Hej! To przedostatnia część, mam nadzieję, że się spodoba.
Zapraszam do czytania!
***
Wyjechaliśmy trzy tygodnie temu.
W przeciwieństwie do poprzednich tras, ta była dużo
bardziej kameralna.
Cieszyłam się widząc z nami Lou Teasdale. Dzięki
temu miałam podczas przygotowań Harry'ego z kim pogadać.
Wszystkie koncerty mieściły się raczej w średniej
wielkości salach koncertowych, wyprzedanych co do ostatniego miejsca.
Jutro zaczynała się druga cześć trasy po stanach.
– Proszę, chcę żebyś jutro ze
mną zaśpiewała nasza piosenkę – błagał mnie Harry.
– Boję się reakcji ludzi.
– Sama też w końcu wrócisz na
scenę. Po co przedłużać.
– Nie jutro. Mogę to zrobić na
ostatnim koncercie, pod warunkiem, ze pójdziesz ze mną na The Neighbourhood.
– Wiesz, że nie lubię się z
Jesse'em.
– Z tego co wiem, to on na
trasie jest również ze swoją obecną dziewczyną.
– Nie. Nie zgadzam się. –
Pokręcił głową.
– Jedno za drugie –
zaproponowałam.
– Nie lubię jak mnie
szantażujesz – powiedział.
– To kompromis.
– Chcesz, żebym patrzył na
faceta, który cię pieprzył.
– Ja też muszę wyjść poza
swoją strefę komfortu, żeby przed wszystkimi zaśpiewać.
– To nie jest wyjście poza
moją strefę komfortu. To gość, który cię miał i który cię skrzywdził.
– Ja
też patrzę na kobiety i mężczyzn, z którymi spałeś i nauczyłam się to
akceptować. Mogę iść tam sama.
– Tym bardziej nie.
– Wiesz, że Zeeko się mną
zaopiekuje.
– Nie pójdziesz tam beze mnie.
– Nie ufasz mi?
– Nie ufam jemu. Jest
pokręconym dupkiem i już udowodnił wiele razy, że jest nieprzewidywalny. Miedzy
innymi wtedy, gdy nie chciał cię puścić, bo był naćpany i zrobił ci na ramieniu
siniaki, które schodziły przez dwa tygodnie, albo wtedy gdy najpierw był twoim
najlepszym ziomkiem do testowania rożnych rzeczy i gdy przegięłaś zostawił cię
zupełnie samą. No i zapomniałbym o tym, że cię uderzył i zgwałcił.
– Wiesz, ze to nie było
celowe.
– Nie broń go. Nie pójdziesz
tam beze mnie.
– Czyli z tobą tak?
– Pod warunkiem, ze najpierw
ze mną zaśpiewasz.
– Widzisz, teraz ty mnie
szantażujesz.
– Nie przeginaj, bo idę ci na
rękę.
– Okej. Grają koncert w Los
Angeles trzy dni po twoim.
Przewrócił oczami.
– Wiesz jak bardzo cię kocham?
- spytałam.
– Czasami o tym zapominam -
fuknął cicho. Nie był zadowolony, ale nie był też zły. Przynajmniej na mnie.
– Kocham cię. Jesteś
najlepszym facetem na całym świecie. – Uśmiechnęłam się, całując go. Oddał
pocałunek, mocniej mnie do siebie przyciągając.
– Zawdzięczam ci wszystko –
dodałam trochę poważniej.
Oderwał się na chwilę i schował mnie w swoich
ramionach.
– Tak bardzo cię kocham -
odpowiedział.
***
Dzisiaj miałam po raz pierwszy od długiego czasu wyjść na scenę. Bardzo
mnie to stresowało.
Siedziałam teraz sama w małym pokoju, w którym chwilę wcześniej Lou
wykonała mój makijaż i fryzurę.
Drzwi się otworzyły.
Wszedł mój chłopak.
Wyglądał cudownie. Miał na sobie gładką czarną niedopiętą koszulę i podarte
czarne jeansy. Na nogach? Standardowo czarne Saint Laurent Hedi 30 Jodhpur Boot.
