wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział XII

Witajcie!
tak jak mówiłam, byłam przez ostatni tydzień na Openerze, więc nic się nie pojawiało.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do lektury.

***

Janice wyglądała obłędnie.
Miała na sobie dopasowana czarna sukienkę Balmain, która idealnie opinała jej biust i tyłek, przy okazji eksponowała długie nogi. Dość niekonwencjonalnie założyła buty Adidas Superstar na koturnie. 
Bardzo dobrze było ja widzieć całą i zdrowa po tak długim czasie.
A dodatkowo na żywo jej głos brzmiał jeszcze lepiej niż na nagraniu. 
- Łaaaał... - stwierdziła Gem, gdy ją usłyszała. - Udało Ci się - powiedziała z uznaniem.
Poczułem lekkie ukłucie. Do tej pory nigdy nie ukrywałem nic przed moja najbliższa rodzina. Tym razem nie miałem wyboru. Uśmiechnąłem się do niej w ramach podziękowania.

Janice miała dobry kontakt z ludźmi, mimo że publiczność była dość duża.
Wydawała się być naprawdę szczęśliwa i wszyscy to chłonęli. Zaśpiewała nawet jedna piosenkę z Lucy.
Rozgrzała publikę, podziękowała i zeszła ze sceny.
Gdy wchodzili The Neighbourhood poczułem jak ktoś zasłania mi od tyłu oczy. Wiedziałem, że to ona, bo była bardzo niska, nawet mimo tych kilku centymetrów, które dawały jej buty.
Ściągnąłem jej ręce ze swojej twarzy i odwróciłem się, żeby mocno ją przytulić.
Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo za nią tęsknie.
- Harry! - cicho jęknęła, upominając mnie. Na początku nie do końca zrozumiałem o co chodzi, ale jej wzrok utkwiony w moje oczy rozwiał moje wątpliwości. 
Z uśmiechem odsunąłem się od niej kilka centymetrów, żeby nie czuła mojej erekcji, która normalnie nieco by mnie zażenowała. Jednak nie tym razem. Byłem rozbawiony jej reakcja. Powinna była dawno przyzwyczaić się do tego, że tak na nią reaguję.
Przewróciła oczami i znów mocno się we mnie wtuliła.
- Jestem tylko facetem - szepnąłem do jej ucha.
Pocałowała mnie w usta. Brakowało mi tego. Może to dziwne, ale dawała mi poczucie stałości i bezpieczeństwa.
Lubiłem przy niej być, nawet jeśli to wszystko miedzy nami było sztuczne.
Przez ten ostatni czas, który razem spędziliśmy zaufałem jej. Była najlepsza przyjaciółka o jakiej kiedykolwiek mógłbym marzyć.
Odwzajemniłem pocałunek i gdy się od siebie oderwaliśmy poznałem ją z moja siostra i jej przyjaciółka.
Widziałem jak spogląda w kierunku sceny. Powiodłem za jej wzrokiem
i zauważyłem jak Jesse przeszywa ją spojrzeniem.
Automatycznie mocniej ją do siebie przyciągnąłem.
- Miło Cię w końcu poznać! - powiedziała Gemma, mocno ją do siebie tuląc. - Musimy się częściej spotykać, bo bardzo chcę cię poznać.
- Z przyjemnością - odpowiedziała.
Jak zwykle urocza do bólu.
- Nie mogliśmy się doczekać aż Cię poznamy! – ciągnęła podniecona. – Nie wiemy czemu tak długo zwlekał. Już myślałyśmy z Mamą, że cię wymyślił. Nawet jeśli tyle nam o Tobie opowiadał!
Janice spojrzała na mnie ukradkiem, a ja przewróciłem oczami.
- Jeśli się nie obrazicie, to chciałbym z Janice zamienić kilka słów na osobności – poprosiłem, przerywając Gemmie litanię do „mojej dziewczyny”.
- Idźcie, tylko uważajcie. Myślę, ze Janice nie chce jeszcze
dzieci - stwierdziła Gem.
Pokręciłem z dezaprobatą głową, ponieważ doskonale wiedziałem jak zawstydziła się Jan.

Trzymając mnie za rękę poprowadziła prosto za kulisy. Podczas drogi minęliśmy tylko Jacksona i Elliotta, którzy jedli.
Pociągnęła mnie do malutkiego pustego pokoiku.
- To Twoja garderoba? - spytałem, żeby trochę ja wkurzyć.
- Chciałabym - odszczeknęła.
- Siadła na kanapie, a ja obok niej.
- Jak tam z Hailey? - spytała jakby nigdy nic, dotykając ust.
- Grozi, ze pójdzie do gazet. Na razie postawiła mi dość wygórowane żądania finansowe.
- Zamierzasz jej zapłacić?
- Chyba żartujesz?! Nie ma dowodów.
- Nie boisz się, ze to i tak w Ciebie uderzy?
- Jeśli przedłużymy kontrakt, to nie.
- Jesteś tego pewien?
- Że chcę go przedłużyć, czy że nie uderzy? – zapytałem głupio.
- Że chcesz go przedłużyć.
- Tak. To bardzo wygodne. Dla Ciebie nie?
- Nie ma to dla mnie aż takiego znaczenia, ale skoro masz znajdować dla mnie dzięki temu choć odrobinę czasu, to okej. - Zaśmiała się.
- Widzę, ze z Jesse'em robi się poważnie. Nie chciałabyś pójść w tym kierunku?
- To nic takiego - odpowiedziała szybko, nie patrząc mi w oczy.
- Dla niego owszem - zauważyłem.
- Wątpię.
- Ludzie mówią...
- Różne rzeczy - przerwała mi myśl, kończąc zdanie. - Raczej bym się tym tak nie przejmowała. - Uśmiechnęła się.
- Naprawdę bardzo się cieszę, ze Cię widzę - wyznałem, dotykając jej policzka. Pokazała mi szeroki uśmiech.
- Ja też - odpowiedziała nieśmiało i się we mnie wtuliła.
- W ogóle świetnie wyglądasz i koncert… łał… Jestem pod wrażeniem.
- Harry! - oderwała się ode mnie rozbawiona. - Co ty brałeś?!
- Sam nie wiem, przepraszam. – Zaśmiałem się. – Po prostu tęskniłem. Wracasz dzisiaj ze mną? - spytałem żeby zmienić temat.
- Chętnie, ale pod warunkiem, że do mnie. Chcę się w końcu wyspać
w swoim łóżku.
- Jak sobie życzysz - zgodziłem się. - Jesse nie będzie miał nic przeciwko?
- Wie, że dzisiaj jesteś.
- Dystansujesz się od niego.
- Nie, to nie tak. Po prostu nawzajem za dużo o siebie wypytujecie. 
- Tylko ja o tym wiem - przypomniałem. - Myślałem, że jak mi o tym powiesz to będzie Ci lepiej. 
- Jest naprawdę dobrze. Bardzo go lubię - przyznała w końcu.
- Wydaje się być trochę szalony.
- Ma ADHD. - Zaśmiała się.
- Dobrze cię traktuje?
- Tak.
- To najważniejsze.
Położyła mi głowę na kolanach.
- Janice? - powiedziałem cicho.
- Tak? - spytała spoglądając na mnie wciąż leżąc.
- Przepraszam. Miałaś racje - przyznałem, przygryzając wargę. - To wszystko co wtedy mówiłem... Nie miałem tego na myśli.
- Wiem, Harry – odpowiedziała, nieznacznie się uśmiechając. Bawiłem się jej włosami. Przymykała z przyjemności oczy.
- Musimy iść na after party. - westchnęła, zmieniając temat, w którym czułem się niepewnie. Tak dobrze mnie znała i wiedziała, że ciężko jest mi się przyznać do błędu. Mimo wszystko wciąż mnie lubiła.
- Czemu? - spytałem. - Myślałem, że jesteś przeciwko schematom
i wolisz siedzieć w domu.
- Z reguły tak, ale nie tym razem. 
- Odpuśćmy sobie... - poprosiłem.
Wolałem iść z nią spać.
- Uwierz, że o tym marzę - powiedziała podnosząc się i spoglądając mi w oczy. - Szczególnie jak pomyślę o mojej miękkiej i ciepłej pościeli. No i ze względu na Jesse'ego, ale tym razem nie mamy wyboru. Muszę przeprowadzić dwie rozmowy.
- Z kim? - zmarszczyłem brwi.
- Z dziennikarzami. Ella - wyjaśniła.
- No dobrze...
- Chyba, że chcesz pójść już do mnie.
- Nie. Pójdę już z Tobą. 
Przyciągnąłem ja do siebie.
- Jakim Harrym mam dzisiaj być? – spytałem kładąc dłonie na jej biodrach i uśmiechając się krzywo. – Wycofanym, zabawowym, czy napalonym?
- Masz się ze mną dobrze bawić – poprosiła podnosząc się z kanapy.
- Gdzie idziesz?
- Przebrać się w coś bardziej odpowiedniego i wygodnego.
- Ta sukienka leży na tobie niesamowicie.
- Ale nie należy do najwygodniejszych.

***

Byłem lekko wstawiony, ale Janice chyba jeszcze bardziej. Bardzo długo rozmawiała z moją siostrą. Była niesamowita. Mówiła Gemmie dokładnie to, co ta chciała od niej usłyszeć.
Gdy Gem poszła, a Jan zaliczyła obowiązkową rundkę z ludźmi,
z którymi wypadało zamienić kilka słów było już bardzo późno. 
Tańczyłem z nią używając moich ruchów scenicznych. Zawsze przyprawiało ją to o lepszy humor. Ruhterforda nie było ani widać, ani słychać, ani czuć już od jakiegoś czasu. Wiedziałem, że mocno ją to dotykało. Sprawiała mu w tej chwili ból i źle to znosiła, dlatego tym bardziej próbowałem utrzymać ją w dobrym nastroju i myślami z dala od niego.
Obróciłem ją i przyciągnąłem do siebie.
- Wracamy? – spytałem w jej ucho, obcałowując jej szczękę.
- Harry! Wszyscy patrzą – upomniała mnie lekko zmieszana.
- Mam to gdzieś – drażniłem się z nią, dając jej buziaka w usta. Uwielbiałem, gdy mnie upominała. Zacząłem się ocierać w rytm piosenki, którą ostatnio ciągle słuchała. – I look for ways to say „I love you”, but I ain’t into makin’ love songs. Baby, I’m just rappin’ to this LSD. – Zaśpiewałem prosto do jej ucha. – Cóż za zbieg okoliczności.
Czułem jak mi się poddaje. Wiedziałem, że gram nie fair, ale potrzebowałem bliskości i miałem nadzieję, że ją od niej otrzymam. Temperatura pomiędzy naszymi ciałami stopniowo rosła. 
Miała przymknięte oczy. 
Złapałem w palce kosmyk jej włosów i zacząłem się nim bawić. 
Nigdy w życiu nie brałem nic mocniejszego, ale miałam wrażenie, że ta piosenka potrafi wprawić trochę w nastrój, który LSD mogłoby wprowadzić. 
Pragnąłem jej coraz bardziej, odczuwając każdy jej ruch coraz bardziej intensywnie. Zajebiście się poruszała. 
Gdy piosenka się skończyła oparła jedną dłoń na mojej klatce piersiowej. 
Zrobiła krok w tył przygryzając wargę.
- Idziemy! – zarządziłem biorąc ją za rękę i ciągnąc w kierunku wyjścia.
Znaleźliśmy się przed budynkiem. Zignorowaliśmy ludzi przed klubem i poszliśmy szybkim krokiem do jej mieszkania, wciąż trzymając się kurczowo za dłonie.
Całą drogę przebyliśmy w niekomfortowej ciszy.
Mój wzrost pozwalał mi śledzić ją kątem oka. Od czasu do czasu spoglądała na mnie, jednak wyczuwałem od niej napięcie i zdystansowanie się. Może tak było bardziej rozsądnie, ale wiele czynników nałożyło się dziś na siebie i nie mogłem zignorować tego, co podpowiada mi moje ciało.

