- Harry? – spytałam go chwilę przed wyjściem z hotelu,
żeby udać się na lotnisko.
- Tak? – usiadł na łóżku przyciągając mnie do siebie.
Nasz pobyt w Belfaście dobiegł końca. Wracaliśmy do
Londynu. Ja bardziej na stałe, Harry raczej chwilowo, ale mieliśmy zamiar
spędzać ze sobą jak najwięcej czasu i zobaczyć jak to wypali.
- Ostatnio chciałeś mi o czymś powiedzieć.
- Co? – zmarszczył brwi. – Kiedy? Kocham Cię? – strzelił.
Moje oczy w tej chwili miały rozmiar i kształt dużych
okrągłych monet.
- Nie… - szepnęłam, będąc w szoku. – Raczej chodziło mi o
to, że chciałeś ze mną o czymś porozmawiać, zanim powiedziałeś, że mam sobie
iść, bo nie chciałam przedłużyć kontraktu.
- Ach – zreflektował się. – O tym mówisz. Nie, to nie
ważne.
- Wydaję mi się, że jednak jest istotne skoro chciałeś o
tym mówić.
Spojrzał mi w oczy z uśmiechem i pokręcił głową, ale
widziałam, że coś przede mną ukrywa.
- Wiesz, że nie jestem głupia? – upewniłam się.
- Oczywiście, Słońce. Nie mógłbym z Tobą tyle przebywać,
gdyby było inaczej.
- To Ci powiem, że jest mi jednak przykro, że mnie tak
traktujesz.
- Co?
- Przecież widzę, że coś jest. Nie chcesz mi tego
powiedzieć. Dlaczego? – spytałam. – Boisz się? – zgadywałam, ale po jego oczach
poznałam, że trafiłam.
- Harry… Proszę. Ja też Cię kocham – powiedziałam
dotykając jego policzka, żeby go przekonać. – Bez względu na wszystko. –
Siadłam teraz przodem do niego i pocałowałam jego czoło.
- Nie jestem tego taki pewien.
- Proszę… Nie chcę, żebyś coś przede mną ukrywał.
Zamknął na chwilę oczy. Wiedziałam, że już wygrałam.
Westchnął.
- Po prostu… - wciąż się wahał. – Po prostu chciałem
powiedzieć Ci, że... Nie... Nie mogę. Jesteśmy razem i to już nie ma znaczenia.
- Harry! - upomniałam go.
- Ale... - urwał, ale nie chciałam odpuścić, więc poddał się - Po prostu... Chodzi o to, że może lubię nie tylko dziewczyny – powiedział niezwykle cicho, szybko i
niewyraźnie. Tak, jakby chciał, żebym nie zrozumiała.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że jesteś biseksualny? - spytałam otwarcie.
Niepewnie skinął głową.
Patrzył mi teraz w oczy. Próbował coś z nich wyczytać,
ale miałam w nich pustkę, która nie okazywała jakiegokolwiek cienia emocji.
Opuścił wzrok zrezygnowany.
Złączyłam nasze czoła.
- Jeśli chcesz wyjść, albo to przerw…
- Zamknij się, Harry – poprosiłam.
Odsunęłam swoją twarz, żeby móc spojrzeć mu w oczy
ponownie. Był obnażony i bezbronny.
- To nie zmieni mojego zdania – zapewniłam. – Po prostu
muszę to ułożyć i przetrawić – poprosiłam o wyrozumiałość.
- Tak. Oczywiście – powiedział szybko oblizując wargę ze
zdenerwowania.
Musnęłam delikatnie jego wargi, żeby go o tym zapewnić.
W sumie zawsze się nad tym zastanawiałam, jednak inaczej
to wygląda, gdy faktycznie dotyczy to Twojego faceta i wiesz, że musisz uważać
nie tylko na inne kobiety, ale również innych mężczyzn.
***
Dzisiaj byłam gościem Grimmy’ego w BBC Radio 1. Wróciłam
do domu Harry’ego, ponieważ stąd właśnie wcześnie rano wyjechałam.
Weszłam do przedpokoju bezpośrednio z garażu.
W całym domu rozbrzmiewała muzyka Pink Floyd. O ile się
nie mylę piosenka nazywała się The Great Gig In The Sky, jednak ciężko było mi
podzielić tę płytę na kawałki.
Znalazłam Harry’ego w jadalni.
Leżał na stole w jeansach i botkach. Gdy mnie zauważył
wstał, zrobił kilka firmowych scenicznych kroków i zeskoczył, idąc do mnie.
- Witaj… - powiedział cicho, całując mnie w usta na
powitanie.
- Coś się dzieje? – spytałam.
- Nieee… - odpowiedział, pewnie zdziwiony moim pytaniem.
- To co robisz? – byłam ciekawa.
- Słucham muzyki i odpoczywam.
- Zawsze w taki sposób?
- Zawsze niekonwencjonalny – przyznał.
- Czemu?
- Bo mogę – stwierdził zupełnie szczerze, po czym wrócił
do stołu i na nim usiadł. – Poza tym daje mi to natchnienie – dodał wyciągając
ręce w moją stronę.
Wyłączył wieżę pilotem.
- Kocham Cię – powiedziałam nagle, stając między jego
nogami.
- Wiem. Ja Ciebie też – odpowiedział całując mnie, po czym
zabrał mi z ręki torebkę Fendi, którą dostałam od niego z okazji pierwszego
miejsca mojej płyty w Wielkiej Brytanii i odłożył na najbardziej oddalone od
nas krzesło do którego sięgnął.
- Masz na sobie coś czego będzie Ci szczególnie szkoda jak
to zniszczę? – spytał.
- Chyba nie – przyznałam szczerze.
Uśmiechnął się. W oczach miał ogień. Wziął mnie na stole.
Gdy skończył ułożył mnie na swoim ramieniu i znów włączył muzykę. Przyznam, że
było to dosyć przyjemne. Po jakimś czasie odwrócił się, sięgnął po kartkę i
długopis i zaczął pisać. Podparłam się na łokciu patrząc jak pracuje. Nachyliłam
się nad nim i wyciągnęłam z torby telefon. Zrobiłam mu zdjęcie.
Zdziwił się i spojrzał na mnie.
- Co się stało? – spytał.
- Nic. Uroczy widok i chciałabym się nim podzielić –
odpowiedziałam uśmiechając się. Odpowiedział tym samym i pocałował mnie.
- Instagramowy szał? – zażartował.
- Mogę Cię nie oznaczać.
- Dodaj.
- Nie będziesz zły?
- No co Ty?! Dlaczego miałbym być zły?
- No dobra… - odpowiedziałam i zaczęłam wstawiać zdjęcie, dodając je też od razu na Twittera.
- To niesamowite, że tak długo się znamy i jednak trzymamy
dla siebie prywatność.
- Trzymamy?
- Może raz na jakiś czas coś gdzieś wspomnę, może widzą co
robimy na imprezach, czy ulicy, ale gdy jesteśmy sami to jesteśmy sami.
Zaczęłam się nad tym zastanawiać i w sumie była to
prawda. Nigdy nie dzieliliśmy się na zewnątrz tym co robimy. Fakt, że przez
długi czas nie było czym, a ja miałam zablokowane portale społecznościowe, ale
mimo wszystko… Nigdy! Nic!
- Jeśli chcesz to usunę to zdjęcie – zaproponowałam.
- Nie chcę, żebyś je usuwała. To chyba zdrowe dodawać
takie rzeczy. Każdy to robi, niezależnie od tego czy jest osobą publiczną, czy
nie.
- Okej.
Pocałował mnie.
- Jesteś piękna – stwierdził nagle, a ja automatycznie się
zawstydziłam.
- Przestań się wstydzić tylko w to w końcu uwierz –
powiedział z niedowierzaniem. – Słyszysz to ode mnie codziennie, po kilka razy
dziennie. Doceń w końcu siebie.
Opuściłam wzrok, przygryzając wargę.
- Nie sprawiam, że czujesz się piękna? – spytał.
- Sprawiasz – odpowiedziałam.
- Kiedy?
- Np. W łóżku – stwierdziłam zgodnie z prawdą. Gdy się ze
mną kochał sprawiał, że czuję się niezwykle, kobieco, seksownie i pięknie.
- To znaczy, że mam Cię nie wypuszczać z łóżka? – spytał, patrząc mi prosto w oczy. Czułam się onieśmielona pod naporem tego spojrzenia.
***
Była
najpiękniejszą kobietą jaką znałem i całkowicie się w niej zakochałem. Nie
chciałem widzieć nic poza nią. Od kiedy przyjechała do mnie do Belfastu
spędzałem z nią każdą możliwą chwilę. Pierwsze rozstanie na dłużej niż kilka
godzin było dla mnie trudne, ale musiałem się do tego przyzwyczaić ponieważ
oboje byliśmy na trasach.
Zbliżały się
święta. Czekał nas wyjazd z moimi i jej rodzicami w góry.
Jan zakończyła
właśnie pracę z The 1975 i wybierała się we własną trasę zaraz po nowym roku. Jej
płyta osiągnęła sukces, którego chyba nikt się nie spodziewał. Do tej pory
każde z nas się dostosowywało maksymalnie do drugiej osoby i udało nam się
rozdzielić najdłużej na dwa dni przez te ostatnie trzy miesiące. Uwielbiałem to
jak do siebie pasujemy i jak idealnie wpasowujemy jedno w drugie. Byłem na
siebie zły, że straciliśmy tak dużo czasu.
Leżała teraz obok
mnie na łóżku, zmęczona po kolejnych orgazmach, których jej dostarczyłem. Kochałem
to jak jej ciało się wygina pod wpływem mojego dotyku. Jak jej mięśnie się
napinają i przede wszystkim... To, jak wypowiada moje imię.
Postanowiłem iść
za dzisiejszym ciosem i po raz pierwszy w życiu umieściłem tak prywatne zdjęcie
w sieci – mianowicie zawiniętą w pościel, śpiącą Janice.
***
Moi rodzice z
miejsca bardzo polubili Harry’ego. Zastanawiałam się, czy polubią się z Anne i
Robinem.
Harry zadbał o
wszystko. Pojechaliśmy na lotnisko, gdzie spotkaliśmy się „całą grupą”, czyli
moi rodzice, mama i ojczym Harry’ego, mój brat ze swoją dziewczyną i Gemma z
chłopakiem. Do tego psy moich rodziców.
Udaliśmy się
specjalnym wejściem do kolejnego samochodu, który zawiózł nas pod prywatny
samolot lecący prosto do Colorado.
Harry wynajął dom
w Aspen, przy samym stoku na tydzień. Miałam nadzieję, że będzie w miarę
przyjemnie.
Pamiętam jak
dostałam od Harry’ego bransoletkę z serii Love od Cartiera.
Byliśmy wtedy w
kuchni.
Przyłapały nas
nasze mamy, gdy się całowaliśmy. Widziałam, że moja mama i mama Harry’ego są
tym niezwykle podekscytowane.
Anne mówiła mi już kiedyś, że nigdy nie widziała swojego syna tak szczęśliwego. Dzisiaj powiedziała mi, że ma nadzieję, że zostaniemy rodziną.
***
Harry nie
odbierał ode mnie telefonu. Bardzo się martwiłam. Wczoraj też nie
rozmawialiśmy, mimo że byliśmy umówieni. Dzisiaj rano w wiadomościach zarzekał się, że specjalnie
wstanie wcześniej.
Przez ostatnie
dni nie czułam się zbyt dobrze.
Nie lubiłam przebywać zbyt daleko od niego. Był teraz
podobno strasznie zapracowany w Los Angeles. Nie powinnam się tym może aż tak
przejmować, ale tak bardzo obiecywał, a przez ostatni tydzień napisał do mnie
zaledwie trzy smsy.
Postanowiłam
włączyć wifi hotelowe i zadzwonić przez FaceTime do Lucy i trochę się jej
pożalić.
To co mnie
zastanowiło to fakt, że nie mogłam się połączyć, mimo że wczoraj nie stanowiło
to problemu.
Zadzwoniłam do
Elli.
- Wyjeżdżamy za
dwadzieścia pięć minut – poinformowała mnie, nie czekając na to co powiem.
- Ella? Dlaczego
wifi u mnie w pokoju nie działa? – spytałam.
- Nie wiem o czym
mówisz. Nie możesz się połączyć?! – zdziwiła się.
- Nie mogę.
Chciałam pogadać z Lucy.
- Może jakieś
problemy techniczne. Zadzwonię do obsługi hotelu. Mam nadzieję, że po koncercie
będziesz mogła już wszystko załatwić.
- Dobrze –
zgodziłam się.
- Jesteś już
gotowa?
- Tak, jak
najbardziej.
- To cudownie. Jak
chcesz możemy być w klubie trochę wcześniej.
***
Właśnie zeszłam
ze sceny. Byłam jeszcze w euforii. Ella była bardzo zdenerwowana. Nie rozumiałam czemu. Wydawało mi się, że koncert wyszedł bardzo dobrze.
- Sania chciałaby
z Tobą przeprowadzić krótki wywiad – powiedziała mi, gdy ściągnęłam z siebie
wszystkie kable, prowadząc do mnie średniego wzrostu brunetkę. Miała może około trzydziestu lat, ubierała się raczej w stylu lat dziewięćdziesiątych. Spokojnie mogłabym ją wziąć za koleżankę Lou Teasdale.
Siadłyśmy we trzy
na kanapie. Dołączył do nas Jackson, który siadł między mną a Ellą i od razu założył ramiona za naszymi plecami. Był bardzo pewny siebie. Lubiłam to w nim.
- Nie znacie się
długo. Jak się dogadujecie? – spytała kobieta.
- Całkiem dobrze.
Jesteśmy trochę jak rodzina.
- Wasze dziewczyny
nie są zazdrosne, że przebywacie z Janice? – spytała Jacksona.
Roześmiał się. W
jego przypadku było to przynajmniej nieodpowiednie stwierdzenie. Poza Ellą i
Patrickiem, chyba nigdy nie widziałam tak zgranej pary jak Jack i Elliott. Nikt
nigdy nie mówił o tym, że są razem, ponieważ zarówno jeden jak i drugi byli
bardzo przystojni i podobali się wielu dziewczynom. Poza tym nie lubili obnosić się ze swoimi uczuciami i nie dlatego, że czegokolwiek się wstydzili. Po prostu niezwykle cenili sobie prywatność.
- Nie –
odpowiedział, pokazując urocze dołeczki w policzkach. - Ja i Elliott nie mamy
dziewczyn. Matt ma wieloletnią ukochaną, która dobrze dogaduje się z Janice, a
Brett ma córkę, która jest dla niego jedynym oczkiem w głowie. To chyba na razie Jan
nie interesuje.
- Myślę, że
szczególnie teraz może mieć to znaczenie - stwierdziła.
- Stop –
powiedziała podniesionym głosem Ella. Była wściekła.
- Co się dzieje? –
spytałam.
- Żadnych
prywatnych pytań i insynuacji. Miałyśmy rozmawiać o płycie.
- Co się dzieje? –
ponowiłam pytanie. – Sania jeszcze nie zadała pytanie.
- Ale zaraz zada.
Zmierza do Harry’ego. Nie ma takiej opcji. – Coś było bardzo nie tak.
- Sania, proszę… - zwróciłam się do niej. Kobieta była teraz skołowana.
- Szczególnie…
- Nie waż się –
zagroziła Ella.
- Szczególnie co?
– drążyłam.
- Po publikacji
wczorajszych zdjęć.
Spojrzałam na
Ellę.
Sania była
przerażona, moja agentka, która zataiła przede mną chyba pewne ważne informacje
ciskała błyskawicami, a Jackson siedział zdezorientowany.
- To koniec
wywiadu – zarządziła Ella.
Gotowało się we
mnie, ale czekałam aż tylko znajdę się z nią sam na sam.
- O co kurwa
chodzi?! – spytałam Elli.
- O nic ważnego.
- I
tak tego nie ukryjesz. Pokaż te zdjęcia. To dlatego, prawda? Dlatego nie
mogłam się połączyć z internetem w hotelu.
Nie
odpowiedziała, ale znałam odpowiedź.
Znalazłam swój
telefon i zaczęłam szukać zdjęć.
Nie było to
trudne, a sprawiło, że moje serce rozpadło się na miliardy kawałków.
Cisnęłam
telefonem z całej siły o ścianę. Roztrzaskał się w drobny mak, a chwilę później
osunęłam się na ziemię nie mogąc powstrzymać płaczu.
Ella pochyliła
się nade mną.
- Janice, kochana…
***
Jak myślicie co się wydarzyło?
Mam nadzieję, że się podobało, liczę na opinie :)
Dobraaanoc :*
O nie o nie o nie !!!! Czemu przerwałas w takim momencie?!!! Ja juz chce nastepny PROSZE!!!!
OdpowiedzUsuńJezus! Jak mogłaś przerwać w takim momencie, to chyba nie chodzi o to zdjęcie, które wrzucił Harry, znaczy tak zrozumiałam, że wszystko co powinna zakrywać kołdra to zakrywała, jezus jak mogłaś przerwać, akurat w tym momencie, rozdział świetny, szybko dodawaj kolejny bo już się doczekać nie mogę!! xx :*
OdpowiedzUsuńW takim momencie???
OdpowiedzUsuńAby czekam nic więcej...
informujesz na tt? jeśli tak to poproszę @hopeandfaaith. a jak nie to mozesz zrobić listę obserwatorów, dzięki xx.
OdpowiedzUsuń