sobota, 21 listopada 2015

PO II (Rozdział XXXVII)

Gdy ostatnio usłyszałem, że muszę wybrać sobie kolejną dziewczynę, z którą mam udawać związek, myślałem, że wpadnę do Modest!, wejdę do gabinetu Gregory’ego i rozbiję mu klawiaturę na głowie, a gdy już będzie się wykrwawiał, zdemoluję resztę biura.
Okazało się jednak, że tym razem ma to wyglądać nieco inaczej. Byłem bardzo ciekaw jak dokładnie.
Dostałem listę dziewczyn. Miałem sobie wybrać tę, która najbardziej mi odpowiada. Lista składała się z wielu nazwisk, które wcześniej już wcześniej widziałem jako wybrane dla mnie kandydatki. Głównie modelki, które miały zacząć pracę dla Victoria’s Secret i potrzebowały trochę promocji przed pokazem, kilka takich, które miały z grubsza rozpoznawalne nazwisko, Dakota, którą rozpoznałem jako aktorkę i na samym końcu blondynka o ewidentnie słowiańskiej urodzie.
Myślałem, że to kolejna modelka, ale miała w sobie coś co zwróciło moją uwagę.
Nie byłem w stanie tego nazwać, ale było to przyjemne uczucie, jakby jakaś pozytywna energia przeszła moje ciało. Poczułem ciepło, a chwilę później zorientowałem się, że przygryzam wargę.
Uśmiechnąłem się do zdjęcia.
Dzięki temu postanowiłem zajrzeć w jej portfolio.
Fizycznie zupełnie inna niż wszystkie dotychczasowe dziewczyny i przede wszystkim - PIOSENKARKA.
Wzdrygnąłem się na myśl o przebojach z Tay, ale przeczytałem „X Factor”, co sprawiło, że postanowiłem zadzwonić do Grimmy’ego zanim z niej zrezygnuję, ponieważ z jakiegoś powodu czułem się źle od razu ją odrzucając.
Zaskoczył mnie i był jak najbardziej za. Polecał mi tę dziewczynę. Podobno ma olbrzymi talent, jest bardzo miła i obdarzona wielkim sercem, wypełnionym nieskończonymi pokładami miłości, których nie ma na kogo przelewać.
Nick powiedział, że będzie idealna dla mnie.
Jeszcze nigdy nie podpowiedział mi źle, więc się zgodziłem.

*

Siedziałam na łóżku, w pokoju który zajmowałam już dłuższy czas. Przy świetle lampki czytałam jego wspomnienia. On natomiast zasnął, wtulony w moje ciało. Twarz ułożył na moim brzuchu, a ramionami objął mnie w talii. Biały T-Shirt lekko się podwinął, ukazując wystające spod jego czarnych obcisłych spodni wytatuowane liście.
Pamiętnik trzymałam w jednej dłoni, drugą natomiast bawiłam się kosmykami jego długich włosów i przewracałam strony, gdy była taka potrzeba.

*

Dziś ją poznałem. Wciąż jesteśmy w tym samym miejscu, czyli klubie golfowym. Wynająłem jej osobny pokój, ponieważ na tym etapie znajomości nie zgodziłaby się na jeden, nawet mimo tego że bardzo chciałem. Doszedłem jednak do wniosku, że przed nami jeszcze dużo wspólnie spędzonego czasu i nie powinienem niepotrzebnie palić mostów. Nie chciałem na nią naciskać.
Jest niesamowita.
Urocza i niewinna.
Bardzo drobna, idealnie zbudowana, świetne nogi, a jest to jedna z rzeczy, które zawsze przykuwały moją uwagę.
Bardzo delikatna.
Wydawała mi się początkowo osobą, którą muszę przytulić i chronić przed światem.
Długo rozmawialiśmy i okazała się ku mojemu zdumieniu bardzo inteligentną, twardo stąpającą po ziemi kobietą. Była poukładaną dziewczyną z jasnym planem na przyszłość, mimo ewidentnie romantycznej duszy, marzącej o romansie z książek Jane Austen.
Właśnie dlatego też bałem się, że nie jest gotowa na to co ją czeka. Była zbyt dobra i sprawiedliwa na świat obłudy, w który wchodziła.
Ludzie z zewnątrz zawsze myślą o nas jako ludziach, którzy nic nie muszą robić i mają idealne życie, a nasze komentarze świadczące o tym, że wolelibyśmy żyć normalnie traktują jako pozę i to, że nie mamy o życiu pojęcia, bo mamy kasę i nie dotyczy nas realny świat, w którym jest przecież dużo gorzej.
Jednak prawda jest taka, że pieniądze szczęścia nie dają, a ty stajesz się pionkiem w grze, gdzie karty rozdają ci, którzy naprawdę mają władzę. To gorsze niż sekta, ponieważ nie da się od tego uwolnić. Jeśli będziesz chciał to zrobić, zabiorą ci więcej niż masz lub kiedykolwiek miałeś.
W końcu sam się poddasz, żyjąc ze świadomością, że im dalej będziesz w to szedł stracisz szansę nawet na namiastkę normalnego życia. Nie pamiętam kiedy ostatni raz udało mi się wyjść na ulicę niezauważonym. Kiedy ostatni raz spotkałem się z kimś w miejscu publicznym i nie zostałem zaczepiony. Kiedy ostatni raz cokolwiek zwiedziłem bez konieczności zamknięcia tego miejsca dla innych.
Ludzie uważają nasze kontakty z ludźmi równie rozpoznawalnymi za formę wywyższenia się lub próżność.
Prawda jest taka, że rzadko trafia się na ludzi spoza tego świata, którzy traktowaliby nas jak zwykłych chłopaków.
Przecież nawet nasza makijażystka i fryzjerka ma swoją własną agentkę.
Ci ludzie, z którymi obcujemy i którzy nie są rozpoznawalni przeważnie pracują w tej machinie „od kuchni”. Spędzają z nami czas na co dzień, jednak również pracują w branży.
W tej rzeczywistości stopniowo przestajesz wykonywać najbardziej podstawowe czynności. Jeździć samochodem, sprzątać, gotować, nawet wybierać strój na dany dzień. Mówią ci z kim masz spędzać czas, z kim się spotykać, aż w pewnym momencie gubisz się w tych wszystkich umowach i kontraktach. Jeśli się nie wywiążesz, możesz liczyć na poniesienie konsekwencji. Im większa niesubordynacja, tym bardziej sroga kara. Mogą zrobić z tobą wszystko. Bez problemu wyniosą cię na szczyt i z jeszcze większą łatwością ściągną na samo dno.
Janice nie wiedziała co ją czeka i może faktycznie powinienem się nią zaopiekować.
Może nie bez powodu trafiła na mnie i powinienem spróbować ją chronić. Nawet jeśli Ella i Patrick byli jednymi z najbardziej życzliwych osób w Modest!, to wciąż byli tylko kolejnymi pionkami, które nie trudno przewrócić, jeśli tylko ta drobna blondynka nie będzie podążać za wytycznymi.

*

Usłyszałam pukanie do drzwi.
– Proszę – powiedziałam cicho.
Do pokoju weszła Melissa.
– Ochroniarz powiedział mi, że Harry od ciebie dzisiaj nie wyszedł. Chciałam sprawdzić dlaczego.
– Miał ciężki tydzień. Kończy nagrywać płytę i pracuje po dwanaście godzin dziennie, potem przychodzi do mnie. I tak dzień w dzień. – Pokiwała głową na znak, że mnie rozumie. – Od razu zasnął i nie miałam serca go budzić. – Uśmiechnęłam się.
– A ty? Czemu jeszcze nie śpisz?
– Dziennik – wyjaśniłam, podnosząc książkę, którą trzymałam w dłoni.
– Mogę? – spytała podchodząc i wskazując krawędź łóżka.
Skinęłam głową.
– O czym czytasz?
– Doszłam do momentu naszego poznania.
– I czego się dowiedziałaś?
– W tej chwili uważa, że jestem urocza i niewinna, że nie jestem gotowa na show business i że chyba powinien chociaż spróbować mnie chronić.
– Czy to co do tej pory przeczytałaś w jakiś sposób zmieniło twoje postrzeganie Harry’ego?
– Myślę, że tak – przyznałam. – Lepiej go rozumiem w niektórych kwestiach. Wiem, że sam również miał problemy, którymi nie bardzo chciał się podzielić i tłumaczą one wiele rzeczy, których nie potrafiłam w jego zachowaniu pojąć.
– Czujesz się lepiej wiedząc o tym?
– Tak.
– Za niedługo chciałabym zmniejszać ci dawki leków – usłyszałam.
– Myślisz, że to odpowiedni czas?
– Myślę, że tak. Boisz się? – spytała mnie.
– Tak – przyznałam zupełnie szczerze. – Teraz czuję się dobrze, nigdy wcześniej z Harrym tak dobrze mi się nie układało. Boję się, że to się zepsuje.
Nie możesz myśleć w taki sposób. Nie wiesz co się wydarzy, gdy wyłączymy leki. Gdy ich nie brałaś również byłaś z nim szczęśliwa.
Tak to prawda, byliśmy szczęśliwi przez większość czasu.
Spójrz na to z drugiej strony. Uważam, ze zrobiłaś naprawdę duży postęp. W szybszym okresie niż zakładałam. Jeśli to co proponuje się uda, masz szanse zakończyć pobyt tutaj dużo szybciej.
Dobrze – zgodziłam się. Chciałam wrócić do Harry'ego na sto procent i zaangażować się w to co jest miedzy nami. Chciałam mu udowodnić, że mogę dać mu to czego potrzebuje.
Ja jadę do domu, mam nadzieje, ze jutro Harry niepostrzeżenie zniknie.

*

Moja mama ją pokochała. Też chciałbym to zrobić. Była idealna. Kochająca, dobra, troskliwa, dobrze gotowała, uwielbiała dzieci i byłaby świetną żoną, jednak mimo tego jak wyglądała i tego, że uważałem ją za atrakcyjna, byłem w stanie funkcjonować bez niej. Chciałem iść z nią do łóżka, ale byłem w stanie zaakceptować to, że tego nie robimy i wyłączyłem moje pożądanie względem niej. Wolałbym nic nie zmieniać, nawet jeśli musieliśmy grać przed Anne.

*

Harry zabrał mnie dzisiaj na obiad z Lux i Lou. Dziewczynka była niezwykle urocza i uwielbiałam się z nią bawić. 
Potem długo chodziliśmy po Londynie.
Zbliżały się urodziny Harry'ego. Zamówiłam więc od Cartiera pasujące do siebie bransoletki, które odebrać miała dla mnie właśnie Lou.
Później udaliśmy się razem do salonu Bleach London i wyszłam z pastelowo fioletowo-szarymi włosami.
Byłam zachwycona efektem i mimo że Harry początkowo trochę kręcił nosem również zakochał się w ostatecznej wersji. Tak przynajmniej twierdził. Zawiózł mnie do ośrodka, odprowadził do pokoju i pożegnał.

*

Znalazłem ją dzisiaj bez życia w jej domu w Los Angeles. Był to najgorszy widok jaki mogłem zobaczyć. Do tej pory zawsze bałem się, że mogę ja stracić, jednak zakładałem opcje, w których odpycha mnie, ponieważ znalazła kogoś innego lub jej się znudziłem. Dzisiaj stanęła przede mną wizja świata bez niej.
Czy byłbym w stanie funkcjonować?
Czy byłbym w stanie oddychać, gdybym wiedział że nie oddycha tym samym powietrzem?
Kochałem ją ponad wszystko i wiedziałem, ze gdyby nie było jej przy mnie, nie byłoby mnie wcale.
Oddałem jej swoje serce i bez niej byłbym zupełnie zgubiony.
Byłem przekonany, że jeśli nasza historia będzie miała szczęśliwe zakończenie, to będziemy jedną z tych par, które umierają w podeszłych latach z tęsknoty za sobą w przeciągu kilku dni od siebie. 
Od kiedy ją poznałem, od kiedy posmakowałem życia z nią, nic już nie było takie samo.
Gdy nie była przy mnie, nie istniałem.
Mógłbym równie dobrze dołączyć do niej.
Jestem prawie przekonany, że gdyby tak się stało, gdyby zniknęła z tego świata zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, żeby być znów przy niej.

*

Po moich policzkach pociekły łzy.
Nie chciałam, żeby żegnał się z tym światem. Kochałam go za to, co miał w środku, tak jak kochało go wielu innych ludzi. Spośród osób, które kiedykolwiek poznałam był najbardziej bezinteresownym i współczującym człowiekiem, który nie zostawiał drugiej osoby bez wsparcia i pomocy.
Nie mogłam sobie wyobrazić świata, w którym mogłoby go nie być.
Gdy tylko wszedł do pokoju od razu rzuciłam się na jego szyje.
Mocno go przytuliłam i zaczęłam płakać.
Zaskoczyłam go.
Co się dzieje, maleństwo? – spytał mnie.
Obiecaj, że jeśli kiedyś odejdę pierwsza, to będziesz żył tak jakbym była przy tobie.
Co? – pokręcił głową. Nie wiedział o co chodzi.
Obiecaj, że nigdy nie odbierzesz sobie przeze mnie życia.
Moje życie bez ciebie nie ma sensu.
Dam ci ten sens. Wszystko czego będziesz chciał – powiedziałam, łapiąc jego twarz w dłonie.
O czym mówisz?! – zmarszczył brwi.
O dzieciach. Dam ci dzieci, żebyś miał dla kogo żyć, gdy pewnego dnia mnie zabraknie.
Janice, co się dzieje?
Napisałeś, ze gdyby mnie nie było... - nie skończyłam, kręcąc głowa.
Będę zawsze przy tobie.
Co później?
Nie zamierzam odbierać sobie w najbliższej przyszłości życia – zapewnił, żeby mnie uspokoić, ale nie przekonało mnie to. Nie chciałam jednak się z nim o to kłócić.
Kocham cię – powiedziałam stając na palcach i muskając jego usta.

Ja też cię kocham – odpowiedział rozbawiony spod moich ust. Następnie podniósł mnie i przeniósł na łóżko, żeby moc nacieszyć się nasza obecnością.

1 komentarz:

  1. O tak! Jak ja kocham tą dwójkę! Dobra WCALE NIE płakałam pod koniec. Sama zaczynam rozumieć wszystko bardziej dogłębnie i cieszę się, że Janice również. Harry naprawdę ją kocha i cieszę się z tego dwa razy bardziej niż kiedykolwiek. Cieszę się, że z Janice jest coraz lepiej, a wierzę, że może być wspaniale, już nie mogę się doczekać małych szkrabów heeee Janice dobrze kombinujesz, co więcej czekam na kolejny rozdział!! xx :*

    OdpowiedzUsuń