środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział XXI

Wprowadziłem ją do pokoju hotelowego. Jej duża walizka poszła do autobusu. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Jak widzisz, zwykły pokój – zaśmiałem się cicho, siadając na łóżku.
- Co? – udała, że nie wie o co chodzi.
- Nie lokują nas w lepszych pokojach niż was. Standard to trzy, czy cztery gwiazdki.
- Nie wmówisz mi, że zawsze – powiedziała, siadając obok mnie. Dźgnęła mnie z uśmiechem w udo.
- Zdarza się jak gdzieś musimy zostać dłużej ze względu na inne zobowiązania, ale na koncerty raczej to jest standard.
- Zawsze jesteście lokowani w innych hotelach?
- Często. Teraz jest trochę prościej. Bo jest odrobinę mniejsza ekipa, można nas lokować w dwóch hotelach, a nie trzech.
- Kto jest z nami?
- Tu? Wydaje mi się, że Liam, Lou, Lottie, Caroline, Andy, który będzie się nami opiekował, Stan, który opiekuje się Liamem i Paul.
- Lou? – dopytała z przerażeniem w oczach.
- Teasdale.
- Okej. – Ulżyło jej.
Rozbawiła mnie.
- Reszta ekipy jest w drugim hotelu. Z racji tego, że Mark, czyli ochroniarz Nialla jest odpowiedzialny za ochronę całej naszej ekipy to zawsze są tam gdzie on razem z dźwiękowcami, montażystami, kamerzystami, kierowcami, Sarah z cateringiem, choreografem i nauczycielką śpiewu i wszystkimi, którzy są potrzebni, żeby cała machina działała.
Pociągnąłem ją za ramię i gdy już leżała obok mnie podparłem się na łokciu, żebyśmy mogli się widzieć.
- Jak się czujesz? – spytałem jej.
- Co? – zaskoczyłem ją. Uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Po prostu ostatnio tak sobie pomyślałem, że nigdy nie odpowiedziałaś mi co czujesz.
- Czuje w związku z czym? – zmarszczyła brwi. Dotknąłem jej brzucha, żeby trochę ją zdekoncentrować.
- Wszystkim. Opowiadałaś mi o dzieciństwie, o muzyce, historie ze swojego życia, ale nigdy nie mówiłaś co czujesz. Na przykład
teraz… - uważnie mierzyłem ją wzrokiem. Nie chciałem, żeby cokolwiek mi umknęło.
- Zdziwienie? – wykręciła się, a ja przygryzłem wargę. Nie byłem zadowolony z jej odpowiedzi i ona dobrze to wiedziała.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi. Jest ci ciężko i chcę się dowiedzieć dlaczego. Chcę ci pomóc.
- Nie możesz mi pomóc, Harry – powiedziała cicho. Obawiałem się, że usłyszę właśnie to.
- Chcę spróbować. Pozwól mi.
Pokręciła głową.
- Dlaczego?
- Nie chcę dawać Ci więcej zmartwień. Nie spodoba Ci się to.
- Nie podoba mi się to, że się przede mną chowasz. – Słysząc to ode mnie nerwowo oblizała usta.
- Muszę się do tego przyzwyczaić.
- Do czego?
- Uważają, że biorę różnego typu używki, że Cię niszczę, zdradzam, nie zasługuję na kogoś takiego. Że nie jestem wystarczająco ładna i stać Cię na więcej. Że wydaję Twoje ciężko zarobione pieniądze i żeruję. Że załatwiłeś mi kontrakt i gdyby nie Ty to byłabym nikim – wyrzuciła z siebie.
Przerażało mnie to, że mówiąc to patrzyła mi prosto w oczy i lekko się uśmiechała.
- Dlaczego się uśmiechasz? – spytałem zupełnie wprost nie mogąc tego zrozumieć. Odrobinę wyglądało to tak, jakby to że boli sprawiało jej przyjemność.
Pokręciła głową, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Nie chciałam się rozpłakać… - powiedziała mocno mnie do siebie tuląc. Pocieszałem ją lekko kołysząc. Zawsze mnie to uspokajało. Miałem nadzieję, że zadziała też na nią. Uśmiech był olbrzymią bronią i miał wielką siłę. Dla niej był maską. Oderwaniem tego co na zewnątrz dla wszystkich od rozbicia i smutku, który czuje w środku.
- Przepraszam Harry. Za dużo płaczę – powiedziała, gdy nieco ją uspokoiłem. Trzymałem ją wciąż w ramionach. Dłonią starłem łzy z jej policzka. Nic to nie dało, więc osuszyłem jej twarz brzegiem koszulki. Oponowała, ale pokręciłem głową, żeby zabrała swoją rękę.
- Nie przepraszaj. Nie ma nic złego w tym, żeby czuć. Nawet jeśli nie jest to pozytywne uczucie.
- Ale nigdy nie chciałam Cię tym obarczać. Tobie też jest ciężko.
- Potrzebowałem dużo czasu, żeby się wyłączyć. Ty też go potrzebujesz. Nie ma w tym nic złego. Jeśli to Ci pomoże możemy już teraz zaimprowizować i zakończyć to co jest między nami. To trochę Cię odciąży.
- Nie… - jęknęła.
- Dlaczego? – spytałem. Chwilę się wahała. Spojrzała na ułamek sekundy na moje usta.
- Bo tak bardzo nie chcę być sama – przyznała łamiącym się głosem. Po raz pierwszy od kiedy się znamy tak bardzo się odsłoniła. Widziałem teraz jak bardzo to co dzieje się wokół niej ją przeraża. Bała się i czuła się w tym wszystkim sama.
Była zupełnie bezbronna. Dopiero teraz zauważyłem, że nie jest wiecznie uśmiechniętą i niewinną dziewczyną, za którą wszyscy ją biorą. Za którą ja ją brałem. Kłębiło się w niej tak dużo emocji, że nie potrafiłem ich nazwać. Chciałem ściągnąć z niej ten ciężar. Pisała piękne, bardzo emocjonalne piosenki. Musiałem przesłuchać je jeszcze raz i lepiej ją poznać od tej strony. Tym razem to ja spojrzałem na jej usta. Widząc to, lekko je rozchyliła, a ja niewiele myśląc musnąłem je swoimi. Gdy tylko oddała pocałunek przyciągnąłem jej ciało bliżej siebie. Napierałem na nią i nie było to ani trochę fair z mojej strony, ale nie byłem w stanie tego powstrzymać.
Jedna z moich dłoni zjechała do jej biodra, żeby docisnąć ją mocniej do swojego krocza. Poczułem jak wygina się, wypychając biodra w moim kierunku, więc zacząłem przenosić rękę na jej tyłek. Zadrżała pod wpływem mojego dotyku. W tym momencie do pokoju z impetem otworzyły się drzwi. Jak oparzony oderwałem się od Janice i zobaczyłem Nialla z Lottie.
- Co tu robisz? – spytałem go.
- Fajne powitanie. Stęskniłem się za Tobą, Idioto – powiedział do mnie. – No a za Janice to w ogóle lepiej nie mówić – wyjaśnił. – No i dla pewności przyciągnąłem Lottie, żeby jej najukochańszy brat na świecie nie zaraził jej swoją niechęcią.
Widziałem jak Lottie przewraca oczami z uśmiechem.
-Ale chyba przybyliśmy nie w porę – dodał z głupim uśmieszkiem. – Macie pięć minut będziemy czekać na dole. Mark chce porozmawiać z Janice.
- Okej – zgodziłem się.
Niall zamknął za sobą drzwi ciągnąc Lottie za sobą. Wiem, że była ciekawa Janice. Lubiła to jak się maluje, ubiera i czesze. Wiedziałem, że będą to rozmowy na wiele godzin.
Spojrzałem na Janice, która poprawiała włosy i próbowała doprowadzić się do porządku.
- Przepraszam… - powiedziałem lekko zmieszany, że pozwoliłem sobie na tak dużo.
- Nic się nie stało. – odpowiedziała cicho. Widziałem, że znów założyła maskę. Nieznacznie się uśmiechnęła. – Pocałunek współczucia, co? – wstała i podeszła do lustra.
- Słucham? – tym razem to ona zbiła mnie z tropu.
- Wiem, że Ci się nie podobam – powiedziała cicho, jak gdyby nigdy nic, poprawiając makijaż. – Zbyt wiele razy powiedziałeś, że nie jestem w twoim typie.
- Co?
- Słyszałam to z różnych źródeł – przyznała. – Tak na marginesie, powinieneś był być bardziej dyskretny.
- Tak na marginesie, to że nie jesteś w typie dziewczyn, z którymi do tej pory się spotykałem nie znaczy, że mi się nie podobasz – wyjaśniłem.
- Ach, okej – zaśmiała się. Ale nie było to złośliwe. Naprawdę tak myślała.
- Wybrałem cię – przyznałem cicho drapiąc się po głowie. Odwróciła się zdezorientowana. Zmieszałem się. Nie musiała o tym wiedzieć.
- Słucham? – tym razem ona przejęła pałeczkę powtarzając moją wypowiedź sprzed minuty.
- Miałem do wyboru kilka dziewczyn. – Nie chciałem jej o tym nigdy mówić, ale chciałem ją też dowartościować. Nieświadomie zrobiłem chyba jeszcze gorzej niż było.
- Kilka dziewczyn?!
- Tak.
- Jakich? – spytała.
Wiedziałem, że tak będzie. Dlaczego w ogóle zaczynałem?!
- Poczujesz się lepiej jak Ci powiem? – westchnąłem.
Nie odpowiedziała, ale widząc wyraz jej twarzy w lustrze byłem pewien, że tak.
- No dobrze – westchnąłem. – Diana Vickers, – zacząłem – Dakota Fanning, – widziałem jak zmienia się jej wyraz twarzy. Nie spodziewała się tego – Lily Collins, a teraz idąc po modelkach… Bo na to przecież czekasz – przewróciła oczami – Suki Waterhouse, Emily Didonato, Martha Hunt, Sara Sampaio i… - tu się na chwilę
zawahałem. – Hailey. – Wiedziałem, że jej się to nie spodoba.
- Hailey?! – odwróciła się w moim kierunku. Położyła dłonie na biodrach. – Czemu w takim razie jej nie wybrałeś?! – spytała.
- Może w rzeczywistości widziałem, że nam nie wyjdzie – przyznałem. Widziałem dezaprobatę w jej oczach. Podeszła do mnie. Wyciągnąłem w jej kierunku rękę.
- Jesteś bardziej pokręcony i niezrozumiały niż jakakolwiek znana mi kobieta – powiedziała patrząc mi prosto w oczy, po czym przyjęła moją dłoń, żeby spleść razem nasze palce. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy prosto do kawiarni w hallu, w którym czekali na nas Mark, Niall i Lottie.
Usiedliśmy przy stoliku.
- Zamówiliśmy wam coś do picia – poinformowała nas Lottie. – Mam nadzieję, że lubisz Caramel Macchiato z lodem? – spytała jej.
- Uwielbiam! – przyznała Janice. Widząc minę Lottie wiedziałem, ze jej dobre kontakty z Louisem były tylko kwestią czasu.
Ja dostałem standardowo Cafe Latte. Podziękowałem jej skinieniem głowy.
- Będę mogła Cię później porwać? – spytała Lottie.
- Jasne! – zgodziła się Jan.
- No dobra! – przerwał im Mark. – Janice. Potrzebuję od ciebie kilku informacji. Musimy zapewnić Ci ochronę taką jak chłopakom.
- Bez przesady… - jęknęła.
- No dobra, może trochę przesadziłem. Na pewno potrzebujesz osobnej ochrony podczas transportów z chłopakami. Jeśli będziesz wychodziła np. z Lottie, Sophie czy Lou będzie z wami standardowo jedna osoba, która możesz być spokojna, będzie dyskretna.
Skinęłam głową. Nie chciałam tego, ale wiedziałam, że będzie to konieczne.
- Muszę Ci kogoś przydzielić i chciałem zadać kilka pytań, które pomogą nam dobrać dla ciebie jak najlepszą osobę.

***

- Widzę, że jednak coś się kręci – zaśmiał się Niall, gdy Lottie i Jan nas opuściły. Przewróciłem oczami.
- Chwila słabości – zaśmiałem się.
- Tak to nazywasz…
- Serio. – Uciąłem rozmowę. – Mark, proszę znajdź kogoś, kto jej dobrze przypilnuje. Boję się, że ktoś może chcieć coś jej zrobić.
- Oczywiście. To moje zadanie. Możesz spać spokojnie zapewnię jej najlepszą możliwą ochronę.

***

Janice weszła do pokoju. Miała dość mocny makijaż i warkocze.
Była uśmiechnięta. Szczerze uśmiechnięta. Mimowolnie sam się uśmiechnąłem.
- Co się stało? – spytałem.
- Byłam u Lottie i Lou – wyjaśniła.
- Wyżyły się na Tobie?
- Nie nazwałabym tego tak. Ale było bardzo miło.
- Widziałem, że już wstawiły zdjęcia na instagrama i Tumblr’a.
- Ja też – zawstydziła się.
- Idziemy spać? – spytałem.
- Tak, tylko się domyję – powiedziała cicho, wchodząc do łazienki.

Gdy przyszła na brzegu łóżka siedział ze mną Liam.
- Hej, chciałem się z wami przywitać – powiedział do niej.
Wstał i pocałował ją w policzek.
Była lekko zdezorientowana, ale wiedziałem, że jest jej bardzo miło.
- Jak na razie wrażenia? – spytał jej.
- Dobrze. Tak myślę. Widziałam już Nialla, poznałam Lottie i Lou, Mark szuka dla mnie odpowiedniej osoby do ochrony. – Streściła w jednym zdaniu.
- Jestem ciekaw co powiesz jutro. – Serdecznie się uśmiechnął. Odpowiedziała tym samym. – Dobra! Już wam nie przeszkadzam, idę spać. Do jutra – dodał i wyszedł z pokoju.
Pociągnąłem ją do siebie i położyłem na łóżku.
- Byłaś kiedyś na naszym koncercie? – spytałem jakby nigdy nic.
- Tak. Kiedyś.
- Przed czy po odejściu Zayna?
- Po.
- Podobało ci się?
- Tak. Tylko nie do końca rozumiem ideę numerowania płyty. W sensie robienia sektorów, rzędów, ustawiania krzeseł.
- Jak na koncercie jest dużo ludzi to mniejsza szansa, że ktoś zemdleje, albo że kogoś zmiażdżą.
- No dobra. Coś w tym jest, ale nie mogłam stać wtedy przy barierkach i prawie nic nie widziałam.
- Skąd wiesz, że byś stała?
- Jestem zdolna. Stawiam sto funtów – zaśmiała się.
- Jestem ciekaw twojej opinii jutro.
- Zagracie Happily? – spytała nieśmiało.
- Co?
- To moja ulubiona piosenka. Razem z Little Black Dress i Stockholm Syndrome.
- Nie wiem czy uda się jutro, ale postaram się coś z tym zrobić.
Pocałowałem ją w czoło i zgasiłem światło.
- Dziękuję, Harry – powiedziała cicho. Wiedziałam, że nie chodzi tylko o piosenkę.
- Gdybyś czegokolwiek potrzebowała, jestem przy Tobie.

***

- Ooo… Już szykowałem komentarze, które mógłbym na niej
wykorzystać – powiedział Louis, gdy przyjechaliśmy z Liamem na soundcheck.
Nie chciałem jej budzić i poprosiłem Andy’ego, żeby zabrał ją razem z Lou, Lottie i Caroline, które przyjadą za godzinę.
- Ona nic złego nie zrobiła – przypomniałem mu.
- Zła odpowiedź.
- Jest miła. – Stanął za nią Niall, wzruszając ramionami.
- Na pewno fałszywie miła. Czeka tylko na właściwy moment.
Spojrzałem na niego nie komentując tej wypowiedzi. Nie chciało mi się w to bawić.
- Jest ładna – Zauważył Liam. – Wczoraj widziałem ją bez
makijażu. – wyjaśnił Niallowi i Lou, który udawał, że ma to gdzieś.
- Liam, Niall! – usłyszeliśmy Paula. – Potrzebujemy was na chwilę.
Zostałem sam z Louisem.
- Jesteś zazdrosny? – spytałem go.
- Zazdrosny?! – fuknął.
- O to, że spędzam z nią tyle czasu i że się lubimy.
- Nie, Harry. Po prostu boję się, że ucierpisz.
- Nie ucierpię.
- Mówiłem Ci, że takie dziewczyny to kłopoty. Manipuluje Tobą. Zrobisz wszystko o co cię poprosi.
- Nie znasz jej.
- Ale dużo o niej słyszałem i to co słyszałem potwierdza wszystko co myślałem.
- Niby co słyszałeś?! – oburzyłem się. Nie miał o niej pojęcia.
- Że ćpa i że robią co mogą, żeby to zatuszować. Że strasznie dużo pije. Że sypia z przypadkowymi gośćmi.
- Nie Louis. Nie ćpa. Pali zioło ze znajomymi, ale chyba nie jesteś lepszy w tej kwestii co? Pije nie więcej niż ja. Od kiedy się poznaliśmy sypiała tylko z Jesse’em – sprostowałem.
- Skąd niby wiesz?!
- Bo spędzam z nią w zasadzie każdą pierdoloną chwilę. – Uniosłem się.
Wziąłem głęboki oddech i złapałem go za rękę. Wiedziałem, że to podziała. Zawsze działało. Miałem teraz jego wyłączną uwagę.
- Daj jej szansę, Lou. Proszę. Tylko spróbuj.
- Boję się o Ciebie.
-Nie masz powodu. Lottie ją od razu polubiła.
- Lottie?! – zmarszczył brwi czując się chyba trochę zdradzony.
- Ona naprawdę jest dobrą dziewczyną. Wydaje mi się, że jesteście do siebie podobni – stwierdziłem.
- Nie. – pokręcił głową.
- Daj jej po prostu szansę. Masz być miły.
- Nie chcę być miły.
- Louis! – upomniałem go. – Proszę Cię tylko o to, żebyś dał jej szansę. Liam dał.
- Nie jestem jak Liam.
- Proszę. – Znów go dotknąłem.
Spojrzał najpierw na moją dłoń, potem mi w oczy. Nie był zadowolony. Zacisnął usta w cienką linię.

- Dobra! – zgodził się, choć wiedziałem, że nie będzie łatwo.

***

Bardzo dziękuję za ostatnie komentarze :*

Liczę na opinie :)

Miłej reszty dnia!

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Czyżby pomiędzy Harrym i Janice zaczynało się robić gorąco? A Lou mógłby odpuścić z tą swoją wrogością. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń