środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział XX

No i mamy okrągły numer! Jestem zadowolona, że tym razem kontynuuję wszystko tak jak zaplanowałam i dodaję regularnie. W weekend uświadomiłam sobie, że już od kwietnia. Wciąż myślałam, że to jakieś maksymalnie dwa miesiące, a tu niespodzianka.
Byłabym wdzięczna za przemyślenia wszystkich czytających na temat tego rozdziału jak i dziewiętnastu poprzednich. Myślę, że to motywuje i może pomóc mi w ulepszeniu czegoś.
Tymczasem... Zapraszam do lektury!

***

Była totalnie słodka i zauroczyła moją mamę. Widziałem jak była nią zachwycona. Po raz pierwszy widziałem z jej strony aż taki entuzjazm. Do tej pory akceptowała wszystkie moje dziewczyny, ale była raczej w stosunku do nich wycofana.
Janice swoją otwartością i bezinteresowną dobrocią zjednała ją sobie i trochę źle czułem się z tym, że poznałem je tylko po to, żeby Mama za kilka miesięcy musiała dowiedzieć się, że to jednak nie to.
Jedzenie, które przygotowała podbiło serca dziewczyn. 
Po jedzeniu poszliśmy po prostu posiedzieć przed telewizorem i obejrzeć jakiś fajny film. Skończyło się na Notting Hill. Siadłem na fotelu zostawiając Mamie i Gem kanapę. Jan pociągnąłem do fotela i zaplątałem nas w siebie samych. Kiedyś zdarzało mi się tak siadać z Nadine, czy Kendall i obściskiwać przy znajomych, gdy byli sobą zajęci, natomiast tym razem nie było to moim zamiarem. Byłem w szoku, że jest tak lekka. Była jak piórko i do tego dopasowywała się do twojej pozycji.
Wtuliła się w moją klatkę piersiową. Czułem jak powoli uspokaja się jej oddech. Było mi przy niej dobrze i ciepło. Czułem się bezpiecznie. Stała się jedną z nielicznych stałych rzeczy w moim popapranym życiu piosenkarza i celebryty. Ufałem jej bezgranicznie i wiedziałem, że cokolwiek się wydarzy i cokolwiek jej powiem – to zostanie między nami.
Bawiłem się jej włosami i w pewnym momencie zorientowałem się, że oddychamy w tym samym rytmie. Żałowałem, że nie mogę się w niej zakochać. Żałowałem, że nie umiem jej pokochać. Że gdy ją widzę nie padam na kolana i błagam, żeby zawsze była przy mnie. Że jestem w stanie oddychać, myśleć i normalnie żyć, gdy nie ma jej obok.
Usłyszałem ciche chrząknięcie mojej mamy. Podniosłem wzrok i zorientowałem się, że lekko się uśmiecham.
- Śpi? – spytała mnie cicho.
Potwierdziłem skinieniem głowy.
- Jest niesamowita – stwierdziła równie cicho. Gemma słuchała nas, ale nic nie mówiła. – Idealnie do siebie pasujecie. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu widzę Cię takiego rozluźnionego.
- Myślę, że to kwestia zaufania, Mamo – przyznałem.
- Jest dla Ciebie ważna? – spojrzałem na Janice.
- Tak. Myślę, że tak. – Nie skłamałem. Była dla mnie kimś ważnym.
- Nie złam jej serca.
Podniosłem  wzrok na Mamę.
- Jest dobrą dziewczyną. – Wiedziałem, że nawiązuje do piosenki Free Fallin’. Słyszała ją w innym wykonaniu, ale dla niej też była obecna.
- Wiem – odpowiedziałem, dotyknając jej policzka.

***

Mama i Janice poszły zrobić sobie paznokcie i na kawę. Moja mama spędzała z Jan maksymalnie dużo czasu i trochę mnie to bawiło. Na szczęście Jan już czuła się w jej towarzystwie trochę swobodniej.
„Moja dziewczyna” wróciła do domu sama, a Mama została porwana przez Gem.
- Ona chyba wie, Harry – powiedziała, gdy tylko weszła do sypialni.
- Co wie?
- Że nie jesteśmy razem.
- Nonsens. Cały czas mówi mi jaka jest szczęśliwa, że jesteśmy razem i że nie mogłem lepiej wybrać.
- O to chodzi, Harry. Nie wybrałeś. Nie miałeś wyboru. Ona to wie.
- To trochę jak mania prześladowcza nie uważasz? – skomentowałem jej wypowiedź siadając na krawędzi łóżka.
- Nie, nie uważam tak.
- To co uważasz? Albo inaczej. Czemu tak uważasz?
- Bo tak. Dzisiaj wypytywała mnie o bardzo szczegółowe elementy z twojego dzieciństwa i początków kariery. Była zdziwiona, że wiem tak dużo.
- To źle?
- Potem zapytała, czy razem mieszkamy, bo nie do końca to rozumie.
- Co jej powiedziałaś?
- Że nie. Że w Los Angeles u Ciebie pomieszkuję, bo nie mam własnego mieszkania, a w Londynie wynajmowałam z przyjaciółką, ale ona zamieszkała z chłopakiem, a ja jestem bezdomna i szukam czegoś odpowiedniego do kupienia. Zastanowiło ją dlaczego szukam mieszkania w Londynie, skoro jesteśmy tak długo razem i czy nie zastanawiałam się nad wprowadzeniem do Ciebie na stałe.
- I co odpowiedziałaś? – spytałem. Lekko się zestresowałem. Znałem swoją mamę i wiedziałem, że faktycznie w najlepszym przypadku zaczęła śledztwo, w gorszym? Wolałem o tym nie myśleć.
- Że jeszcze o tym nie rozmawialiśmy i wolę mieć jakąś bezpieczną przystań na wszelki wypadek, bo nigdy nie możemy przewidzieć co się stanie. Poza tym jest to bardzo dobra inwestycja, więc warto.
- I co powiedziała?
- Zapytała, czy byłam w pokoju, w którym śpi.
-I?
-Powiedziałam, że widziałam cały dom.
Spojrzałem na nią, zachęcając do kontynuowania wątku.
-Powiedziała, że tam gdzie śpi jest cudowny wystrój i że zawsze ładnie tam pachnie i potem nawiązała do moich perfum, czy coś. Nie pamiętam dokładnie.
-Fook! – strzeliłem. – Wie.
-Mówiłam. – Wzruszyła ramionami.
-Powiedziała, że chce ze mną dzisiaj porozmawiać – przestraszyłem się. – Musimy być bardziej przekonywujący.
-Chcesz udawać, że się pieprzymy? Harry. Tu nie chodzi o to, że robimy coś źle. Ona po prostu wie, że nie mogłabym być Twoją dziewczyną. Po prostu zaczęła coś podejrzewać. Nie daj po sobie poznać, że wiemy, że wie. Inaczej wszystko potwierdzimy.
-Nie wiem, czy jest sens ją oszukiwać – poddałem się.

***

-Skąd wiesz? – spytałem po trzech bardzo mocnych aluzjach.
-Matki wiedzą takie rzeczy – wyjaśniła.
-Od kiedy?
-Od kiedy nie chciałeś mi jej przedstawić w ciągu pierwszych trzech miesięcy waszego związku. Potem zwlekałeś. To mnie przekonało, że jednak chyba mam rację.
Westchnąłem. Położyła mi rękę na ramieniu.
-Naprawdę jej ufam – powiedziałem cicho.
-Wiem, Harry. – Zaskoczyła mnie, ale postanowiłem kontynuować.
-Przez te wszystkie miesiące stała się dla mnie bardzo ważna.
-Widzę to. Dlatego tak bardzo się cieszę.
-Ale nie kocham jej.
-Dlaczego?
-Jest dla mnie przyjaciółką. Kimś jak Louis, czy Jeff.
-Nie pociąga cię?
-Pociąga, ale to nie ma znaczenia.
-Czyli nie jest jak oni. – Spojrzałem na nią spode łba. – Skoro wciąż cię podnieca… - nie wiedziała jak mi to powiedzieć, żeby nie zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie. – Po prawie roku…
-Mamo, my nigdy nie…
-Nie? – tym razem to ja zaskoczyłem ją.
Pokręciłem głową.
-Twarda zawodniczka – zaśmiała się.
-Mamo! – upomniałem ją zawstydzony.
-Za dobrze cię znam. Na pewno długo na nią naciskałeś.
-Nie, Mamo. Uszanowałem jej decyzję – skłamałem, ale i tak wiedziałem, że tego nie kupi. Po prostu nie chciałem wyjść na skończonego chuja.
-W każdym razie… Jedzie teraz z Tobą na trasę, prawda?
-Tak – potwierdziłem.
-Zobacz jak się dogaduje z ekipą przez ten miesiąc i spróbuj zastanowić się nad uczuciami.
-Nie kocham jej.
-Ale myślę, że ona Ciebie tak.
-To niemożliwe. Obiecaliśmy sobie na początku, że jeśli któreś zacznie za bardzo się w to zagłębiać to zakończymy relację.
-Skoro tak uważasz… - zakończyła zostawiając mnie z niedopowiedzeniem. – Tak na marginesie… Uważam, że powinna wiedzieć – dodała, stawiając przed moimi oczami jeszcze większy znak zapytania, przysłaniający mi pole widzenia.

***

Odwiozłem Mamę do Gem, która jechała akurat na tydzień do Holmes Chapel.
Zgarnąłem Janice ze studia nagraniowego. 
Patrick miał dzisiaj wpuścić jej EP na Spotify i na iTunes. Do tego teledysk na Vevo i jutro od rana miała zacząć szturmować muzyczne kanały. 
Była zmęczona, bo dzień był intensywny, ale wydawała się być w dobrym nastroju. Zaczęła od porannej wizyty jednego z mieszkań, również dziś mieliśmy zobaczyć jeszcze dwa kolejne.
- I jak z mieszkaniem? – spytałem jej.
- Tak jak myślałam. Czułam się jak w muzeum.
- Dobrze, Słońce. Wracamy do mnie?
- Jakbyś mógł podjechać jeszcze do Selfridges po drodze.
- Na Oxford Street?
- Tak. Możesz mnie nawet wyrzucić. To nie zajmie dużo czasu. Po prostu muszę…
- ...wydać trochę pieniędzy – skończyłem za nią.
- Harry.
- Ale taka jest prawda. Kiedy kupiłaś coś do ubrania? – spytałem.
- Kupiłam z Tobą torebkę – przyznała. – Chyba, że zakupy spożywcze, książki i płyty też się liczą. To byłam ostatnio, jak Lu powiedziała, że się przeprowadza.
- Nie liczą.
- No dobra! Chcę kupić spódnicę i marynarkę Balmain. – Pozwoliła mi wygrać. – Chyba, że będę wyglądać jak idiotka. Albo Londyński strażnik.

Tak jak myślałem, mierzenie ciuchów zajęło jej trochę więcej niż chwila. Kupiła czerwoną dwurzędową marynarkę i falbaniastą skórzaną mini. Wyglądała w tym bardzo seksownie. Wyszliśmy obładowani masą toreb. O powrocie do mnie przed spotkaniem z agentem nieruchomości nie było mowy.
Dojechaliśmy akurat na czas.
Bardzo mnie przepraszała, ale nie mogłem być zły.
Kobieta czekała na nas przy wejściu do budynku. Chyba nie spodziewała się nas zobaczyć, bo wyglądała na lekko zbitą z tropu.
Pokazała nam najpierw mieszkanie, które było urządzone w mocno eklektycznym stylu. Nie miałem wątpliwości czemu jej się spodobało. Wiem, że chciała sprawdzić to mieszkanie na żywo ze względu na dość specyficzny układ z osobnymi wejściami na poddasze z niemal każdego pokoju. Było to faktycznie dość dziwne i chyba Janice nie przekonało, ponieważ każdy pokój w jakiś sposób okazywał się nieodcięty od innych, a ona potrzebowała przynajmniej jednego pokoju, w którym mogłaby być zupełnie sama.
Pojechaliśmy za kobietą do drugiego mieszkania.
Gdy tylko weszliśmy zobaczyłem uśmiech na twarzy Janice. To było to. Nowoczesne, utrzymane w błękicie i ciepłych odcieniach drewna, przestronne i otwarte, ale miała pokój tylko dla siebie. Bardzo przytulnie. Może dzięki ciepłym barwom mieszkania.
- Jeśli chciałaby Pani jeszcze zastanowić, mogę dać kilka broszur, może coś jeszcze…
- Nie! – przerwała jej pewnie. – Kupuję to miejsce – zadecydowała.

***

Wszystkie swoje rzeczy przeniosła już do swojego mieszkania. 
Byłem w szoku, że zrobiła to tak szybko. Wytłumaczyła, że po prostu nie ma tu jeszcze tak dużo ubrań i innych przedmiotów codziennego użytku. Przyjechałem do niej i po nią, ponieważ jutro z samego rana Mark zabierał nas na lotnisko.
Siedziała załamana na podłodze przed szafą i pełną walizką. Nie mogła jej zapiąć od nadmiaru ubrań.
- Po co Ci tyle rzeczy? – spytałem.
- Och, gwarantuje Ci, że masz ich więcej tylko nie musisz ich wozić – fuknęła. Chyba komuś zbliża się okres. Przygryzłem wargę, żeby się nie zaśmiać.
- Chodź, sprawdzimy wszystko. Może coś Ci nie jest potrzebne – zasugerowałem.
- Harry! Wszystko jest mi potrzebne. – Słysząc to przewróciłem oczami.
- Ale to bardzo duża walizka. – Spojrzałem znów na olbrzymią torbę Burtona. Byłem przekonany, że gdyby ją postawiła, to sięgałaby jej powyżej pasa.
- Ale to bardzo długi okres czasu! - próbowała mnie przekonać.
Wbrew jej samej i jej małemu ciałku, które próbowało mnie powstrzymać zacząłem wypakowywać rzeczy z walizki.
- No dobra! To robimy tak! Pakujemy tę walizkę i standardową małą. Małą będziesz uzupełniać na bieżąco, a duża będzie taką, w której jest wszystko. Lou tak robi i wiem, że Lottie też zaczęła, wiec to musi być dość dobra opcja.
- Dobrze – zgodziła się zrezygnowana. Bardzo dobrze! Wiedziała, że nie odpuszczę.
Zaczęliśmy razem się pakować. W końcu udało się, dlatego w drodze do mnie do domu kupiliśmy jej ulubione lody Haagen Dazs. Chciałem przy okazji trochę poprawić jej humor.

- Mogę spać z Tobą? – spytała niepewnie, gdy weszliśmy do mieszkania.
- No jasne! – zgodziłem się bez wahania. I tak mieliśmy razem spędzić 4 tygodnie. Zastanawiałem się, czy jakoś to przeżyjemy.
Weszliśmy do mojej sypialni. Bez skrępowania ściągnęła ubrania zostając tylko w koszulce i majtkach. Od razu wsunęła się pod kołdrę z telefonem.
Poszedłem jeszcze do toalety. Gdy wróciłem coś przeglądała. Nie wyglądała na zadowoloną.
- Co jest? – spytałem zajmując miejsce obok.
Szybko wcisnęła przycisk wygaszający ekran.
- Nic takiego – odpowiedziała, kładąc go na szafce nocnej. – Jestem po prostu mocno zmęczona.
- Jesteś pewna? – dopytałem. Wiedziałem, że coś ukrywa.
Skinęła głową z nieśmiałym uśmiechem. Przytuliła się do mnie splatając nasze nogi. Zgasiłem światło i bawiłem jej włosami, dopóki nie byłem pewien, że zasnęła. Sięgnąłem po telefon. Odblokowałem go i zobaczyłem, że przeglądała Tumblr’a z tagiem Harry Styles.
Była masa naszych zdjęć – również z dzisiejszego wypadu na lody.
Zacząłem je przeglądać. Wiele z dziewczyn wypowiadały się krytycznie o Jan. Były wprawdzie osoby, które jej broniły, ale byłem w szoku falą nienawiści skierowaną prosto na nią. Nigdy wcześniej się tym nie interesowałem. Byłem raczej wyłączony z wirtualnego świata. Sprawdzałem raczej portale informacyjne, czasem wrzucałem coś na Twittera i Instagrama, ale nie byłem zbyt aktywny. Tym bardziej to, co znalazłem zaszokowało mnie. Zarzucano jej, że jest ze mną ze względu na karierę i pieniądze. Dowiedziałem się, że zanim była ze mną to nikt nie wiedział kim jest i że pozałatwiałem jej wszystkie kontrakty. Przeczytałem też, że zdradzała mnie z Jesse’em i  Matty’em i że się mną bawi, a ja na to pozwalam. Oczywiście przy okazji było kilka komentarzy „Larry Forever”. Czułem się teraz źle. Odłożyłem telefon na szafce.
Spojrzałem na nią i dotknąłem jej policzka. Była tak delikatna. Niepotrzebnie wkładała maskę samowystarczalnej i niezniszczalnej osoby. Nie lubiła mówić o swoich problemach. Wolała trzymać je dla siebie, a ja byłem tak egoistyczny. Troszczyłem się o nią fizycznie, ale nigdy nie skupiłem się na tym co dzieje się w środku niej. Czasem płakała, ale nigdy nie mówiła o konkretach. Nigdy nie poprosiłem, żeby się ze mną nimi podzieliła. Ona z kolei zawsze wyciągała mi swoje serce na dłoni. Dawała z siebie dwieście procent i stawiała innych ponad siebie. Raniłem ją, a ona robiła dobrą minę do złej gry. Nie mogłem na to pozwolić.

Wytarłem z policzka łzę. Jeszcze mocniej ją przytuliłem i próbowałem zasnąć.

***

Dzięki za uwagę! Tak jak wyżej liczę na opinie! 

Dobranoc! :)

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Może Harry w końcu się obudzi i zobaczy że Janice go kocha. Akcje podczas wizyty Anne bezcenne. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity rozdział! Mam nadzieję, że Harry wreszcie przejrzy na oczy! Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń