wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział XVII

Hej, dodaję nowy rozdział, mam nadzieję, że będzie się podobał :)
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania!

Ach! No i jeśli ktoś chciałby dostawać informacje o nowych rozdziałach lub chciałby po prostu się ze mną skontaktować to po prawej stronie jest możliwość napisania do mnie wiadomości :D



***

Harry delikatnie obmywał moje ramiona myjką. Siedziałam skulona, a on nie miał nic przeciwko temu. Chciał, żebym w miarę możliwości się zrelaksowała i rozluźniła pod wpływem wody i jego dotyku. 
Zostawił mnie w wannie na chwilę samą. Szybko umyłam wtedy strategiczne miejsca i wróciłam do poprzedniej pozycji. Podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam je ramionami. Wrócił, gdy woda była już niemal zimna.
- Gotowa stawić czoło światu? – spytał. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Uśmiechał się, ale widziałam po nim, że jest mocno zdenerwowany tym co zaszło i wciąż tu jest tylko ze względu na mnie. W innym przypadku Jesse nie miałby tak łatwo i mimo tego, że to blondyn nad nim góruje wzrostem, to Harry nie miałby zbyt dużych problemów, żeby go uszkodzić.
Zawsze wielkie wrażenie na mnie robiło to jak ceni kobiety i Niall niejednokrotnie opowiadał mi o tym, że podobno nawet podczas tych jednorazowych przygód pozwalał poczuć się dziewczynie jak królowa.
To pewnie było spowodowane tym, że wychowały go dwie najważniejsze dla niego kobiety - Anne i Gemma. Dla niego ktoś kto nas krzywdził przestawał istnieć. Był dla niego nikim i wiem, że tak też patrzył teraz na Jesse’ego.
Przygryzłam wargę.
- To jak? – spytał ponownie, rozkładając ręcznik.
Zorientowałam się, że od jakiejś minuty się na niego gapię.
Pokiwałam głową i wstałam, żeby mógł go wokół mnie owinąć. Pomógł mi wyjść z wanny na dywanik.
- Położyłem tu coś do ubrania – powiedział wskazując blat przy umywalce, wychodząc ponownie z łazienki. – Będę czekał w pokoju – dodał, zamykając za sobą drzwi.
Wytarłam się i spojrzałam na siebie w lustrze.
Miałam cienie pod zaczerwienionymi od płaczu oczami.
Westchnęłam i zaczęłam rozczesywać włosy.
Spojrzałam na to co mi przyniósł. Bokserki i jego koszulka. Znów westchnęłam, wciągnęłam to na siebie i wyszłam.
Siedział po turecku na swoim łóżku.
- Zrobiłem Ci herbatę – powiedział wskazując na stolik nocny. – Ładuj się tu. – Wskazał miejsce obok siebie.
Niepewnie wdrapałam się na jego łóżko.
Podał mi kubek. Earl Gray. Idealnie.
- Już odrobinę lepiej? – spytał mnie. Pociągnęłam łyk mocnej herbaty z łyżeczką cukru. Taką jaką lubię najbardziej. – Tak. Teraz tak.
- Jaki masz plan działania?
- Muszę pojechać do niego i z nim to wyjaśnić.
- Nie puszczę cię samej.
- Na pewno pojechał do mamy. Przy niej nic mi nie zrobi.
- Ja też nie wiedziałem, że to zrobił. Gdybym tylko mógł temu zapobiec. – Pokręcił głową. – I pomyśleć, że byłem tak blisko.
- Harry, spokojnie. Wszystko okej – powiedziałam cicho dotykając jego ramienia, żeby choć trochę go rozładować.
Westchnął.
- Nic już nie zmienisz. Po prostu powinien wiedzieć, czym to wszystko dla mnie było i sprostować kilka rzeczy.
- Powiesz mu?
- Nie wprost.
- Może powinnaś.
- Nie. Jeśli mu to powiem, to wszyscy będą o tym wiedzieć.
- Czemu?
- Bo jest zły i zraniony. Potrafi być wtedy okrutny.
- Widziałem – odpowiedział, patrząc mi intensywnie w oczy.
Spuściłam wzrok.
Dotknął mojego policzka.
- To nie jest normalne. Ja bym nigdy do czegoś takiego nie dopuścił. 
- Wiem, Harry.
Zabrał mi kubek i mocno mnie przytulił.
- Jesteś pewna, że chcesz do niego jechać? – spytał kładąc nas wzdłuż łóżka.
- Tak.
- Mogę cię odwieźć?
- Nie ma takiej opcji.
- Chcesz samochód?
- Tak – odpowiedziałam. Podnosząc się.
- Chcesz spać dzisiaj ze mną? – spytał, gdy szłam do swojego pokoju.
Skinęłam nieśmiało głową w myślach dziękując, że wyszedł z inicjatywą.
Związałam włosy, ubrałam zwykły top i dziurawe jeansy. Z szafy wyciągnęłam stare czarne Vansy.
Zeszłam na dół. Harry czekał na mnie z dokumentami i kluczykami.
- Daj znać jak dojedziesz i jak będziesz wracać, dobrze? – poprosił.
- Nie zamierzasz chyba mnie śledzić?! – zmarszczyłam brwi.
- Nie. – Lekko go rozbawiłam. – Chociaż miałbym na to ochotę. Po prostu będę się martwił. Informuj mnie na bieżąco.
- Dobrze – zgodziłam się. Pocałował mnie w czoło i poszedł do garażu. Pomógł mi wsiąść za kierownicę Range Rovera.
- Naprawdę będę się niecierpliwił. Jeśli za godzinę nie dasz znaku życia, pojadę do ciebie – powiedział.
- Okej. Dam znać jak tylko wjadę do Thousand Oaks – obiecałam. Zamknął drzwi, a ja otworzyłam wjazd.
Całą drogę przebyłam w ciszy.  Nie chciałam się rozpraszać. Bałam się, ale musiałam stawić temu czoła.

Zapukałam do całkiem dobrze znanych mi drzwi.
- Dzień dobry – powiedziałam do kobiety w średnim wieku. – Jest Jesse? – spytałam jej.
- Nie ma teraz czasu.
- Proszę, bardzo mi zależy na tym, żeby z nim porozmawiać.
- Myślę, że on tego nie chce.
- Wiem, że przyjechał do Pani. Zawsze to robi, gdy jest zły. Myślę, że muszę mu kilka rzeczy wyjaśnić.
- Wie już dużo. Nie powinnaś wrócić do…
- Nie może mnie Pani osądzać, bo nie ma Pani o mnie pojęcia. Chciałabym z nim porozmawiać. Bardzo mi na tym zależy. To nie zajmie dużo czasu – naciskałam, co nie było dla mnie naturalne.
- Dobrze – zgodziła się w końcu, jednak czułam, że jest niepewna.
Otworzyła szerzej drzwi, a ja automatycznie poszłam do niego do pokoju. Otworzyłam drzwi bez pukania. Leżał na łóżku plecami do drzwi.
- Mamo, mówiłem że chcę być sam – upomniał.
- Jesse… - szepnęłam.
Odwrócił się.
- Janice?! Idź! Nie chcę cię więcej oglądać.
- Pozwól mi ze sobą porozmawiać!
- O czym, na Boga, chcesz rozmawiać. Wyparłaś się mnie! Powiedziałaś, że nic między nami nie ma.
- Nie powiedziałam tak.
- Mówiłaś, że nie skłamiesz…
- Do cholery jasnej! Nie skłamałam! – podniosłam głos. – Rozumiesz teraz?!
- To nie możliwe… Bo to by znaczyło, że nigdy z nim…
Nie odpowiedziałam.
- Ale skoro tak… Przecież jesteście razem prawie rok, tak?
- To bardzo skomplikowane. Mówiłam Ci…
- Jest gejem?
-Nie jest gejem. Nie chcę teraz mówić o nim. Chciałam Ci powiedzieć, że Cię nie oszukałam.
- Janice… - chciał mnie dotknąć.
- Nie – powiedziałam robiąc krok w tył. – Chciałeś mnie dzisiaj zranić i nie chcę, żebyś mnie dotykał.
- To po co przyjechałaś?! Żeby powiedzieć, że spieprzyłem i że wybrałabyś mnie, ale jednak wybierzesz jego, bo chciałem Ci zrobić krzywdę? Nie chciałem Cię skrzywdzić. Chcesz się trochę nade mną w zamian poznęcać psychicznie?
- Nie jest to moją intencją. Wiem, że nie chciałeś mnie skrzywdzić. Chciałeś mnie ukarać. Udało Ci się. Chciałam tylko odpowiedzieć na Twój zarzut i wyjaśnić to, co między nami było.
- Było ale się skończyło – dopowiedział.
- Jesse proszę! Przejechałam tu specjalnie pieprzone 40 mil, więc należy mi się choć odrobina uwagi! – znów podniosłam głos.
Zaskoczyłam go, bo z zainteresowaniem odwrócił się w moją stronę.
- Tak? Słucham.
- To nie jest tak jak myślisz. To co między nami przez te dwa miesiące działało…
- Byłem jedyny? – spytał przerywając mi.
- Tak.
- Przez cały ten czas?! – niedowierzał.
- Tak.
- To popieprzone.
- Wiem. Zależy mi na Tobie Jesse – powiedziałam cicho.
- Zostaw go i bądźmy razem.
- Nie zrobię tego.
- Czemu?! Nie możesz, tak? Stara śpiewka.
- Myślałam o tym. Ale doszłam do wniosku, że chcesz mnie tylko dla tego, że nie możesz mnie mieć.
- O czym ty mówisz?!
- Tak jest. Zawsze tego szukasz. Gdybym zerwała kontakt z Harry’m nie byłabym dla Ciebie wystarczająco interesująca.
- Wszystkie to robicie… Chcecie mnie zniszczyć…
- Nie. Po prostu instynktownie szukasz dziewczyn, które Cię kiedyś zranią. Powinieneś spojrzeć bliżej siebie. Widzę taką, która pragnie twojej uwagi.
- Niby kto?!
- Jest zawsze przy Tobie i bardzo o Ciebie zabiega. Byłbyś z nią szczęśliwy.
- Że niby Nicole? Przecież jest przyjaciółką.
- Ty tak na to patrzysz.
- A skąd wiesz czego niby ciągle szukam?!
- Bo sama tak robię – przyznałam cicho.
- Więc to koniec? Odchodzisz? – spytał mnie.
- Tak – odpowiedziałam.
- To się musiało skończyć po trasie, prawda?
- Było to prawdopodobne.
- Zawsze o tym w taki sposób myślałaś? Że to tylko na dwa miesiące?
- Nie Jesse. Nie myślałam w ten sposób. Po prostu nie chciałam wybiegać w przyszłość.
- Możemy to zrobić po raz ostatni?
- Nie.
- Będę delikatny. Nienawidzę tego, że tak Cię zostawiłem wtedy.
Dotknął mojego policzka. Zadrżałam, ale nie odsunęłam się.
Bardzo delikatnie mnie pocałował.
Gdy się oderwałam oparłam o siebie nasze czoła, a on dotknął mojej piersi. Wyczuł, że to dla mnie za dużo i że nie powinien iść dalej.
- Będę Cię pamiętał – powiedział nagle, odsuwając się ode mnie.
- Dużo wspomnień.
- Raczej dobrych – zgodził się. – Bądź jutro na naszym koncercie, okej? – poprosił.
Pokiwałam głową. 
– Ciężko mi uwierzyć, że to nasze ostatnie prawdziwe spotkanie – powiedział. – Myślę, że Cię kocham…
- Nie kochasz mnie, Jesse. Za mało czasu minęło, żebyś mógł to wiedzieć. Pamiętaj co powiedziałam. Zależy mi na Tobie i chcę żebyś był szczęśliwy.
Pokręcił głową, ale naprawę tego dla niego chciałam.
Żegnaj, Jesse... – powiedziałam ledwo słyszalnie i pocałowałam go w czoło.
- Nie chcesz zostać do jutra? Możemy jutro rano razem pojechać.
- To zły pomysł.
- Mogę spać na kanapie.
- Nie, Jesse. Wracam do Los Angeles.
- Jest tu z Tobą?
- Nie. Nie mogłabym tego zrobić. – Skrzywiłam się na myśl o tym, że mógł w ogóle wyjść z takiego założenia.
Pokiwał głową.
- Masz rację idź już… - powiedział nagle przygryzając wargę.
Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi i usłyszałam jego płacz. Moje serce rozerwało się na miliony kawałków, ale nie mogłam wrócić.
Zeszłam na dół.
- Ja już idę – poinformowałam kobietę w kuchni.
- Zostań na chwilę – poprosiła widząc jak blisko wybuchu histerii jestem.
- Nie powinnam. – Spojrzałam na górę.
- Rozumiem – pokiwała głową. – Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Chyba tak.
- On Cię naprawdę lubi. Ciężko mu z tym co zrobił.
- Pani o tym wie?
- Tak, był na siebie wściekły. Rozumiem, że nie dałaś mu drugiej szansy…
- Myślę, że dobrze zrobiłam kończąc to. Powinien znaleźć sobie kogoś, kto będzie dla niego bardziej odpowiedni…
- Jesse myślał, że w końcu taką osobę spotkał… Ale mówiłam mu, że to nie takie proste.
- Proszę… Nie chcę, żeby Pani mnie oce…
- Wiem, Kochanie. Znam show business lepiej niż Ci się zdaje. Nie jesteś z tym całym Harrym, prawda? To jakiś rodzaj umowy, prawda?
Nic nie odpowiedziałam. Zaskoczyła mnie.
- Wezmę to za odpowiedź twierdzącą.
- Proszę nikomu nie mówić… Nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Spokojnie. Wiem to od dawna. Nie wierzę tylko, że on tego nie zauważył… Opowiadał mi o wielu rzeczach, które robiliście i naprawdę próbowałaś mu to pokazać. Może faktycznie nie byliście sobie pisani. Dawałaś mu wiele znaków, szczególnie w tym wywiadzie. On to odebrał zupełnie odwrotnie.
- On nie chciał tego zauważyć. Wolał myśleć, że jestem z Harrym, bo było to dla niego bardziej ekscytujące.
Pokiwała ze zrozumieniem głową. Znała swojego syna od podszewki i wiedziała, że to wielce prawdopodobne.
- Do widzenia – powiedziałam i opuściłam ten dom po raz ostatni. Wsiadłam do samochodu Harry’ego. Zadzwoniłam, że już wracam. Odjechałam kawałek, zatrzymałam się na poboczu i zaczęłam spuszczać z siebie wszystkie emocje, które się we mnie nagromadziły przez te wszystkie minuty spędzone tam, wylewając je z moich oczu.
Ktoś zapukał w szybę pasażera. Przestraszyłam się i szybko upewniłam się, że wszystkie drzwi są zamknięte. 
Przetarłam oczy i zobaczyłam postać w czarnym kapturze. Ściągnął go. To Zeeko.
Otworzyłam drzwi.
Wszedł do środka.
- Łoł… Lubię takie samochody – powiedział.
- Ja też. – nieznacznie się uśmiechnęłam. – W końcu widzę co się dzieje na jezdni – zażartowałam.
- Spokojnie. Poradzę sobie z nim – powiedział, żeby trochę mnie uspokoić.
- Jesteś zajebistym przyjacielem… - stwierdziłam.
- Potrzebuje mnie. – Podał mi paczkę chusteczek. Zaczęłam wycierać łzy.
- To niesamowite, że nie widzi ilu ludzi ma wokół siebie.
- Mówisz też o Nicole?
- Tak.
- On musi zawsze żyć na krawędzi.
- Zauważyłam. Wiedziałeś, że tak to się skończy, prawda? – spytałam go.
- Mniej więcej. Raczej dawałem wam miesiąc albo dzień po ostatnim koncercie, więc trochę się pomyliłem.
- Zależy mi na nim.
- Wiem. Widzę to – powiedział cicho, patrząc na mnie. – Dobrze zrobiłaś.
- Nie jesteś zły, że go zraniłam, czy coś? – zaskoczył mnie.
- Nie. Lubię Cię, a wiesz, że mało kogo lubię. Uważam, że to dobrze, że zakończyłaś z nim wszystko zanim zrobił Ci krzywdę.
- Ale…
- Nie mówię o tym jak zachował się dzisiaj – wtrącił, włączając radio. Zaczęły lecieć piosenki Catfish and the Bootleman. Pokiwał z uznaniem głową. - Mówię o czymś naprawdę poważnym, co będzie go później prześladować.
- Czy każdy już o tym wie, że przeruchał mnie dzisiaj w tyłek?! – lekko się zirytowałam.
Wywołałam jego śmiech.
- Myślę, że mówi takie rzeczy tylko mi i mamie.
- To zdrowe?
- Żadne z nas nie jest do końca zdrowe. Poza tym chodziło mi o to, że on niszczy zarówno siebie jak i dziewczyny. Myślę, że jesteś zbyt niewinna na to, żeby zacząć żyć tak jak on.
- Nie wiesz jak żyję.
- Nie wiesz też jak on żyje na co dzień. Na razie miałaś okazję zobaczyć to, co chciał Ci pokazać.
- Ale wtedy…
- Wtedy kiedy powiedział, że nie możesz z nami wciągać? – upewnił się, że na pewno chodzi mi o konkretną sytuację, a gdy skinęłam głową kontynuował. – I tak by to w końcu zrobił. Zawsze to robi. Musiałby być sam w trochę lepszym stanie i nawet podałby Ci specjalnie stu dolarowy banknot, bo takim najlepiej, nie?
- Dlaczego tak o nim mówisz?! – zdziwiłam się. Byłam w szoku, że go za wszelką cenę nie próbuje bronić.
- Bo tak jest zawsze i nienawidzę tego co za każdym razem robi z naprawdę fajnymi dziewczynami. Ana była bardzo miła i kochana. Zmienił się Jesse, zmieniła się i ona. Wciągnął ją w to wszystko. Tylko on potrafi sobie z tym radzić. Ona nie i wydaje mi się, że Ty też mogłabyś sobie nie poradzić. Dlatego myślę, że dobrze zrobiłaś.
- Dzięki Zach.
- Nie musisz mu o tym mówić.
- Spokojnie. Możesz na mnie liczyć.
- Dobra. Ja uciekam, Maleństwo… Idę leczyć jego serce.

Pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się do mnie i wyszedł.

***

Od razu wyjaśniam, Jesse jeszcze będzie się pojawiał ;) 
Liczę na wasze opinie.

Życzę udanej, przyjemnej i przespanej nocy.
Dobranoc!

3 komentarze:

  1. O jezu, wreszcie to się skończyło, mama nadzieję, że ich już nic więcej nie połączy, bo jakoś za nim nie przepadałam, już nie mogę doczekać się nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osz kurczę... Rozdział zajebisty. Poprzedni także. Jesse zachował się wobec Janice jak totalny palant i przepraszam za wyrażenie skurwiel, nie cierpię takich typów. Szkoda że Harry i Janice jakoś nie mogą spróbować być razem na fakcie. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę się doczekać kolejnej części

    OdpowiedzUsuń