poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział VII

Gdy rano zadzwonił budzik Harry zajmował ¾ łóżka. 
Wydostałam się spod jego dłoni i zaczęłam się zbierać. Ogarnęłam swoje włosy i zaczęłam szukać ubrań. Postawiłam na całe czarne Vansy, czarne podarte Jeansy z wysokim stanem, krótki biały top odsłaniający fragment brzucha oraz jeansową kurtkę. Zaczęłam się malować. Gdy kończyłam zadzwonił budzik Harry’ego. Podniósł się, na ślepo podszedł do szafy, wyciągnął biały T-shirt i czyste czarne bokserki Calvina Kleina. Podszedł do krzesła, na którym zostawił wczoraj rzeczy i założył jeansy.
- Już – powiedział znów kładąc się do łóżka.
- Idź zrobić coś do jedzenia.
- Nieeee proszę… Daj mi pospać – jęknął w poduszkę.
- Nie. Masz zrobić coś do jedzenia. – Zobaczyłam w lustrze jego odbicie. Patrzył na mnie wzrokiem obrażonego pięciolatka. – Proooszę… - uśmiechnęłam się uroczo w jego kierunku.
Westchnął po czym się podniósł.
- Dziękuję – powiedziałam słodkim głosem, gdy wychodził z pokoju. Gdy skończyłam malować rzęsy zeszłam na dół. Siedział przy wyspie kuchennej i rozmawiał z Lucy.

***

Podpisaliśmy cyrograf na kolejne pół roku i pojechaliśmy na zakupy. Odwiedziliśmy Selfridges oraz kilka butików. Pomogłam wybrać Harry’emu trochę nowych ubrań, niekoniecznie sygnowanych metką Saint Laurant, również kilku innych ekskluzywnych marek. Dla mnie to wciąż była abstrakcja.
- Przyzwyczaisz się – powiedział, gdy z drżącą dłonią podawałam kartę, żeby zapłacić za torebkę Valentino i sukienkę od Victorii Beckham na jutrzejsze wyjście z chłopakiem.
Wróciliśmy na własną rękę do swoich domów. Odebrałam wiadomość od Jesse’ego składającą się z samych emotikonów. Odpisałam mu w ten sam sposób.
Zadzwonił.
- Masz chyba środek nocy… - zauważyłam.
- Wracam do domu z imprezy – poinformował. Miał spalony głos.
- Coś się stało?
- Będę przez kilka dni w Londynie. Promocja płyty. Sama rozumiesz.
- No jasne.
- W sumie to wiadomo to od jakiegoś czasu…
- Tylko tego nie zauważyłeś… - dokończyłam za niego.
- Dokładnie. Spotkamy się?
- Zach za mną nie przepada.
- To będzie musiał cię polubić.
- Jak tam chcesz.

***

- Jay! – usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Jesse’ego, który szedł w moim kierunku.
Gdy znalazł się przy mnie mocno mnie przytulił.
- Zajebiście wyglądasz – powiedział z uśmiechem lekko mnie odsuwając, żeby lepiej mi się przyjrzeć. Wciąż jednak trzymał dłoń na moim ramieniu przesuwając delikatnie kciukiem po moim obojczyku.
- Dzięki, ty też. – Posłałam w jego stronę nieco zawstydzony, ale szeroki uśmiech.
- Masz smileya! – krzyknął podekscytowany.
- Tak.
- Kiedy zrobiłaś? – zainteresował się.
- Dawno. Tylko ostatnio nosiłam sztangę, żeby go nie było widać.
- Aż boję się pomyśleć gdzie jeszcze masz kolczyki. A patrząc tylko na twoją cukierkową niewinną twarz nie pomyślałbym o żadnym z nich.
Onieśmielił mnie trochę. Zawsze to robił. 
– Hej, mała… No przestań. Bądź pewna siebie.
Mój uśmiech musiał być jeszcze bardziej niepewny.
- Chociaż rób co chcesz, to kurewsko słodkie i gorące.
- Jesse! – upomniałam go.
- Taka prawda. Wiesz, że mówię zawsze co myślę. W ogóle słyszałaś o tym, że chcą Cię wziąć na naszą trasę? – zmienił nagle temat.
- Tak. Wiem, że Ella rozmawia z waszym managerem.
- Ella?
- Moja agentka.
Nagle ktoś dotknął moich pleców.
- Szukałem Cię, Kochanie. – Usłyszałam przy moim prawym uchu niski zachrypnięty głos.
Widziałam jak Jesse mierzy wzrokiem Harry’ego.
- Znacie się? – spytałam. Kątem oka zobaczyłam jak Hary kręci głową.
- Harry, to Jesse, Jesse poznaj Harry’ego.
Podali sobie dłonie.
Atmosfera trochę zgęstniała, ale grzecznie wymienili kilka zdań. Wiedziałam, że było to celowe zagranie ze strony Harry’ego. Nie rozumiałam tylko dlaczego.

- Co Ty robisz? – spytałam go, gdy Jesse odszedł do reszty chłopaków z zespołu.
-Przerywam wam na moment przed tym, jak polecisz z nim w ślinę.
- O czym ty mówisz?! Poza tym przecież wiesz, że nic takiego bym nie zrobiła.
- Jasne, Janice. On Cię za bardzo lubi. Reszta chłopaków chce Cię poznać. – Zmienił nagle temat.
- Jasne, Harry – przedrzeźniłam go.
Chwilę później znalazłam się w niedźwiedzim uścisku Nialla, następnie zostałam obdarzona bardzo zdawkowym „Cześć” i szybkim uściśnięciem dłoni od dwóch pozostałych chłopaków.
Stałam przy „moim” chłopaku w zasadzie się nie odzywając. Co jakiś czas Niall pytał mnie o opinię, ale Louis klasycznie wcinał mi się w słowo ignorując mnie i nie pozwalając skończyć żadnej z wypowiedzi.
Za trzecim razem przygryzłam wargę.
- Wiecie co, ja już pójdę – powiedziałam ponad głosem Louisa, który wbił we mnie wzrok.
- Co się dzieje? – spytał cicho Harry odwracając się w moim kierunku i lekko do siebie przyciągając.
- Myślę, że to pytanie powinieneś zadać komuś innemu – odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Spojrzał w kierunku przyjaciół i odszedł ze mną kilka kroków dalej.
- Porozmawiam  z nim – zapewnił.
- Nie, to nic takiego. Pójdę do Jesse’ego.
- Nie chcę, żebyś tam szła.
- A ja nie chcę z nim tu stać. Ja wiem, że oni wiedzą i za kogo mnie uważają. Po prostu nie chcę…
- Jesteś pewna? – spytał przerywając mi.
- Tak. Zobacz, przyszedł do nich Matty z Adamem. Pójdę do nich naprawdę.
- No dobrze – odpuścił wzdychając. Dałam mu buziaka w usta i podeszłam do chłopaków, którzy siedzieli przy stoliku niedaleko baru. Jesse widząc mnie nawiązał ze mną kontakt wzrokowy wskazując palcem stolik przy którym siedzieli.
Skinęłam głową, więc szybko wstał.
- Siadaj – powiedział, gdy podeszłam.
- Coś ci zamówić?
- Mogę sama.
- Nie, nie. Sam akurat miałem iść.
- Tequila Sunrise – zadecydowałam z uśmiechem.
Skinął głową i podszedł do baru.
- Trzymasz go za gardło. – Usłyszałam przy uchu głos Zacha.
- Słucham? – spytałam marszcząc brwi.
- owinęłaś sobie go wokół palca.
- Nic mu nie zrobiłam.
- Biega wokół ciebie.
- Jesteś zazdrosny? Robi to z własnej woli. Jest dorosły.
- A ty masz chłopaka.
- O czym doskonale wie. – Przypomniałam mu.
Przygryzł wargę.
- Nie oceniaj mnie, bo nie masz prawa.
- Mogę robić co chcę.
Wpadłam z deszczu pod rynnę.
- Nie, ponieważ nie masz o mnie pojęcia – szepnęłam, a chwilę później koło mnie siadł Jesse.
Dostałam mojego drinka, po czym chłopak siadł koło mnie.
- Nie polubiliście się – zgadł, a moja kwaśna mina tylko utwierdziła go w tym stwierdzeniu. – Wydaje mi się, że do końca do siebie nie pasujecie.
- Z Harrym? – zmarszczyłam brwi.
- Nie. Z resztą jego zespołu.
- Nie oceniałabym tego tak szybko. Niall jest okej.
- Poznałaś go zanim zostałaś dziewczyną Harry’ego – stwierdził.
- Skąd wiesz? – zdziwiłam się.
- Zgaduję… - przyznał kładąc ramię na oparciu kanapy zaraz za mną.

***

- Hej – powiedział Harry wchodząc do swojego domu w Los Angeles.                       
- Cześć – odkrzyknęłam z kuchni. Harry miał bardzo dobry humor. Siadł z szerokim uśmiechem. – No, mów co się dzieje… - ponagliłam. – Nie wróciłeś na noc.
- Tak! Kojarzysz Anne Evers? – spytał przygryzając wargę.
- Tak, ta z reklam Mango – potwierdziłam. Zmarszczył brwi nie wiedząc za bardzo o co chodzi, ale wzruszył lekko ramionami odganiając to od siebie. – Właśnie. No to byłem z nią.
- Spędziłeś z nią noc? – upewniłem się.
Pokiwał niepewnie głową.
- Jesteś zła?
- Co? Nie. Jasne, że nie – odpowiedziałam, ale gdzieś w głębi serca trochę mnie to zabolało. – To świetnie Harry. Opowiadaj.
- Jest taka śliczna…
- Byłeś ostrożny?
- Tak. Oczywiście zawsze jestem…
- Czy upewniłeś się, że nikt się o tym nie dowie. – Uściśliłam wybuchając śmiechem. Chłopak zrobił to samo. – Widzę, że opowieść będzie długa i szczegółowa. – Wybadałam.
- Byłabyś tak miła? – zdziwił się poszerzając swój uśmiech jeszcze bardziej, choć myślałam, że nie jest to możliwe.
- Dawaj.
- Więc jest bardzo ładna, ma niesamowicie miękkie usta i jest w tym wszystkim całkiem niezła. Wczoraj wieczorem była na kolacji z Azoffami i myślałem, że tego nie przeżyję, bo była też Nadine. No, ale potem pojechaliśmy na drinka i całe szczęście wróciła do domu. Chyba po prostu nie wiedziała, że planuję być. Ja z resztą też myślałem, że jest w Nowym Jorku.
Harry kontynuował swoją opowieść, a ja przykleiłam do twarzy szeroki uśmiech udając, że jestem tak szczęśliwa jak on z tego powodu. Jeśli to zauważył, to nic nie powiedział.
- No i później zostałem z nią sam, bo zobowiązałem się odwieźć ją do hotelu. No i sama wiesz co było dalej. A ty jak? Masz kogoś na oku?
- Jesse jest dla mnie miły.
- Tylko miły? – uśmiechnął się zadziornie. – Widziałem ostatnio.
- Jesteś głupi.
- Słyszałem też, że George się tobą interesuje.
- Daniel? – zmarszczyłam brwi.
- Tak.
- Nie wiedziałam.
- Ale z Jesse’em naprawdę nic? – wiercił dziurę w moim brzuchu.
- Zaprosił mnie na dzisiejszą posiadówę ze znajomymi.

***

Siedziałam na sofie z Jesse’em i Zachem. Wszyscy powoli się wykruszali.
- Mogę zostać na noc? – spytałam chłopaków.
- Jasne – odpowiedział pewnie wyższy z nich.
- Kłótnia z chłopakiem? – spytał Abels.
- Można tak powiedzieć… - przyznałam naginając fakty. Tak naprawdę obawiałam się, że Harry ma w domu towarzystwo. Pytał kiedy będę, więc mógł ją zaprosić.
- To ja idę spać. – Zaczął zbierać się Zi.
- Nie, nie… Mogę wrócić… - próbowałam od razu prostować sytuację.
- Spoko. Nie jesteś jednak taka zła. I tak będziemy musieli się znosić przez dwa miesiące, więc mogę już się przyzwyczajać.
- To czemu uciekasz?
- Nie uciekam. Widzisz moje oczy? – spojrzałam na jego powieki.
- Nie widzisz. Czas do łóżka – wyjaśnił, idąc po schodach na górę do swojego pokoju.
- My też jesteśmy tak zjarani? – spytałam blondyna.
- Myślę, że strzał, który ich wszystkich tak powalił szedł jak byliśmy w sklepie.
- Yhym… - jęknęłam cichutko, wtulając się w jego ramię. Było mi tak dobrze i ciepło.
- Tylko nie mów mi, że ty też idziesz spać – zaśmiał się, dotykając opuszkami palców moich włosów.
Pokręciłam głową.

- Podoba ci się to? – spytał dotykając mojej szyi. Muskał delikatnie moją skórę, bawiąc się przy tym kosmykami włosów. Pokiwałam głową w jego ramię pewniej go obejmując.

***

Dzisiejsza część jest dość oszczędna, ale trochę brakowało mi przez ostatnie dni weny i utknęłam. Może jest trochę nudno, ale mam nadzieję, że ci którzy czytają (o ile tacy są ;) ) będą czekać na rozwiązanie sytuacji. Dziękuję za ostatni komentarz :D Czekam na kolejne, mam nadzieję, ze jest jakaś szansa na to, że się pojawią.

Zawsze zastanawiało mnie dlaczego wszyscy zawsze piszą o tych komentarzach i tak bardzo ich pragną. Już wiem, to bardzo motywuje.

Pozdrawiam wszystkich! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz