środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział IV

Ogłosili wyniki. 
Zajęłam trzecie miejsce – cóż za niespodzianka. 
Oczywiście wszyscy wokół mówią mi teraz, że to musiała być jakaś pomyłka i nie wierzą w to. Ja wierzę. Dokładnie tak miało się stać. Na wizji rzecz jasna zapewniłam, że dla mnie zwycięstwem jest udział w tym programie i że wygrana Lucy nie zniszczy naszej przyjaźni.

Siedziałam w rest roomie, w którym wbrew nazwie panował całkowity harmider po zakończonym programie. 
Zaczęłam ściągać doczepki z włosów, które miałam założone do piosenki Tears Dry On Their Own Amy Winehouse. Uwielbiałam jej twórczość.
Spojrzałam w lustro. Byłam pomalowana zdecydowanie za mocno, ale nie było tragedii. Myślę, że ludzi dookoła nie straszyłam.
- Cześć! – usłyszałam za mną zachrypnięty głos, który w ostatnich dniach udało mi się całkiem dobrze poznać. Odwróciłam się. – Harry. – Wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Janice – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Niall – przedstawił mi się blondyn, który stał zaraz za Harrym.
Uścisnęłam również jego dłoń, powtarzając swoje imię.
- Bardzo dobry występ – powiedział brunet.
- Dziękuję, ale najwidoczniej niewystarczająco dobry – odpowiedziałam przekornie, szelmowsko się przy tym uśmiechając, co podłapał i chwilę później mogłam podziwiać dołeczki w jego policzkach.
- Nie no, jak dla mnie to powinnaś była wygrać! – stwierdził Niall.
- Widocznie szukali czegoś innego – odpowiedziałam mu uspokajająco, dotykając jego ramienia.
- Ja też autentycznie szczerze uważam, że byłaś najlepsza. – Skomplementował mnie Harry. Automatycznie zrobiło mi się cieplej na sercu. – Za jakieś pół godziny ma przyjechać samochód, bo jesteśmy umówieni z Edem na piwo. Dołączysz do nas? – spytał.
- Myślę, że tak – odpowiedziałam szczerze.
Harry właśnie testował moje nerwy i wypróbowywał wszelkiego rodzaju techniki flirtu.
- Janice! – krzyknęła Lucy i dopchała się do mnie wpadając mi
w ramiona. Płakała. – Jezu! Janice, tak bardzo się cieszę. – Wywołała tym na mojej twarzy szeroki uśmiech.
- Lucy, poznaj moich nowych znajomych – powiedziałam wyswabadzając się z jej objęć. – Harry i Niall.
Podniosła na nich wzrok i widziałam, że lekko ją zatkało, ale grzecznie podała im dłoń.
- Idziesz na after? – spytała mnie biorąc moją twarz w dłonie, które ścisnęła.
- Nie sądzę - odpowiedziałam sepleniąc przez zaciśnięte "na rybę" usta.
- No chodź… Prooooszę… - zrobiła minę zbitego psa.
- Lucy, zostałam zaproszona na piwo z chłopakami.
- Naprawdę? – zaskoczyłam ją tym.
- Ty też oczywiście jesteś zaproszona, jeśli tylko masz ochotę. – Zreflektował się Harry.
- Co? Nie. Nie mogę. Muszę iść na tę imprezę. Z resztą ty też Janice.
- Zajęłam trzecie miejsce. – Przypomniałam jej ze śmiechem w głosie. – Nikt nie będzie mi za złe jeśli się nie pojawię – wyjaśniłam, po czym spojrzałam Harry’emu w oczy.

***

Siedziałam z chłopakami w jednej z knajp w Soho. Był to typowy bar irlandzki. Niall złapał mnie w niedźwiedzi uścisk, gdy tylko usłyszał, że zamawiam Guinnessa.
- Dużo pijesz? – spytał mnie Ed.
- Ja? To zależy. – Widziałam rozbawienie Harry’ego. Chyba lekko się na to zarumieniłam, bo było mi strasznie głupio.
- Od czego? – spytał brunet.
- Od tego co piję i przy jakiej okazji.
- Ale pijesz piwo… - odezwał się Niall.
- No głównie to tak. Czasami wino. I kolorowe drinki – dodałam słodkim głosem ostatnie zdanie.

- To co, teraz płyta? – spytał Ed.
- Mam nadzieję. Myślę, że tak – odpowiedziałam.
- Jak chcesz to możemy się jakoś spotkać i coś razem napisać – powiedział Ed.
- Bardzo chętnie! – zgodziłam się bez wahania. – Uwielbiam twoje piosenki – dodałam. – Przepraszam, jestem żałosna, ale to był pierwszy koncert przed którym faktycznie stałam cały dzień, żeby stać w pierwszym rzędzie.
- Naprawdę? – szeroko się uśmiechnął. – Udało się?
- Tak. Nie mogło się nie udać – wyznałam, puszczając oczko. – Dobra komuś coś zamówić?
- Co? Już wypiłaś? – Niall patrzył na mnie wielkimi oczami. Wzruszyłam ramionami.
- Tak wyszło. – Klasnęłam w dłonie. – To ktoś coś sobie życzy?
Ed poprosił mnie o piwo. Gdy przyszłam chłopcy rozmawiali o jakiejś piosence i opowiadali mi jak wygląda życie w trasie koncertowej. Byli strasznie sympatyczni i bardzo ich polubiłam.
- Czemu Janice? – spytał nagle Irlandczyk, który wydawał być się trochę maskotką chłopaków. – To mało Polskie. Bo jesteś z Polski, prawda?
- Em… Tak. Tak naprawdę to nazywam się trochę inaczej. To zbliżona wariacja na temat mojego imienia i nazwiska.

Po kolejnej godzinie Niall zaczął żartować, że Harry lubi ratować ludzi, którzy więcej wypili, szczególnie dziewczyny, więc stwierdził, że wraca do domu z Edem, bo jadą w jednym kierunku.
Zostaliśmy sami.
- No i co? Teraz już oficjalnie się poznaliśmy – powiedział.
- Jezu! Byłeś tak rozkoszny, że prawie się roztopiłam. – Zażartowałam z udawanym wyrzutem. Zaczął się śmiać.
- Przepraszam. Wpadniemy jeszcze razem na after party? – spytał.
- Nie jest za późno?
- Myślę, że nie. Tylko się pokazać, a potem możemy razem wrócić do mnie albo do ciebie.
- Nie mam już siły. Serio. Ja to bym optowała za opcją pod tytułem „wróćmy do mnie, bo jest w miarę blisko”.
- No dobra. To dzwonię po kierowcę.
- Jesteś z kierowcą?
- Tak.
Harry wykonał jeden telefon.
- Niall napisał, że paparazzi są przed wejściem.
- Wiedzą, że tu jesteśmy? – zmarszczyłam brwi.
- Mogę? – spytał dotykając mojej dłoni.
Skinęłam niepewnie głową.
- Wiedzą. Ktoś musiał podłapać jak razem wychodziliśmy z Wembley.
- Hmmm… Ciekawe kto. – Zaironizowałam.
- Pójdziemy jutro na kolację? – zapytał ignorując moje stwierdzenie.
- Jasne. – Zgodziłam się.
Uśmiechnął się.
Jego telefon zaczął wibrować.
- Idziemy? – spytał mnie.
- Tak.
Wychodząc z baru szłam dwa kroki za nim odwracając wzrok od błysku fleszy. Nie byłam przekonana, czy to co dzieje się w tej chwili jest naprawdę tym czego chcę. Ale musiałam być silna. Dostałam niepowtarzalną szansę. Więcej się nie powtórzy.
- Jesteście razem? – ktoś krzyknął.
- Czy to twoja kolejna zdobycz?
- Czy tylko razem sypiacie? – dopytywali.
Harry ignorując wszystkie pytania otworzył drzwi samochodu i wpuścił mnie przodem lekko dotykając talii.
Wsiedliśmy do pojazdu. W momencie, w którym Harry zatrzasnął drzwi nagle zrobiło się cicho. Westchnęłam. Dotknął mojej dłoni.
Patrzył na mnie.
- Wszystko okej?
- Tak – odpowiedziałam cicho.
- Skrzyżowanie St. Lukes Road i Westbourne Park. Musisz ich zgubić.
- Oczywiście – odpowiedział mężczyzna za kierownicą. Więcej się nie odezwał.
- Wszystko będzie okej. Zobaczysz.
Skinęłam głową.
Czułam się dziwnie.
Harry wciąż trzymał moją dłoń kreśląc kciukiem drobne kółka.
Nie miałam siły nic mówić.
Cieszyło mnie to, że rozumiał. Nie miałam ochoty na rozmowę
z kimkolwiek. Musiałam chwilę ochłonąć.
Gdy samochód się zatrzymał wysiadłam z samochodu burcząc pod nosem coś w stylu „do widzenia”.
- Dziękuję Mark. – Usłyszałam tylko za plecami.
Harry dołączył do mnie obejmując mnie ramieniem.
Czułam się wszystkim mocno przytłoczona.
Doszliśmy do mieszkania.
Otworzyłam drzwi i ściągnęłam płaszczyk.
- Rozgość się, ja idę wziąć prysznic. – Poinformowałam go i poszłam do siebie. Wyciągnęłam szybko z szafy podkoszulek i krótkie koronkowe szorty.
Włączyłam sobie muzykę i ściągnęłam szybko ubrania. Odkręciłam wodę pod prysznicem i gdy tylko wyczułam, że temperatura jest odpowiednia weszłam pod strumień wody. Dokładnie zmyłam cały makijaż, a potem wzięłam się za swoje włosy.
Już wcale nie byłam przekonana, czy to wszystko jest dobrym pomysłem. Tak bardzo im na tym zapisie zależało. Już wiem dlaczego. Czy miało mi to pomóc w karierze? Nie jestem pewna. Myślałam, że wszystko dobrze zaplanowałam, ale bardzo się myliłam. To oni mieli olbrzymią przewagę nade mną.

Gdy wyszłam Harry siedział u mnie na łóżku. Popijał herbatę.
Podniósł na mnie wzrok znad telefonu.
- Płakałaś… - powiedział cicho.
- Nie… To przez makijaż – odpowiedziałam mu.
- Taaak. – Wiedział, że kłamię. Położyłam się. – Mogę też skorzystać z toalety? – spytał.
- Jasne. Mówiłam, żebyś się rozgościł.
Wpakowałam się pod kołdrę i próbowałam zasnąć patrząc na ścianę.
Usłyszałam jak z westchnięciem kładzie swoje rzeczy na krześle.
- Zgasisz światło? – spytałam cicho.
- Janice – powiedział wchodząc pod kołdrę obok mnie.
- To nic, Harry – odpowiedziałam mu ocierając ze swojej twarzy łzy.
- Wiem, że nie będzie łatwo. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że to dopiero początek. Ale spróbuj. Proszę…
- Ja się po prostu boję co powiedzą.
- Nie myśl o tym. – Poprosił i wyciągnął w moim kierunku ręce. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało, a on gładził delikatnie moje włosy.
- Oni chcą, żebym była brana za twoją dziwkę – powiedziałam w jego koszulkę.
- Nie prawda. Gwarantuję ci, że im na to nie pozwolę.

Następnego ranka siedziałam z Harrym w kuchni i przygotowywałam mu tosty i jajecznicę.
Miałam dziś nieco lepszy humor niż wczoraj wieczorem. Co więcej obudziłam się w miarę wypoczęta.
Właśnie skończyliśmy omawiać szczegóły mojego pobytu w Los Angeles, gdy usłyszałam kroki na schodach.
- Fuck! – przeklęłam cicho. Harry spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy. – Zupełnie zapomniałam.
Z góry zeszła Lucy w za dużej koszulce i majtkach. Gdy tylko podniosła wzrok stanęła zaskoczona, jakby przed nią wyrosła niewidzialna ściana i nie mogła ruszyć na przód.
- Hej – powiedziałam, jak gdyby nigdy nic. – Poznaliście się wczoraj. Lucy, Harry – dodałam lekko zażenowana sytuacją, którą sama wywołałam.
- Cześć.
- Chcesz jeść? – spytałam.
- Dobra, to ja tylko wezmę wodę i idę spać – wyjaśniła.
Podałam jej wodę przez wyspę kuchenną i wróciła na górę.
- Masz mocno przerąbane? – spytał, gdy usłyszeliśmy zatrzaśnięte drzwi.
- Nie. Niezbyt. Raczej będę musiała się soczyście tłumaczyć.
Harry się zaśmiał. Po śniadaniu chłopak szybko się pozbierał. Musiał wracać, bo był umówiony z resztą zespołu.
Gdy tylko zatrzasnęły się za nim drzwi przede mną pojawiła się Lu.
- Nie wierzę! – pisnęła. – Jaki jest?! Jakiego ma penisa?!
- Lucy, proszę… Potrzebuję chwili wytchnienia.
- Aż tak cię osaczył?
- Nie. Było… miło – rzuciłam. Nie chciałam kłamać i wymyślać różnych szczegółów. Nie o to chodziło.
- Tylko miło?! Jest kiepski w łóżku?
- Lucy! – upomniałam ją. - Jest super. Serio.
- Coś z tego będzie?
- Może… - przyznałam.
- Czyli nie mogło być tak źle…
- Proszę cię!
- A co?! Bawi się w Christiana Greya i każe dziewczynom podpisywać jakieś Non-disclosure Agreement?
Pokręciłam z poirytowania głową idąc w kierunku swojego pokoju.


Zaśmiała się i poszła do kuchni.
***

Kolejny rozdział dodany, opinii brakuje ;)
Zapraszam do oceny, nawet jeśli na razie jest trochę nudno.
Rozkręci się :)

1 komentarz:

  1. Świetny blog jak i sam rozdział :D
    Czekam na nexta i życzę duuużo weny!


    disguise-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń