Gdy rano
zadzwonił budzik Harry zajmował ¾ łóżka.
Wydostałam się spod jego dłoni i zaczęłam się zbierać. Ogarnęłam swoje włosy i zaczęłam szukać ubrań. Postawiłam na całe czarne Vansy, czarne podarte Jeansy z wysokim stanem, krótki biały top odsłaniający fragment brzucha oraz jeansową kurtkę. Zaczęłam się malować. Gdy kończyłam zadzwonił budzik Harry’ego. Podniósł się, na ślepo podszedł do szafy, wyciągnął biały T-shirt i czyste czarne bokserki Calvina Kleina. Podszedł do krzesła, na którym zostawił wczoraj rzeczy i założył jeansy.
Wydostałam się spod jego dłoni i zaczęłam się zbierać. Ogarnęłam swoje włosy i zaczęłam szukać ubrań. Postawiłam na całe czarne Vansy, czarne podarte Jeansy z wysokim stanem, krótki biały top odsłaniający fragment brzucha oraz jeansową kurtkę. Zaczęłam się malować. Gdy kończyłam zadzwonił budzik Harry’ego. Podniósł się, na ślepo podszedł do szafy, wyciągnął biały T-shirt i czyste czarne bokserki Calvina Kleina. Podszedł do krzesła, na którym zostawił wczoraj rzeczy i założył jeansy.
- Już –
powiedział znów kładąc się do łóżka.
- Idź zrobić coś
do jedzenia.
- Nieeee proszę…
Daj mi pospać – jęknął w poduszkę.
- Nie. Masz zrobić
coś do jedzenia. – Zobaczyłam w lustrze jego odbicie. Patrzył na mnie wzrokiem
obrażonego pięciolatka. – Proooszę… - uśmiechnęłam się uroczo w jego kierunku.
Westchnął po czym
się podniósł.
- Dziękuję – powiedziałam słodkim głosem, gdy wychodził z pokoju. Gdy skończyłam malować
rzęsy zeszłam na dół. Siedział przy wyspie kuchennej i rozmawiał z Lucy.
***
Podpisaliśmy
cyrograf na kolejne pół roku i pojechaliśmy na zakupy. Odwiedziliśmy Selfridges oraz kilka butików. Pomogłam
wybrać Harry’emu trochę nowych ubrań, niekoniecznie sygnowanych metką Saint
Laurant, również kilku innych ekskluzywnych marek. Dla mnie to wciąż była
abstrakcja.
- Przyzwyczaisz
się – powiedział, gdy z drżącą dłonią podawałam kartę, żeby zapłacić za
torebkę Valentino i sukienkę od
Victorii Beckham na jutrzejsze wyjście z chłopakiem.
Wróciliśmy na
własną rękę do swoich domów. Odebrałam wiadomość od Jesse’ego składającą się z
samych emotikonów. Odpisałam mu w ten sam sposób.
Zadzwonił.
- Masz chyba
środek nocy… - zauważyłam.
- Wracam do domu z
imprezy – poinformował. Miał spalony głos.
- Coś się stało?
- Będę przez kilka
dni w Londynie. Promocja płyty. Sama rozumiesz.
- No jasne.
- W sumie to
wiadomo to od jakiegoś czasu…
- Tylko tego nie
zauważyłeś… - dokończyłam za niego.
- Dokładnie.
Spotkamy się?
- Zach za mną nie
przepada.
- To będzie musiał
cię polubić.
- Jak tam chcesz.
***
- Jay! – usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Jesse’ego, który szedł w moim kierunku.
Gdy znalazł się
przy mnie mocno mnie przytulił.
- Zajebiście
wyglądasz – powiedział z uśmiechem lekko mnie odsuwając, żeby lepiej mi się
przyjrzeć. Wciąż jednak trzymał dłoń na moim ramieniu przesuwając delikatnie
kciukiem po moim obojczyku.
- Dzięki, ty też.
– Posłałam w jego stronę nieco zawstydzony, ale szeroki uśmiech.
- Masz smileya! –
krzyknął podekscytowany.
- Tak.
- Kiedy zrobiłaś?
– zainteresował się.
- Dawno. Tylko
ostatnio nosiłam sztangę, żeby go nie było widać.
- Aż boję się
pomyśleć gdzie jeszcze masz kolczyki. A patrząc tylko na twoją cukierkową
niewinną twarz nie pomyślałbym o żadnym z nich.
Onieśmielił mnie trochę. Zawsze to robił.
– Hej, mała… No przestań. Bądź pewna siebie.
Onieśmielił mnie trochę. Zawsze to robił.
– Hej, mała… No przestań. Bądź pewna siebie.
Mój uśmiech
musiał być jeszcze bardziej niepewny.
- Chociaż rób co
chcesz, to kurewsko słodkie i gorące.
- Jesse! –
upomniałam go.
- Taka prawda.
Wiesz, że mówię zawsze co myślę. W ogóle słyszałaś o tym, że chcą Cię wziąć na
naszą trasę? – zmienił nagle temat.
- Tak. Wiem, że
Ella rozmawia z waszym managerem.
- Ella?
- Moja agentka.
Nagle ktoś
dotknął moich pleców.
- Szukałem Cię, Kochanie. – Usłyszałam przy moim prawym uchu niski zachrypnięty głos.
Widziałam jak
Jesse mierzy wzrokiem Harry’ego.
- Znacie się? –
spytałam. Kątem oka zobaczyłam jak Hary kręci głową.
- Harry, to Jesse,
Jesse poznaj Harry’ego.
Podali sobie
dłonie.
Atmosfera trochę
zgęstniała, ale grzecznie wymienili kilka zdań. Wiedziałam, że było to celowe
zagranie ze strony Harry’ego. Nie rozumiałam tylko dlaczego.
- Co Ty robisz? –
spytałam go, gdy Jesse odszedł do reszty chłopaków z zespołu.
-Przerywam wam na
moment przed tym, jak polecisz z nim w ślinę.
- O czym ty
mówisz?! Poza tym przecież wiesz, że nic takiego bym nie zrobiła.
- Jasne, Janice.
On Cię za bardzo lubi. Reszta chłopaków chce Cię poznać. – Zmienił nagle temat.
- Jasne, Harry – przedrzeźniłam go.
Chwilę później
znalazłam się w niedźwiedzim uścisku Nialla, następnie zostałam obdarzona
bardzo zdawkowym „Cześć” i szybkim uściśnięciem dłoni od dwóch pozostałych
chłopaków.
Stałam przy „moim”
chłopaku w zasadzie się nie odzywając. Co jakiś czas Niall pytał mnie o opinię,
ale Louis klasycznie wcinał mi się w słowo ignorując mnie i nie pozwalając
skończyć żadnej z wypowiedzi.
Za trzecim razem
przygryzłam wargę.
- Wiecie co, ja
już pójdę – powiedziałam ponad głosem Louisa, który wbił we mnie wzrok.
- Co się dzieje? –
spytał cicho Harry odwracając się w moim kierunku i lekko do siebie
przyciągając.
- Myślę, że to
pytanie powinieneś zadać komuś innemu – odpowiedziałam ledwo słyszalnie.
Spojrzał w kierunku przyjaciół i odszedł ze mną kilka kroków dalej.
- Porozmawiam z nim – zapewnił.
- Nie, to nic
takiego. Pójdę do Jesse’ego.
- Nie chcę, żebyś
tam szła.
- A ja nie chcę z
nim tu stać. Ja wiem, że oni wiedzą i za kogo mnie uważają. Po prostu nie chcę…
- Jesteś pewna? –
spytał przerywając mi.
- Tak. Zobacz,
przyszedł do nich Matty z Adamem. Pójdę do nich naprawdę.
- No dobrze – odpuścił wzdychając. Dałam mu buziaka w usta i podeszłam do chłopaków, którzy
siedzieli przy stoliku niedaleko baru. Jesse widząc mnie nawiązał ze mną
kontakt wzrokowy wskazując palcem stolik przy którym siedzieli.
Skinęłam głową,
więc szybko wstał.
- Siadaj – powiedział, gdy podeszłam.
- Coś ci zamówić?
- Mogę sama.
- Nie, nie. Sam
akurat miałem iść.
- Tequila Sunrise – zadecydowałam z uśmiechem.
Skinął głową i
podszedł do baru.
- Trzymasz go za
gardło. – Usłyszałam przy uchu głos Zacha.
- Słucham? –
spytałam marszcząc brwi.
- owinęłaś sobie
go wokół palca.
- Nic mu nie
zrobiłam.
- Biega wokół
ciebie.
- Jesteś
zazdrosny? Robi to z własnej woli. Jest dorosły.
- A ty masz
chłopaka.
- O czym doskonale
wie. – Przypomniałam mu.
Przygryzł wargę.
- Nie oceniaj
mnie, bo nie masz prawa.
- Mogę robić co
chcę.
Wpadłam z deszczu
pod rynnę.
- Nie, ponieważ
nie masz o mnie pojęcia – szepnęłam, a chwilę później koło mnie siadł Jesse.
Dostałam mojego
drinka, po czym chłopak siadł koło mnie.
- Nie polubiliście
się – zgadł, a moja kwaśna mina tylko utwierdziła go w tym stwierdzeniu. –
Wydaje mi się, że do końca do siebie nie pasujecie.
- Z Harrym? –
zmarszczyłam brwi.
- Nie. Z resztą
jego zespołu.
- Nie oceniałabym
tego tak szybko. Niall jest okej.
- Poznałaś go
zanim zostałaś dziewczyną Harry’ego – stwierdził.
- Skąd wiesz? –
zdziwiłam się.
- Zgaduję… -
przyznał kładąc ramię na oparciu kanapy zaraz za mną.
***
- Hej – powiedział Harry wchodząc do swojego domu w Los Angeles.
- Cześć – odkrzyknęłam z kuchni. Harry miał bardzo dobry humor. Siadł z szerokim
uśmiechem. – No, mów co się dzieje… - ponagliłam. – Nie wróciłeś na noc.
- Tak! Kojarzysz
Anne Evers? – spytał przygryzając wargę.
- Tak, ta z reklam
Mango – potwierdziłam. Zmarszczył brwi nie wiedząc za bardzo o co chodzi, ale
wzruszył lekko ramionami odganiając to od siebie. – Właśnie. No to byłem z nią.
- Spędziłeś z nią
noc? – upewniłem się.
Pokiwał niepewnie
głową.
- Jesteś zła?
- Co? Nie. Jasne,
że nie – odpowiedziałam, ale gdzieś w głębi serca trochę mnie to zabolało. – To
świetnie Harry. Opowiadaj.
- Jest taka
śliczna…
- Byłeś ostrożny?
- Tak. Oczywiście
zawsze jestem…
- Czy upewniłeś
się, że nikt się o tym nie dowie. – Uściśliłam wybuchając śmiechem. Chłopak
zrobił to samo. – Widzę, że opowieść będzie długa i szczegółowa. – Wybadałam.
- Byłabyś tak
miła? – zdziwił się poszerzając swój uśmiech jeszcze bardziej, choć myślałam,
że nie jest to możliwe.
- Dawaj.
- Więc jest bardzo
ładna, ma niesamowicie miękkie usta i jest w tym wszystkim całkiem niezła.
Wczoraj wieczorem była na kolacji z Azoffami i myślałem, że tego nie przeżyję,
bo była też Nadine. No, ale potem pojechaliśmy na drinka i całe szczęście
wróciła do domu. Chyba po prostu nie wiedziała, że planuję być. Ja z resztą też
myślałem, że jest w Nowym Jorku.
Harry kontynuował
swoją opowieść, a ja przykleiłam do twarzy szeroki uśmiech udając, że jestem
tak szczęśliwa jak on z tego powodu. Jeśli to zauważył, to nic nie powiedział.
- No i później zostałem
z nią sam, bo zobowiązałem się odwieźć ją do hotelu. No i sama wiesz co było
dalej. A ty jak? Masz kogoś na oku?
- Jesse jest dla
mnie miły.
- Tylko miły? –
uśmiechnął się zadziornie. – Widziałem ostatnio.
- Jesteś głupi.
- Słyszałem też,
że George się tobą interesuje.
- Daniel? –
zmarszczyłam brwi.
- Tak.
- Nie wiedziałam.
- Ale z Jesse’em
naprawdę nic? – wiercił dziurę w moim brzuchu.
- Zaprosił mnie na
dzisiejszą posiadówę ze znajomymi.
***
Siedziałam na
sofie z Jesse’em i Zachem. Wszyscy powoli się wykruszali.
- Mogę zostać na
noc? – spytałam chłopaków.
- Jasne – odpowiedział pewnie wyższy z nich.
- Kłótnia z
chłopakiem? – spytał Abels.
- Można tak
powiedzieć… - przyznałam naginając fakty. Tak naprawdę obawiałam się, że Harry
ma w domu towarzystwo. Pytał kiedy będę, więc mógł ją zaprosić.
- To ja idę spać. – Zaczął zbierać się Zi.
- Nie, nie… Mogę
wrócić… - próbowałam od razu prostować sytuację.
- Spoko. Nie
jesteś jednak taka zła. I tak będziemy musieli się znosić przez dwa miesiące,
więc mogę już się przyzwyczajać.
- To czemu
uciekasz?
- Nie uciekam.
Widzisz moje oczy? – spojrzałam na jego powieki.
- Nie widzisz.
Czas do łóżka – wyjaśnił, idąc po schodach na górę do swojego pokoju.
- My też jesteśmy
tak zjarani? – spytałam blondyna.
- Myślę, że
strzał, który ich wszystkich tak powalił szedł jak byliśmy w sklepie.
- Yhym… - jęknęłam
cichutko, wtulając się w jego ramię. Było mi tak dobrze i ciepło.
- Tylko nie mów
mi, że ty też idziesz spać – zaśmiał się, dotykając opuszkami palców moich
włosów.
Pokręciłam głową.
- Podoba ci się
to? – spytał dotykając mojej szyi. Muskał delikatnie moją skórę, bawiąc się
przy tym kosmykami włosów. Pokiwałam głową w jego ramię pewniej go obejmując.
***
Dzisiejsza część jest dość oszczędna, ale trochę brakowało mi przez ostatnie dni weny i utknęłam. Może jest trochę nudno, ale mam nadzieję, że ci którzy czytają (o ile tacy są ;) ) będą czekać na rozwiązanie sytuacji. Dziękuję za ostatni komentarz :D Czekam na kolejne, mam nadzieję, ze jest jakaś szansa na to, że się pojawią.
Zawsze zastanawiało mnie dlaczego wszyscy zawsze piszą o tych komentarzach i tak bardzo ich pragną. Już wiem, to bardzo motywuje.
Pozdrawiam wszystkich! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz