Wprowadziłem ją do pokoju hotelowego. Jej duża walizka
poszła do autobusu. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Jak widzisz, zwykły pokój – zaśmiałem się cicho, siadając na łóżku.
- Co? – udała, że nie wie o co chodzi.
- Nie lokują nas w lepszych pokojach niż was. Standard to
trzy, czy cztery gwiazdki.
- Nie wmówisz mi, że zawsze – powiedziała, siadając obok mnie.
Dźgnęła mnie z uśmiechem w udo.
- Zdarza się jak gdzieś musimy zostać dłużej ze względu na
inne zobowiązania, ale na koncerty raczej to jest standard.
- Zawsze jesteście lokowani w innych hotelach?
- Często. Teraz jest trochę prościej. Bo jest odrobinę
mniejsza ekipa, można nas lokować w dwóch hotelach, a nie trzech.
- Kto jest z nami?
- Tu? Wydaje mi się, że Liam, Lou, Lottie, Caroline, Andy,
który będzie się nami opiekował, Stan, który opiekuje się Liamem i Paul.
- Lou? – dopytała z przerażeniem w oczach.
- Teasdale.
- Okej. – Ulżyło jej.
Rozbawiła mnie.
- Reszta ekipy jest w drugim hotelu. Z racji tego, że
Mark, czyli ochroniarz Nialla jest odpowiedzialny za ochronę całej naszej ekipy
to zawsze są tam gdzie on razem z dźwiękowcami, montażystami, kamerzystami,
kierowcami, Sarah z cateringiem, choreografem i nauczycielką śpiewu i wszystkimi,
którzy są potrzebni, żeby cała machina działała.
Pociągnąłem ją za ramię i gdy już leżała obok mnie
podparłem się na łokciu, żebyśmy mogli się widzieć.
- Jak się czujesz? – spytałem jej.
- Co? – zaskoczyłem ją. Uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Po prostu ostatnio tak sobie pomyślałem, że nigdy nie
odpowiedziałaś mi co czujesz.
- Czuje w związku z czym? – zmarszczyła brwi. Dotknąłem
jej brzucha, żeby trochę ją zdekoncentrować.
- Wszystkim. Opowiadałaś mi o dzieciństwie, o muzyce,
historie ze swojego życia, ale nigdy nie mówiłaś co czujesz. Na przykład
teraz… - uważnie mierzyłem ją wzrokiem. Nie chciałem, żeby cokolwiek mi umknęło.
teraz… - uważnie mierzyłem ją wzrokiem. Nie chciałem, żeby cokolwiek mi umknęło.
- Zdziwienie? – wykręciła się, a ja przygryzłem wargę. Nie
byłem zadowolony z jej odpowiedzi i ona dobrze to wiedziała.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi. Jest ci ciężko i chcę się
dowiedzieć dlaczego. Chcę ci pomóc.
- Nie możesz mi pomóc, Harry – powiedziała cicho.
Obawiałem się, że usłyszę właśnie to.
- Chcę spróbować. Pozwól mi.
Pokręciła głową.
- Dlaczego?
- Nie chcę dawać Ci więcej zmartwień. Nie spodoba Ci się
to.
- Nie podoba mi się to, że się przede mną chowasz. – Słysząc to ode mnie nerwowo oblizała usta.
- Muszę się do tego przyzwyczaić.
- Do czego?
- Uważają, że biorę różnego typu używki, że Cię niszczę,
zdradzam, nie zasługuję na kogoś takiego. Że nie jestem wystarczająco ładna i
stać Cię na więcej. Że wydaję Twoje ciężko zarobione pieniądze i żeruję. Że
załatwiłeś mi kontrakt i gdyby nie Ty to byłabym nikim – wyrzuciła z siebie.
Przerażało mnie to, że mówiąc to patrzyła mi prosto w
oczy i lekko się uśmiechała.
- Dlaczego się uśmiechasz? – spytałem zupełnie wprost nie
mogąc tego zrozumieć. Odrobinę wyglądało to tak, jakby to że boli sprawiało jej
przyjemność.
Pokręciła głową, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy.
- Nie chciałam się rozpłakać… - powiedziała mocno mnie do
siebie tuląc. Pocieszałem ją lekko kołysząc. Zawsze mnie to uspokajało. Miałem
nadzieję, że zadziała też na nią. Uśmiech był olbrzymią bronią i miał wielką
siłę. Dla niej był maską. Oderwaniem tego co na zewnątrz dla wszystkich od
rozbicia i smutku, który czuje w środku.
- Przepraszam Harry. Za dużo płaczę – powiedziała, gdy
nieco ją uspokoiłem. Trzymałem ją wciąż w ramionach. Dłonią starłem łzy z jej
policzka. Nic to nie dało, więc osuszyłem jej twarz brzegiem koszulki.
Oponowała, ale pokręciłem głową, żeby zabrała swoją rękę.
- Nie przepraszaj. Nie ma nic złego w tym, żeby czuć.
Nawet jeśli nie jest to pozytywne uczucie.
- Ale nigdy nie chciałam Cię tym obarczać. Tobie też jest
ciężko.
- Potrzebowałem dużo czasu, żeby się wyłączyć. Ty też go
potrzebujesz. Nie ma w tym nic złego. Jeśli to Ci pomoże możemy już teraz
zaimprowizować i zakończyć to co jest między nami. To trochę Cię odciąży.
- Nie… - jęknęła.
- Dlaczego? – spytałem. Chwilę się wahała. Spojrzała na
ułamek sekundy na moje usta.
- Bo tak bardzo nie chcę być sama – przyznała łamiącym
się głosem. Po raz pierwszy od kiedy się znamy tak bardzo się odsłoniła.
Widziałem teraz jak bardzo to co dzieje się wokół niej ją przeraża. Bała się i
czuła się w tym wszystkim sama.
Była zupełnie bezbronna. Dopiero teraz zauważyłem, że nie
jest wiecznie uśmiechniętą i niewinną dziewczyną, za którą wszyscy ją biorą. Za
którą ja ją brałem. Kłębiło się w niej tak dużo emocji, że nie potrafiłem ich
nazwać. Chciałem ściągnąć z niej ten ciężar. Pisała piękne, bardzo emocjonalne
piosenki. Musiałem przesłuchać je jeszcze raz i lepiej ją poznać od tej strony.
Tym razem to ja spojrzałem na jej usta. Widząc to, lekko je rozchyliła, a ja
niewiele myśląc musnąłem je swoimi. Gdy tylko oddała pocałunek przyciągnąłem jej
ciało bliżej siebie. Napierałem na nią i nie było to ani trochę fair z mojej
strony, ale nie byłem w stanie tego powstrzymać.
Jedna z moich dłoni zjechała do jej biodra, żeby docisnąć
ją mocniej do swojego krocza. Poczułem jak wygina się, wypychając biodra w moim
kierunku, więc zacząłem przenosić rękę na jej tyłek. Zadrżała pod wpływem
mojego dotyku. W tym momencie do pokoju z impetem otworzyły się drzwi. Jak
oparzony oderwałem się od Janice i zobaczyłem Nialla z Lottie.
- Co tu robisz? – spytałem go.
- Fajne powitanie. Stęskniłem się za Tobą, Idioto – powiedział do mnie. – No a za Janice to w ogóle lepiej nie mówić – wyjaśnił. –
No i dla pewności przyciągnąłem Lottie, żeby jej najukochańszy brat na świecie
nie zaraził jej swoją niechęcią.
Widziałem jak Lottie przewraca oczami z uśmiechem.
-Ale chyba przybyliśmy nie w porę – dodał z głupim
uśmieszkiem. – Macie pięć minut będziemy czekać na dole. Mark chce porozmawiać
z Janice.
- Okej – zgodziłem się.
Niall zamknął za sobą drzwi ciągnąc Lottie za sobą. Wiem,
że była ciekawa Janice. Lubiła to jak się maluje, ubiera i czesze. Wiedziałem,
że będą to rozmowy na wiele godzin.
Spojrzałem na Janice, która poprawiała włosy i próbowała doprowadzić się do porządku.
- Przepraszam… - powiedziałem lekko zmieszany, że
pozwoliłem sobie na tak dużo.
- Nic się nie stało. – odpowiedziała cicho. Widziałem, że
znów założyła maskę. Nieznacznie się uśmiechnęła. – Pocałunek współczucia, co?
– wstała i podeszła do lustra.
- Słucham? – tym razem to ona zbiła mnie z tropu.
- Wiem, że Ci się nie podobam – powiedziała cicho, jak
gdyby nigdy nic, poprawiając makijaż. – Zbyt wiele razy powiedziałeś, że nie
jestem w twoim typie.
- Co?
- Słyszałam to z różnych źródeł – przyznała. – Tak na
marginesie, powinieneś był być bardziej dyskretny.
- Tak na marginesie, to że nie jesteś w typie dziewczyn, z
którymi do tej pory się spotykałem nie znaczy, że mi się nie podobasz – wyjaśniłem.
- Ach, okej – zaśmiała się. Ale nie było to złośliwe.
Naprawdę tak myślała.
- Wybrałem cię – przyznałem cicho drapiąc się po głowie.
Odwróciła się zdezorientowana. Zmieszałem się. Nie musiała o tym wiedzieć.
- Słucham? – tym razem ona przejęła pałeczkę powtarzając
moją wypowiedź sprzed minuty.
- Miałem do wyboru kilka dziewczyn. – Nie chciałem jej o
tym nigdy mówić, ale chciałem ją też dowartościować. Nieświadomie zrobiłem
chyba jeszcze gorzej niż było.
- Kilka dziewczyn?!
- Tak.
- Jakich? – spytała.
Wiedziałem, że tak będzie. Dlaczego w ogóle zaczynałem?!
- Poczujesz się lepiej jak Ci powiem? – westchnąłem.
Nie odpowiedziała, ale widząc wyraz jej twarzy w lustrze
byłem pewien, że tak.
- No dobrze – westchnąłem. – Diana Vickers, – zacząłem – Dakota
Fanning, – widziałem jak zmienia się jej wyraz twarzy. Nie spodziewała się tego
– Lily Collins, a teraz idąc po modelkach… Bo na to przecież czekasz – przewróciła
oczami – Suki Waterhouse, Emily Didonato, Martha Hunt, Sara Sampaio i… - tu się
na chwilę
zawahałem. – Hailey. – Wiedziałem, że jej się to nie spodoba.
zawahałem. – Hailey. – Wiedziałem, że jej się to nie spodoba.
- Hailey?! – odwróciła się w moim kierunku. Położyła
dłonie na biodrach. – Czemu w takim razie jej nie wybrałeś?! – spytała.
- Może w rzeczywistości widziałem, że nam nie wyjdzie – przyznałem. Widziałem dezaprobatę w jej oczach. Podeszła do mnie. Wyciągnąłem w
jej kierunku rękę.
- Jesteś bardziej pokręcony i niezrozumiały niż
jakakolwiek znana mi kobieta – powiedziała patrząc mi prosto w oczy, po czym przyjęła
moją dłoń, żeby spleść razem nasze palce. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy
prosto do kawiarni w hallu, w którym czekali na nas Mark, Niall i Lottie.
Usiedliśmy przy stoliku.
- Zamówiliśmy wam coś do picia – poinformowała nas
Lottie. – Mam nadzieję, że lubisz Caramel Macchiato z lodem? – spytała jej.
- Uwielbiam! – przyznała Janice. Widząc minę Lottie
wiedziałem, ze jej dobre kontakty z Louisem były tylko kwestią czasu.
Ja dostałem standardowo Cafe Latte. Podziękowałem jej
skinieniem głowy.
- Będę mogła Cię później porwać? – spytała Lottie.
- Jasne! – zgodziła się Jan.
- No dobra! – przerwał im Mark. – Janice. Potrzebuję od
ciebie kilku informacji. Musimy zapewnić Ci ochronę taką jak chłopakom.
- Bez przesady… - jęknęła.
- No dobra, może trochę przesadziłem. Na pewno
potrzebujesz osobnej ochrony podczas transportów z chłopakami. Jeśli będziesz
wychodziła np. z Lottie, Sophie czy Lou będzie z wami standardowo jedna osoba,
która możesz być spokojna, będzie dyskretna.
Skinęłam głową. Nie chciałam tego, ale wiedziałam, że
będzie to konieczne.
- Muszę Ci kogoś przydzielić i chciałem zadać kilka
pytań, które pomogą nam dobrać dla ciebie jak najlepszą osobę.
***
- Widzę, że jednak coś się kręci – zaśmiał się Niall, gdy
Lottie i Jan nas opuściły. Przewróciłem oczami.
- Chwila słabości – zaśmiałem się.
- Tak to nazywasz…
- Serio. – Uciąłem rozmowę. – Mark, proszę znajdź kogoś,
kto jej dobrze przypilnuje. Boję się, że ktoś może chcieć coś jej zrobić.
- Oczywiście. To moje zadanie. Możesz spać spokojnie
zapewnię jej najlepszą możliwą ochronę.
***
Janice weszła do pokoju. Miała dość mocny makijaż i
warkocze.
Była uśmiechnięta. Szczerze uśmiechnięta. Mimowolnie sam
się uśmiechnąłem.
- Co się stało? – spytałem.
- Byłam u Lottie i Lou – wyjaśniła.
- Wyżyły się na Tobie?
- Nie nazwałabym tego tak. Ale było bardzo miło.
- Widziałem, że już wstawiły zdjęcia na instagrama i
Tumblr’a.
- Ja też – zawstydziła się.
- Idziemy spać? – spytałem.
- Tak, tylko się domyję – powiedziała cicho, wchodząc do
łazienki.
Gdy przyszła na brzegu łóżka siedział ze mną Liam.
- Hej, chciałem się z wami przywitać – powiedział do
niej.
Wstał i pocałował ją w policzek.
Była lekko zdezorientowana, ale wiedziałem, że jest jej
bardzo miło.
- Jak na razie wrażenia? – spytał jej.
- Dobrze. Tak myślę. Widziałam już Nialla, poznałam Lottie
i Lou, Mark szuka dla mnie odpowiedniej osoby do ochrony. – Streściła w jednym
zdaniu.
- Jestem ciekaw co powiesz jutro. – Serdecznie się
uśmiechnął. Odpowiedziała tym samym. – Dobra! Już wam nie przeszkadzam, idę
spać. Do jutra – dodał i wyszedł z pokoju.
Pociągnąłem ją do siebie i położyłem na łóżku.
- Byłaś kiedyś na naszym koncercie? – spytałem jakby nigdy
nic.
- Tak. Kiedyś.
- Przed czy po odejściu Zayna?
- Po.
- Podobało ci się?
- Tak. Tylko nie do końca rozumiem ideę numerowania płyty.
W sensie robienia sektorów, rzędów, ustawiania krzeseł.
- Jak na koncercie jest dużo ludzi to mniejsza szansa, że
ktoś zemdleje, albo że kogoś zmiażdżą.
- No dobra. Coś w tym jest, ale nie mogłam stać wtedy przy
barierkach i prawie nic nie widziałam.
- Skąd wiesz, że byś stała?
- Jestem zdolna. Stawiam sto funtów – zaśmiała się.
- Jestem ciekaw twojej opinii jutro.
- Zagracie Happily? – spytała nieśmiało.
- Co?
- To moja ulubiona piosenka. Razem z Little Black Dress i
Stockholm Syndrome.
- Nie wiem czy uda się jutro, ale postaram się coś z tym
zrobić.
Pocałowałem ją w czoło i zgasiłem światło.
- Dziękuję, Harry – powiedziała cicho. Wiedziałam, że nie
chodzi tylko o piosenkę.
- Gdybyś czegokolwiek potrzebowała, jestem przy Tobie.
***
- Ooo… Już szykowałem komentarze, które mógłbym na niej
wykorzystać – powiedział Louis, gdy przyjechaliśmy z Liamem na soundcheck.
wykorzystać – powiedział Louis, gdy przyjechaliśmy z Liamem na soundcheck.
Nie chciałem jej budzić i poprosiłem Andy’ego, żeby
zabrał ją razem z Lou, Lottie i Caroline, które przyjadą za godzinę.
- Ona nic złego nie zrobiła – przypomniałem mu.
- Zła odpowiedź.
- Jest miła. – Stanął za nią Niall, wzruszając ramionami.
- Na pewno fałszywie miła. Czeka tylko na właściwy moment.
Spojrzałem na niego nie komentując tej wypowiedzi. Nie
chciało mi się w to bawić.
- Jest ładna – Zauważył Liam. – Wczoraj widziałem ją bez
makijażu. – wyjaśnił Niallowi i Lou, który udawał, że ma to gdzieś.
makijażu. – wyjaśnił Niallowi i Lou, który udawał, że ma to gdzieś.
- Liam, Niall! – usłyszeliśmy Paula. – Potrzebujemy was na
chwilę.
Zostałem sam z Louisem.
- Jesteś zazdrosny? – spytałem go.
- Zazdrosny?! – fuknął.
- O to, że spędzam z nią tyle czasu i że się lubimy.
- Nie, Harry. Po prostu boję się, że ucierpisz.
- Nie ucierpię.
- Mówiłem Ci, że takie dziewczyny to kłopoty. Manipuluje Tobą. Zrobisz wszystko o co cię poprosi.
- Nie znasz jej.
- Ale dużo o niej słyszałem i to co słyszałem potwierdza
wszystko co myślałem.
- Niby co słyszałeś?! – oburzyłem się. Nie miał o niej
pojęcia.
- Że ćpa i że robią co mogą, żeby to zatuszować. Że
strasznie dużo pije. Że sypia z przypadkowymi gośćmi.
- Nie Louis. Nie ćpa. Pali zioło ze znajomymi, ale chyba
nie jesteś lepszy w tej kwestii co? Pije nie więcej niż ja. Od kiedy się
poznaliśmy sypiała tylko z Jesse’em – sprostowałem.
- Skąd niby wiesz?!
- Bo spędzam z nią w zasadzie każdą pierdoloną chwilę. – Uniosłem się.
Wziąłem głęboki oddech i złapałem go za rękę. Wiedziałem,
że to podziała. Zawsze działało. Miałem teraz jego wyłączną uwagę.
- Daj jej szansę, Lou. Proszę. Tylko spróbuj.
- Boję się o Ciebie.
-Nie masz powodu. Lottie ją od razu polubiła.
- Lottie?! – zmarszczył brwi czując się chyba trochę
zdradzony.
- Ona naprawdę jest dobrą dziewczyną. Wydaje mi się, że
jesteście do siebie podobni – stwierdziłem.
- Nie. – pokręcił głową.
- Daj jej po prostu szansę. Masz być miły.
- Nie chcę być miły.
- Louis! – upomniałem go. – Proszę Cię tylko o to, żebyś
dał jej szansę. Liam dał.
- Nie jestem jak Liam.
- Proszę. – Znów go dotknąłem.
Spojrzał najpierw na moją dłoń, potem mi w oczy. Nie był
zadowolony. Zacisnął usta w cienką linię.
- Dobra! – zgodził się, choć wiedziałem, że nie będzie
łatwo.
***
Bardzo dziękuję za ostatnie komentarze :*
Liczę na opinie :)
Miłej reszty dnia!
omomomomom cudowny !!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czyżby pomiędzy Harrym i Janice zaczynało się robić gorąco? A Lou mógłby odpuścić z tą swoją wrogością. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuń