czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział VIII

Przede wszystkim przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam dużo rzeczy do zrobienia na studiach w związku ze zbliżającą się sesją, poza tym pojawiła się jeszcze kwestia braku weny, która mnie porządnie zatrzymała. 
Mam nadzieję, że zażegnałam kryzys i zapraszam do lektury!

***

- Coś się między wami dzieje? – spytał nagle.
Pokręciłam głową. Odsunął mnie od siebie i jednym zwinnym ruchem posadził na kolanach przodem do siebie.
- Widzę, że coś cię gryzie.
- Nie chcę o tym mówić… - to była prośba, której wysłuchał.
- Gdyby coś się działo, zawsze jestem.
- Dziękuję.
Dotknął mojego policzka, patrząc mi w oczy. Potem jego wzrok powiódł w dół za dłonią, która musnęła moje usta i szyję, żeby dotrzeć do wgłębienia między obojczykami. Zaczął nieznacznie zjeżdżać w dół,
a ja oparłam czoło na czubku jego głowy. Poczułam jak zaciska szczękę. Objął mnie w talii, mocno do siebie przyciskając. Czułam napór jego przyrodzenia na mnie. Położył mi na chwilę dłonie na biodrach podciągając koszulkę, po czym pocałował szybko w szyję. Owinął sobie moje nogi wokół pasa i bez problemu wstał.
- Cholernie mu zazdroszczę – powiedział mi cicho do ucha.
Pokręciłam lekko głową.
Czułam, że ma ochotę powiedzieć coś o seksie w takiej pozycji, ale chyba po raz pierwszy przy mnie ugryzł się w język, żeby nie sprawić, że ten moment będzie jeszcze bardziej niezręczny.
Postawił mnie na ziemi, muskając niby przypadkiem mój tyłek.
- To co idziemy jednak spać? – spytał.
- Okej, tylko potrzebuję butelki z wodą na górze.
- Kacyk?
- Chcę go uniknąć.
- Dobrze. Splótł nasze dłonie i pociągnął mnie najpierw do kuchni wyciągając jedną ręką dwie butelki wody, a potem do swojej sypialni.
Zaczął się rozbierać, aż został tylko w bokserkach. 
Wrzucił ubrania do kosza na brudne rzeczy i wszedł do łazienki bez słowa. Ja sama pozbyłam się luźnych podartych jeansnów. Podeszłam do pojemnika, z którego skorzystał i wyjęłam jego dzisiejszą koszulkę. Miał ją na sobie może pięć godzin. Ściągnęłam stanik zostając tylko w jego w T-Shircie w paski, który sięgał mi prawie do kolan i w koronkowych stringach. Gdy tylko Jesse wyszedł z  łazienki uważnie mi się przyjrzał. Wzruszyłam ramionami i zajęłam jego miejsce, żeby trochę się odświeżyć. Zaczęłam zmywać makijaż, załatwiłam potrzeby fizjologiczne i dołączyłam do chłopaka. Leżał już pod kołdrą z telefonem w dłoni.
- Masz coś przeciwko leżeniu po mojej prawej stronie? – spytał odkładając iPhone’a na szafkę nocną.
- Nie, jestem jak najbardziej za.
- Wyglądasz bardzo seksownie w mojej koszulce – powiedział przyciągając moje ciało do swojego. Wsadził dłoń pod materiał, głaszcząc delikatnie moją skórę.
Musnął kciukiem moją pierś. Mimo tego, że już odpływałam to otworzyłam nieco szerzej oczy. Złapaliśmy kontakt wzrokowy.
Przygryzł na chwilę wargę. Bił się z jakąś myślą.
- Pieprzyć to! – powiedział w końcu. – Przepraszam, ale muszę to zrobić skoro tu jesteś – dodał, wpijając się w moje usta. Rozwarł je nieco brutalnie językiem, a gdy stopniowo zaczęłam mu się poddawać zaczął zwalniać, kończąc bardzo delikatnym pocałunkiem, którego nie mogłam mu nie oddać. Musiał słyszeć moje rozedrgane serce, bo nigdy w życiu bym się tego nie spodziewała.
- Nic nie mów – poprosił mocno mnie do siebie tuląc. – Dobranoc – szepnął prosto w moje ucho, wysyłając ciarki w dół kręgosłupa.

***

Wstałam o dziwo przed Jesse’em. Udałam się od razu do kuchni. Znalazłam toster i patelnię. Wyjęłam z lodówki jajka, bekon oraz masło i wzięłam się za robienie jajecznicy.
- Uwaga, wchodzę za trzy, dwa, jeden. – W kuchni pojawił się Zeeko
w samych bokserkach i mocno rozczochranych włosach. – Oh… - podrapał się po głowie. – Jesteś sama. Wolałem się upewnić.
- Jasne, rozumiem. Głodny? – spytałam.
Pokiwał głową, a ja zaczęłam rozkładać jedzenie na talerzach.
-O dla mnie też jest? – podniósł brwi.
Potwierdziłam.
- Zatkaj na chwilę uszy – poprosił.
- Czemu?
- Nie pytaj, tylko to zrób. 
Gdy stwierdził, że wepchnęłam sobie palce w uszy wystarczająco głęboko krzyknął na całe gardło imię swojego przyjaciela, żeby go przywołać.
Chwilę później nic nie widzący jeszcze Jesse wszedł do kuchni.
Uderzył otwartą dłonią Zacha w czoło, a potem podszedł do mnie dając mi buziaka w policzek.
Po śniadaniu chłopcy odwieźli mnie do domu Harry’ego, natomiast sami pojechali na zakupy.

***

Siedziałam z Harrym na kanapie. Leżał mi na kolanach, a ja bawiłam się jego włosami. Oglądaliśmy razem Gdybym tylko tu był. Chłopak miał trochę gorszy humor z tego względu, że Anne chciała się mnie pozbyć, a nie do końca mieliśmy na to wpływ.
- Taylor do mnie zadzwoniła – powiedział nagle.
- Po co? – spytałam.
- Powiedziała, że za tobą nie przepada, ale mam ogarnąć dupę i się zdecydować, bo zaczynają krążyć plotki, że się puszczam i że na to nie zasłużyłaś.
- Doprawdy?
- Pytała też, czy to na poważnie.
- Co odpowiedziałeś?
- Że tak.
Podniósł się. Dotknął mojego policzka z uśmiechem.
- A jak Jesse? Rozwija się cokolwiek się między wami tworzy?
Przygryzłam wargę.
- Lubisz go – zgadł. 
Odpowiedziałam niepewnie skinieniem głowy. 
– To nic złego – dodał, odgarniając moje włosy za ucho.
Lubiłam Jesse’ego. Był niesamowitą osobą. Bardzo pewną siebie
i bezpośrednią. Zawsze wymyślał głupie akcje i miał świetne poczucie humoru. 

Jednocześnie miał bardzo głęboką duszę, która skrywała ból 
i jego doświadczenia. Kochał to co robił i śpiewając oddawał całego siebie. Było to niesamowicie intymne i zazdrościłam mu tej otwartości. Ja się bałam eksponować tak bardzo i otwierać na krytykę.
Mimo tego jak niesamowitą osobą był Jesse, czułam się dziwnie. Można powiedzieć, że w ostatnim czasie prawie mieszkałam u Harry’ego. Gdy tylko gdziekolwiek wychodziliśmy, zawsze byliśmy razem. 
Zawsze trzymaliśmy się za ręce, obejmowaliśmy, czasem z dala od kamer i aparatów okazywaliśmy czułość. Czy musieliśmy to robić? Raczej nie. Po prostu sprawiało nam to przyjemność. Czułam się bardzo rozdarta pomiędzy nich.
- Dlaczego nie chcesz o tym ze mną porozmawiać? – spytał.
- Bardzo lubię tę piosenkę… - zmieniłam temat słysząc pierwsze akordy Holocene Bon Iver.
Pokręcił lekko zawiedziony głową i mocno mnie w siebie wtulił.
Czułam się bezpiecznie i tego w tej chwili potrzebowałam.
- Chciałabym poleżeć z Tobą trochę na ogrodzie jak skończy się
film – poprosiłam.
- Jest już ciemno i chłodno.
- Właśnie dlatego. Chcę popatrzeć na niebo.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się zostawiając na moim czole delikatny pocałunek.
- Jay? – spytał cicho.
- Tak?
- Bardzo się cieszę, że tu jesteś. Jesteś w tej chwili najbliższą mi osobą – przyznał, a ja mocno się w niego wtuliłam. – Dziękuję.
Mimo tego że był bardzo otwarty na kontakty z ludźmi i jak bardzo wszyscy go lubili, to jednak Harry należał do bardzo skrytych osób. To, że mi to powiedział niesamowicie wiele dla mnie znaczyło.

***

Jesse i ja spędzaliśmy właśnie czas kończąc ostatnią piosenkę na moją pierwszą płytę. W tej chwili w zasadzie zostało nam tylko wybranie tych „najlepszych”, ustalenie singli i ewentualnych EP.
- Dobrze, że to zrobiłem – powiedział, odkładając długopis i wyciągając z kurtki papierosy.
- Co zrobiłeś? – udawałam głupią.
- Że cię wtedy pocałowałem.
- Jesse…
- Wiem, nie chcesz tego.
- To nie tak, że tego nie chcę. Po prostu…
- Tak, zły moment mówiłaś już. Tak się mówi, ale tak czy inaczej, zawsze jestem do twojej dyspozycji.
- Proszę…
- Napisałem o tym piosenkę. Tylko do tego zmierzałem. – Wtrącił przerywając mi i zbijając tym samym z pantałyku. – Trzymaj. - Podał mi kartkę.
- Jesse, to bardzo skomplikowana sytuacja.
Zbył mnie skinieniem głowy. Zrobiło mi się naprawdę przykro.

***

W przeciągu ostatnich kilku tygodni Harry zaczął sypiać z jakąś kolejną modelką. Nie bardzo mi się to podobało, ale nic nie mogłam
z tym zrobić. Hailey? Chyba tak się nazywała. Spędzał teraz dużo czasu w Nowym Jorku, ponieważ za chwilę wyjeżdżał w trasę. Ja natomiast w Los Angeles albo w Londynie. Najbardziej podobał mi się fakt, że poznał ją na moich urodzinach, które były również premierą mojej EP.
Nagrywałam już ostateczne wersje piosenek wybranych na płytę, żeby spełnić moją wizję estetyczną. Szło mi to całkiem szybko i efekt również mnie zadowalał. Za dwa dni miałam wyjeżdżać z chłopakami
z The Neighbourhood w trasę. Nagle drzwi się otworzyły. Wpadł chłopak.
- O! Janice! Tak się cieszę, że cię widzę! – powiedział.
- Coś się stało?
- Zakochałem się. – Strzelił prosto z mostu.
- W kim?! – zdziwiłam się marszcząc brwi.
- Hailey.
- Hailey?! – nie chciało mi się wierzyć.
- Tak. Chce ze mną być.
- Doprawdy?
- Tak. Powiedziałem, że to w tej chwili nie jest możliwe. Chciałbym jej to powiedzieć.
- Powiedzieć, że to kontrakt?
- Tak.
- Powaliło cię? – wybuchłam. Jak może być tak bezmyślny.
- Ja naprawdę… Myślę, że to to. Że kocha mnie dla mnie. Nie dla pieniędzy.
- Harry, to zły pomysł.
- Przecież wiesz, że jeśli nic nikomu nie powie, to nie będzie problemu.
- A jak się rozstaniecie? Poleci do gazet.
- Przecież powiedziałem, że to chyba to.
- Sypiacie ze sobą raptem od trzech tygodni – zarzuciłam.
- I jest coraz lepiej. Coraz bardziej siebie pragniemy. Spędzamy razem całe dnie i noce. Naprawdę uważam, że nie ma wad. Jest piękna, seksowna, miła i nie jest głupia i nawet jak robimy razem np. śniadanie… To nie jest takie zwykłe śniadanie. Zawsze robimy coś większego.
- To, że nie widzisz jej wad tylko potwierdza, że to zły pomysł – stwierdziłam.
- Ona mnie kocha. Z poprzednim chłopakiem, z którym zupełnie do siebie nie pasowali wytrzymali półtora roku.
- To jest dla ciebie pocieszenie? Wy pasujecie trochę bardziej, więc wytrzymacie dwa? W takim tempie?
- Jesteś zazdrosna! Dlatego tak mówisz, prawda?
- Chyba sobie żartujesz… Próbuję powstrzymać cię przed błędem. Przecież wiesz jakie mogą być konsekwencje dla nas jeśli to się wyda.
- Chodzi o to, że nie będziesz mnie mieć już tylko dla siebie?
- Czy ty siebie słyszysz?! Próbuję ci powiedzieć, że to co chcesz zrobić jest nieodpowiedzialne, dziecinne i samolubne.
Zagryzł wargę.
Czułam się teraz bardzo źle. Czy byłam zazdrosna? Może… Bolało mnie to. Ale konsekwencje niedotrzymania tajności umowy niosłyby za sobą ogromne straty finansowe dla nas obojga i nie byłam w stanie ich pokryć. Poza tym wizerunkowo – dla mnie w zasadzie byłby to koniec. Dla niego może nie, ale na pewno potwierdziłby plotki o tym, że lubi chłopców i „Larry forever”, co nie było mu wcale na rękę.
- Wiesz co?! – zaatakował nagle – bardzo się teraz zawiodłem. Ale to tak, jakby mówić jak skakać na koniu osobie, która nigdy na nim nie jeździła. Nigdy nie zaznałaś miłości. Nie wiesz co to znaczy.
W oczach stanęły mi łzy.
To było dla mnie za wiele. Mocno się starałam, żeby się przy nim nie rozpłakać.
- To ja jestem zawiedziona. Możesz być pewien, że nawet jeśli twierdzisz, że nie znam miłości to czułam to, co Ty teraz wiele razy. To zły znak, tak myślę. Trochę cię poznałam i wiem…
- Nie znasz mnie ani trochę – wycedził przez zęby, przerywając mi.
Po jego oczach widziałam, że czuje się winny za to, że mnie w tej chwili złamał. Musiał zauważyć jak wielką dziurę właśnie we mnie wydrążył. Poczułam ogromną pustkę.
- Po ośmiu miesiącach wiem na pewno więcej niż ta cała Clauson po trzech tygodniach.
- Nie zrozumiesz tego. Chyba, że TEN Rutherford, Healy czy inny tak dobrze wsadza…
- Wiesz Harry… - ściszyłam głos. Pozbawiłam go emocji. - Mam to wszystko gdzieś – odpuściłam po ostatnim oskarżeniu. – Poczekaj ten miesiąc, akurat wyjeżdżam na trasę. Jak masz mnie tak dosyć to możesz to zakończyć, bo w przyszłym miesiącu kończy się kontrakt. – Przerwałam mu wiedząc, że nie wytrzymam dłużej, a on będzie jutro żałował tego co powiedział i okropnych rzeczy, które mógłby jeszcze wymyślić tylko po to, żeby mnie zranić.

Poszłam po schodach do sypialni, którą zawsze zajmowałam. Po drodze tylko usłyszałam jak uderza pięścią w stół. Zamknęłam za sobą drzwi. I zaczęłam płakać z taką siłą, że nie byłam w stanie powstrzymać łez. Nic teraz nie widziałam. Nie rozumiałam jak on mógł mi powiedzieć coś takiego. Znałam jego charakter i wiem, że nie chciał źle. Ale wyszło chyba w najgorszy sposób z możliwych. Wyciągnęłam
z szafki ubrania, które powinny starczyć mi na dwa najbliższe dni
i spakowałam je do plecaka. To samo zrobiłam ze wszystkimi kosmetykami, których potrzebowałam.
Wyciągnęłam telefon.
- Jesse? – spytałam pociągając nosem, gdy tylko odebrał.
- Janice… Matko! Co się dzieje?!
- Chciałbyś po mnie przyjechać i mnie przenocować?
- O nie! Najgorzej… Nie ma mnie teraz w Los Angeles, ale zaraz zadzwonię do Zacha i będzie u Ciebie. Dam ci znać.
- Nie… Nie… Nie chcę się narzucać… Myślałam po prostu, że jesteś.
- Czekaj. Nic nie rób.
Rozłączył się.
Chwilę później zadzwonił nieznany mi numer.
- Tak?
- Będę u Ciebie za 10 minut.
- Naprawdę nie musisz…
- Jesse wyrwie mi nogi z dupy jeśli tego nie zrobię, więc chyba nie mamy wyboru. Puszczę Ci sygnał jak dojadę pod dom.
- Wiesz gdzie?
- Tak.
Rozłączył się.
Od razu poszłam do łazienki przemyć twarz, gdy skończyłam akurat podjechał samochód i mój telefon zaczął wibrować.
Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Harry wciąż stał w tym samym miejscu – w przedpokoju przy stole.
Odwrócił się słysząc moje kroki.
- Jay… - powiedział cicho.
Pokręciłam głową cofając się o krok przed jego dłonią, którą wyciągnął w moją stronę.
- Gdzieś idziesz? – spytał zaciskając usta w cienką linię. Musiał zauważyć plecak.
- Do zobaczenia za miesiąc – odpowiedziałam cicho omijając go
i wyszłam.
Podbiegłam do samochodu Zacha. Rzuciłam na tylne siedzenie plecak
i wsiadłam obok niego.
- Cześć, Księżniczko. – Powiedział ironicznie Zach. Jesse lubił tak do mnie mówić, co potwornie mnie wkurzało, a ten to podłapał, żeby trochę mi dopiec.
- Spadaj, Big Zeeko. – Spojrzałam na niego spode łba.
Zaśmiał się.
- I tak jestem wyższy od ciebie.
- Gdzie Jesse? – spytałam chłopaka.
- Santa Barbara.
- Santa Barbara? Co on tam robi?!
- Pojechał ze znajomymi na kilka dni, żeby trochę z nimi pobyć przed trasą. Miał dzisiaj wieczorem jechać do Newbury i pojutrze do Los Angeles. Ale przyjedzie pewnie jakoś pod wieczór już dzisiaj.
- O nie… To teraz mam wyrzuty sumienia – powiedziałam cicho. Nic takiego się nie stało. Nie musi.
- On dla Ciebie przyjechałby ze Seattle, Milwaukee, czy Nowego Jorku. To nie ma znaczenia. Wiesz o tym.
- Zauważyłam… - odpowiedziałam mu pod nosem wzdychając.
Zach podjechał pod ich dom i wyłączył silnik.
- Zrobię obiad – zaproponowałam.

- Okej. Lubię twoją kuchnię.

***

Dziękuję za uwagę, liczę na chociaż jeden komentarz, bo smutno mi jak nic się nie pojawia :(

Miłego dnia!

4 komentarze:

  1. Cudowny!!!! Chce nastepny!!!!! Szybko dodaj proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. W ogóle podoba mi się twoje opowiadanie. Już nie mogę się doczekać nexta. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ubóstwiam nad życie ten fan fiction i kocham Ciebie :D życzę weny kotku <3

    OdpowiedzUsuń