Podeszłam do niego i zarzuciłam ręce na jego szyi. Złapał mnie swoimi
dużymi dłońmi w talii, a potem przeniósł je na mój tyłek lekko ściskając,
podczas gdy jego usta smakowały moich ust.
– Wyglądasz niesamowicie –
powiedział.
– Dziękuję. Ty też.
Uśmiechnęłam się do niego.
– Stres? – spytał,
odpowiadając na uśmiech. Pokazał mi swoje dołeczki w policzkach.
– Trochę – przyznałam.
– Idziesz ze mną?
– Muszę jeszcze się
przebrać. Za sekundę przyjdę.
– Nie stchórzysz? –
zaśmiał się.
– Nie ma opcji. Będę oglądać
cały koncert zza kulis.
Zostawił na moim czole jeszcze jeden pocałunek i opuścił pokój.
Postanowiłam ubrać się dzisiaj dość podobnie do niego. Podarte czarne rurki
z wysokim stanem, czarna szyfonowa koszula wpuszczona w spodnie. Pod koszulą
miałam tylko koronkowy bralet. Postanowiłam również założyć botki Saint Laurent
Blake 40 Jodhpur.
Gdy dotarłam Harry właśnie zaczynał śpiewać. Jakby wyczuł moją obecność od
razu odwrócił się w kierunku, w którym stałam.
Podarował mi swój szeroki uśmiech.
Przez cały koncert dużo żartował i utrzymywał bezpośredni kontakt z fankami
– wytrzymywał nawet ich niegrzeczne aluzje, które mocno mnie irytowały.
Gdy miałam trzynaście lat czytałam książki i bawiłam się na podwórku z
koleżankami marząc o księciu z bajki, nie o tym, żeby prawie dwa razy starszy
ode mnie facet zrobił mi fisting. Niektóre wciąż chciały, żeby zostawił mnie i
wrócił do Louisa.
Ale obserwując chłopaków i mierząc się z bardzo niewybrednymi komentarzami
w zasadzie przez ostatnie trzy lata byłam w stanie coraz łatwiej to ignorować i
puszczać bokiem.
– Każdego dnia trasy
towarzyszy mi najważniejsza osoba w moim życiu – usłyszałam i zwróciłam się w
kierunku mężczyzny, którego kochałam całym swoim sercem.
Na chwilę się wyłączyłam, a teraz widziałam jak lekko rozbawiony się we
mnie wpatruje.
– Przez długi czas to, co
się działo wokół nas było bardzo skomplikowane. Przez wiele musieliśmy przejść,
ale w tej chwili mogę powiedzieć, że zdecydowanie było warto czekać i walczyć,
żeby móc być w punkcie, w którym się znajdujemy – wyznał.
Posłałam mu buziaka, przez co lekko się zawstydził odwracając wzrok w
kierunku publiczności.
– W jednym z najgorszych
dla nas momentów napisałem piosenkę, którą zawsze wykonuję na scenie. Chciałbym
jednak dzisiaj zaśpiewać ją z osobą, która zainspirowała mnie do jej napisania
i dać tym samym mojej kobiecie odwagę, do powrotu na scenę. Janis? – ponownie
zwrócił się do mnie wskazując mnie dłonią.
Nieśmiało ruszyłam w kierunku światła, poprawiając słuchawki odsłuchu.
Usłyszałam głośną aprobatę publiczności, jednak to co najbardziej
przykuwało mnie były jego oczy. Zawsze tonęłam w ich zieleni i wszystko inne
przestawało istnieć.
Od razu instynktownie mnie objął, przyciskając do swojego boku i pocałował
w czubek głowy. Ze strony widowni usłyszeliśmy coś w stylu „Awww”.
Nieśmiało odsunęłam się od niego.
Patrząc na siebie zajęliśmy miejsca na stołkach.
– If I could fly. –
powiedział do mikrofonu Harry i chwilę później rozległy się pierwsze dźwięki
piosenki.
If I could fly, I'd be coming right back home to you (Jeśli mógłbym latać, wracałbym prosto do domu, do
Ciebie)
I think I might give up everything, just ask me to (Myślę, że mógłbym rzucić wszystko, jeśli tylko mnie
poprosisz)
Pay attention, I hope that you listen cause I let my
guard down (Zwróć swoją uwagę, mam nadzieję, że
słuchasz ponieważ dałem się zmylić)
Right now I’m completely defenseless (teraz jestem całkowicie bezbronny)
For your eyes only, I show you my heart (Tylko dla Twoich oczu, ukazałem swoje serce)
For when you're lonely and forget who you are (Żebyś to wiedziała, gdy jesteś samotna i zapominasz
kim jesteś)
I'm missing half of me when we're apart (Tracę połowę siebie kiedy jesteśmy osobno)
Now you know me, for your eyes only (Teraz mnie znasz i to tylko dla Twoich oczu)
For your eyes only (Tylko dla
Twoich oczu)
I've got scars, even though they can't always be seen (Mam blizny, nawet jeśli nie zawsze są widoczne)
And pain gets hard, but now you're here and I don't
feel a thing (Ból staje się tak mocny, jednak teraz
jesteś tutaj i przestaję go czuć)
Pay attention, I hope that you listen cause I let my
guard down (Zwróć uwagę, mam nadzieję, że słuchasz,
ponieważ dałem się zmylić)
Right now I'm completely defenseless (Teraz jestem całkowicie bezbronny)
For your eyes only, I show you my heart (Tylko dla Twoich oczu, ukazałem swoje serce)
For when you're lonely and forget who you are (Żebyś to wiedziała, gdy jesteś samotna i zapominasz
kim jesteś)
I'm missing half of me when we're apart (Tracę połowę siebie kiedy jesteśmy osobno)
Now you know me, for your eyes only (Teraz mnie znasz i to tylko dla Twoich oczu)
For your eyes only (Tylko dla
Twoich oczu)
I can feel your heart inside of mine (Mogę poczuć twoje serce wewnątrz mojego)
(I feel it, I feel it) [(Czuję je,
Czuję je)]
I've been going out of my mind (Wychodziłem z siebie)
(I feel it I feel it) [(Czuję to,
czuję to)]
Know that I'm just wasting time (Wiem, że trace teraz czas)
And I hope that you don't run from me (I mam nadzieję, że nie uciekniesz ode mnie)
For your eyes only, I show you my heart (Tylko dla Twoich oczu, ukazałem swoje serce)
For when you're lonely and forget who you are (Żebyś to wiedziała, gdy jesteś samotna i zapominasz
kim jesteś)
I'm missing half of me when we're apart (Tracę połowę siebie kiedy jesteśmy osobno)
Now you know me, for your eyes only (Teraz mnie znasz i to tylko dla Twoich oczu)
For your eyes only, I show you my heart (Tylko dla Twoich oczu, ukazałem swoje serce)
For when you're lonely and forget who you are (Żebyś to wiedziała, gdy jesteś samotna i zapominasz
kim jesteś)
I'm missing half of me when we're apart (Tracę połowę siebie kiedy jesteśmy osobno)
Now you know me, for your eyes only (Teraz mnie znasz i to tylko dla Twoich oczu)
For your eyes only (Tylko dla
Twoich oczu)
For your eyes only (Tylko dla
Twoich oczu)
Gdy zakończyliśmy w sali zapanowała kompletna cisza i zorientowałam się, że
tak było dokładnie przez prawie cztery minuty utworu.
Podniosłam się z miejsca przerywając ten moment, ponieważ emocje i to co ze
sobą niosła ta piosenka zaczęły się we mnie szybko kumulować, a następnie ze
strony publiczności pojawiły się oklaski, gwizdy i piski.
Tą piosenką wszyscy przenieśliśmy się w inny wymiar. Była piękna.
Uwielbiałam twórczość Harry’ego.
Ktoś krzyknął, że Harry ma mnie pocałować. Z uśmiechem złożył na moich
ustach szybki pocałunek, ścierając mi przy okazji łzę z policzka.
Wiedziałam, że go uszczęśliwiłam i czułam się dzięki temu niesamowicie.
Zniknęłam z pola widzenia. Podeszła do mnie Lou i całkiem się rozkleiłam.
Poczułam ramiona Harry’ego wokół moich ramion. Odwróciłam się i mocno go
przytuliłam.
– Wszystko okej, kochanie.
Już wszystko dobrze – szepnął w moje włosy.
– Przepraszam – jęknęłam
wywołując jego śmiech. – Zaraz się ogarnę. Potrzebuję chwili.
– Za niedługo wrócę –
obiecał i wrócił do publiczności, żeby dokończyć występ.
***
Wszedłem do pokoju, który w dniu dzisiejszym zajmowała.
Siedziała na kanapie patrząc przed siebie. Gdy wszedłem zwróciła wzrok w
moją stronę.
– Janice? – spytałem. –
Wszystko wporządku?
Skinęła głową lekko się uśmiechając.
– Jesteś pewna? –
Podszedłem do niej i mocno wtuliłem w swoje ciało.
– Tak. Po prostu to było
trochę więcej niż zazwyczaj.
– Rozmawiałaś z Melissą?
– Nie – odpowiedziała. –
Musiałam pobyć chwilę sama i to wszystko sobie ułożyć.
– I do jakiego wniosku
doszłaś? – Byłem ciekaw co dzieje się w jej głowie.
– Że poszło nam
zajebiście! – pisnęła, wskakując na mnie i owijając nogi wokół mojej talii.
– Podobało ci się? –
spytałem łapiąc ją i siadając z nią na mnie na kanapie.
– Tak… - przyznała
nieśmiało.
– Gotowa na własne
wyzwania?
– Myślę, że powoli mogę
zabierać się do pracy nad płytą, ale z koncertami chciałabym mimo wszystko
jeszcze poczekać. Może jakieś pojedyncze występy.
– Wszystko załatwimy,
słońce.
Pocałowałem ją. Ku mojemu zaskoczeniu oddała pocałunek z wielką
żarliwością.
Była napalona i bardzo mi się to podobało.
– Nie chcesz poczekać aż
dojedziemy do hotelu? – spytałem spod jej ust, krzywo się przy tym uśmiechając.
Pokręciła głową, przyciskając swoje ciało do mojego jeszcze mocniej.
Ktoś zapukał do drzwi, a z jej ust wydobył się cichy jęk.
– No dobra, to do hotelu –
zarządziła.
***
Dojechaliśmy do klubu, w którym koncert miało grać The Neighbourhood.
Minęliśmy masę ludzi, którzy czekali na chłopaków z zespołu.
Zatrzymaliśmy się za wysokim ogrodzeniem.
Harry wysiadł jako pierwszy, następnie podał mi rękę, żeby ułatwić mi
wydostanie się z pojazdu. Chłopak splótł palce naszych dłoni i mogłam wyczuć,
że jest zdenerwowany. Robił to dla mnie i bardzo to doceniałam. Nie miał ochoty
być w tym miejscu ani tym bardziej w towarzystwie Jesse’ego.
W obecności ochroniarza Harry’ego weszliśmy do budynku.
Od razu dołączyła do nas dość ładna kobieta koło trzydziestki i wręczyła mi
dwie przepustki. Nie pamiętałam jej z poprzedniej trasy, więc musiała być nowa
w ekipie. Powiedziała nam gdzie co jest i pobiegła dalej.
– Kogo widzą moje oczy?! –
usłyszałam gruby męski głos. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Mario, czyli
kierowcę chłopaków. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Podczas trasy był
takim fajnym wujkiem, z którym zawsze można było pogadać i przy okazji usłyszeć
kilka żartów, które poprawiały ci humor.
Przybiłam piątkę z Celine, czyli kobietą, która prowadziła drugiego busa.
Poznałam z nimi Harry’ego, który w końcu nieco się rozluźnił.
Po krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy w kierunku pokoju, w którym wszyscy
skupiali się przed koncertem.
Było dość gwarno. Po pokoju kręciła się masa ludzi z ekipy Sandy brała
chłopaków po kolei do czesania, a Martha nakładała im konieczny makijaż, jednak
całą uwagę skupiało na sobie centrum pokoju. Na trzech kanapach i dwóch
fotelach ułożonych przodem do siebie siedzieli chłopcy z zespołu, Nicole, jej
chłopak Rene i Devon, która widząc mnie odruchowo dotknęła uda Jesse’ego.
Pisk Nicole zwrócił ich uwagę i chwilę później jedyne co widziałam to burza
jej kręconych sprężynek, które uparcie nazywała włosami.
– Nicole, daj spokój –
upomniał ją Zee, który ustawił się w kolejce i wziął mnie w ramiona, gdy tylko
dziewczyna ustąpiła mu miejsca. Dał mi buziaka w policzek i zrobił miejsce
innym.
***
Dawno nie widziałem, żeby była tak uśmiechnięta i radosna, mimo że robiłem
co mogłem i widziałem, że jest ze mną szczęśliwa.
Zach przywitał się ze mną i w jego ślady poszła Nicole.
– Dobrze wygląda –
zauważył. – Służy wam bycie razem.
– Dzięki – odpowiedziałem,
obserwując jak wita się z każdym z chłopaków, którzy potem podchodzili do mnie,
żeby wymienić się uściskiem dłoni.
Na końcu podszedł do niej Jesse, za którym stała wysoka i szczupła
blondynka.
Chłopak spojrzał jej w oczy, a potem mocno objął, szepcząc jej coś do ucha.
Janice nieznacznie się odsunęła, złapała z nim kontakt wzrokowy i skinęła
głową, lekko się przy tym uśmiechając.
Poczułem jak moje wnętrze zalewa złość i jedyna rzecz, która powstrzymywała
mnie od tego, żeby się na niego rzucić, to fakt, że Jan bardzo by tego nie
chciała.
Stanęła teraz twarzą w twarz z jego nową dziewczyną.
Podszedłem do niej, żeby sprawić, że poczuje się odrobinę bardziej
komfortowo.
Objąłem ją ramieniem patrząc Jesse’emu w oczy. Musiałem zaznaczyć swoje
terytorium.
Chłopak przedstawił dziewczyny sobie. Widziałem jak Devon świdruje
spojrzeniem moją dziewczynę. Jeszcze nigdy nie czułem się tak niezręcznie jak w
tej chwili.
Zostaliśmy zaproszeni do nich do stolika.
Chłopak, który przedstawił mi się jako Brandon podał mi oraz Jan po butelce
piwa, a następnie Nicole podała jej jointa.
– Jan… - upomniałem.
– To nic takiego –
odpowiedziała.
– Nie podoba mi się to –
powiedziałem jej do ucha, żeby nikt tego nie słyszał.
– To tylko zioło.
– Wtedy też tak mówiłaś –
przypomniałem. Nie chciałem jej karcić publicznie i starałem się zrobić to
dyskretnie, ale jakby specjalnie mi to utrudniała.
– Jay! Nie przetrzymujemy!
– krzyknął Mikey.
Była wkurzona, ale przekazała go
dalej z udawanym uśmiechem.
Nachyliła się i ze stolika przed nami wyciągnęła papierosa z czyjejś paczki
i go odpaliła.
Nienawidziłem, gdy paliła, aczkolwiek przez ten czas nauczyłem się to
tolerować.
Gdy się zaciągnęła przewróciłem tylko oczami, ponieważ chciała mi zrobić na
złość.
– Jan? – usłyszałem, gdy
wszyscy szli już po sprzęt, żeby udać się w kierunku sceny.
– Tak? – odpowiedziała
pytaniem, na głos Jesse’ego.
– Wiesz, że napisałem o
tobie piosenkę? – spytał jej.
Puściłem jej talię i poszedłem sam w kierunku dźwiękowców.
Nie usłyszałem jej odpowiedzi, ale musiała być tego świadoma.
***
To tyle na dziś, kolejny - ostatni rozdział za około tydzień ;)
Liczę na opinie.
Życzę miłego wieczoru!
Oni są tak uroczy nawet jak się kłócą haha, nieźle to Harry wymyślił, ale myślę, że to pomogło przełamać się Jan i teraz będzie tylko lepiej, ale żeby tylko Jesse nie zawrócił w głowie i nie sprowadził do punktu wyjścia, bo za dużo Harry się napracował nad Janice. Mam nadzieję, że Jesse nie powiedział tego specjalnie tylko po to, aby skłócić tej uroczej dwójki bo to by było już przegięcie z jego strony ahh.. Czekam na rozdział, oby tydzień szybko zleciał xx :*
OdpowiedzUsuń