swobody i mogłem wyrazić swoje zdanie. Dlatego kontrakt
zmieniłem tak jak tylko się dało, żeby mniej uderzał we mnie i Janice oraz
Dianę.
Podpisałem
kawałek papieru, który opiewał 4 spotkania w miejscach publicznych.
I podając na
pożegnanie dłoń dziewczynie opuściłem pomieszczenie.
Wyszedłem tylnym
wejściem z budynku tak szybko jak potrafiłem i zwymiotowałem do najbliższego
kosza na śmieci.
Wytarłem usta
dłonią i ruszyłem w kierunku głównej ulicy, żeby złapać taksówkę.
***
Przyglądając się
przez okno panoramie Nowego Jorku wybrałem numer Jan. Musiałem ją uprzedzić.
Ktoś odebrał
połączenie, ale po drugiej stronie zastałem ciszę.
- Halo? –
spytałem, ale nikt nie odpowiadał. – Janice?
Połączenie
zostało zrzucone. Serce podskoczyło mi do gardła i zrobiło się niezwykle
gorąco. Bałem się, że coś mogło się wydarzyć.
Trzy sekundy
później zadzwonił do mnie nieznany numer.
- Nie kontaktuj się
z nią. – Usłyszałem głos Daniela.
- Muszę z nią
porozmawiać.
- Nie wolno wam.
- Muszę ją
uprzedzić, że jestem zobowiązany spotkać się kilka razy…
- Ona o niczym się
nie dowie – przerwał mi.
- Jak…
- Nie dopuszczam
do niej prasy – wyjaśnił.
- A telefon?
- Ma zablokowane odpowiednie
strony.
- Traktujecie ją
jak dzieciaka.
- Robię to dla jej
dobra.
- Pozwól mi z nią
porozmawiać.
- Nie mogę na to
pozwolić i doskonale wiesz, że jest to zabronione.
- Nikt się nie
dowie.
- Jesteśmy teraz w
studiu.
- Nagrywa?! –
zmarszczyłem brwi. Nie spodziewałem się, że ustąpi.
- Tak.
- Własne piosenki?
- Nie. To co dla
niej przygotowaliśmy.
- Jesteś totalnym
chujem, jeśli zmusiłeś ją…
- Do niczego jej
nie zmuszałem. Sama do mnie dzisiaj zadzwoniła.
Więc Janice
ruszyła dalej. Beze mnie. Chciałem dla niej jak najlepiej i mogłem to
zaakceptować, pod warunkiem, że będzie jej dobrze.
***
Siedziałam na
ławce w Hyde Parku. Było już prawie jasno, ale nie byłam w stanie zasnąć. Dzisiejsza
noc była zbyt intensywna, żeby zamknąć oczy i odpłynąć. Brakowało mi
kogokolwiek. Moi rodzice nie chcieli ze mną rozmawiać po tym, co pojawiło się
na mój temat w mediach. Czuli się zawiedzeni tym, że wychowali kogoś takiego
jak ja. Miałam być przykładną dziewczynką, a nie puszczalską dziwką, która
trafiła do szpitala, bo przedawkowała.
Jedyna osoba,
która wciąż była przy mnie to Lucy, ale byłam pewna, że wkrótce i ona odpuści.
Zaręczyła się, a ja nie byłam w stanie wykrzesać z siebie nawet odrobiny
entuzjazmu, gdy mi to oznajmiła. Nie oceniała mnie, ale zraniłam ją tym.
Byłam blisko
zjazdu, więc podniosłam się, żeby zdążyć dojść do domu przed najgorszym
momentem.
Byłam zawiedziona
sama sobą, ponieważ przez tak długi czas udawało mi się powstrzymać od czegokolwiek, gdy myślałam o Harrym.
Ale Harry’ego już
koło mnie nie było. Nie mógł się ze mną spotykać i kontaktować i trzymał się przepisów. Nie mogłam do
niego nawet zadzwonić. Z resztą nie wiem co mogłabym mu powiedzieć.
Nieświadomie nogi
powiodły mnie do domu.
Otworzyłam drzwi i nawet się nie rozbierając położyłam
do łóżka.
***
Dziękuję za komentarze. Liczę na opinie :)
Miłego dnia :)
Boski chociaż okropny - w tym, że nie mogą się spotykać ze sobą, choć Jan tak strasznie potrzebuje Harr'ego, a Harry tak bardzo chciałby być koło Jan. To takie pokręcone, mam nadzieję, że Jan się podniesie po tym wszystkim, a u jej boku jeszcze zobaczę Harr'ego. A co do pisania to bardzo się cieszę, że planujesz napisać coś nowego bo bardzo lubię twój styl pisania i twoje pomysłu, są naprawdę ciekawe i wyjątkowe. Więc już nie mogę doczekać się, aż zobaczę coś nowego z Twojej strony, z niecierpliwością czekam! :* xx
OdpowiedzUsuń