W przeciągu piętnastu minut udało nam się przejść z knajpy na Notting Hill pod jej drzwi. W środku paliło się światło, więc Lucy musiała wrócić już jakiś czas temu. 
Weszliśmy do środka.
- Łoł… - krzyknęła Jan i cofnęła się o krok. 
Szybko dołączyłem do dziewczyny. 
Na kanapie siedział zmieszany Zach Abels.
- Zaraz wszystko wytłumaczę… - pospieszyła Lucy podchodząc do niej.
- Spoko. – Janice podniosła ręce do góry. – Po prostu to dziwne. Ale nic się nie stało. Harry! – tym razem zwróciła się do mnie. – Idziemy na górę.
- Mogę wodę? – spytałem, czując się chyba jeszcze bardziej głupio niż Zach.
- Już ci daję – odpowiedziała i sięgnęła do szafki w kuchni po dużą butelkę z wodą.
Spojrzałem na chłopaka. Jego wzrok wodził pomiędzy mną a Jan i w tej chwili zrozumiałem, że najbardziej niekomfortowo musi czuć się właśnie Janice, a cała praca, którą włożyłem dziś wieczorem w trzymanie jej z daleka od Jesse'ego poszła na marne.
- Chodźmy… - powiedziała cicho do mnie i poprowadziła po schodach prosto do swojego pokoju.
Zamknąłem za nami drzwi i stanąłem za nią. Chciała uderzyć pięścią 
z całej siły w metalową ramę łóżka, ale złapałem jej przedramię zanim zdążyła to zrobić. Próbowała mi się wyrwać, ale nie pozwoliłem jej na to. Odwróciłem ją przodem do siebie i mocno przytuliłem. Gdy odpuściła złapałem jej twarz w dłonie. 
Miała lekko zaczerwienione oczy.
- Ej! Jay… - uśmiechnąłem się do niej serdecznie.
- Czuję się teraz jak jakaś dziwka. Widziałeś jak on na mnie patrzył?! – powiedziała przejęta, jednak wciąż cicho, żeby nikt nas nie usłyszał.
- On wie, że Ty i…
- Nie wiem! – jęknęła. – Ale widzi co się dzieje… Głupi nie jest.
A teraz… - pokręciła głową.
- Co teraz? – spytałem.
Nie chciała mi odpowiedzieć.
- Ej! Słońce… - patrzyła się w ziemię bliska płaczu. – Nic złego nie robisz… Pamiętaj o tym.
- Ale wszyscy myślą inaczej… - panikowała.
- Tak naprawdę nie jesteśmy razem, z Jesse’em też nie jesteś. Możesz robić co Ci się podoba.
Spojrzała na mnie jakby zranionym wzrokiem. Coś ją zabolało. Pokręciła głową i znów spojrzała na dywan.
- Ale nie chcę, żeby on myślał o mnie źle.
- Nie możesz przejmować się opinią wszystkich ludzi. Znajdź kilka osób, którym nade wszystko ufasz i ich pytaj o opinię. Po co słuchać ludzi, którzy nie mają o Tobie pojęcia.
Przygryzła wargę. Spojrzała mi w oczy, ale mam wrażenie, że jej wzrok był wciąż nieobecny i patrzył gdzieś dalej. Podniosłem delikatnie jej podbródek i złożyłem na jej miękkich ciepłych wargach pocałunek. Oddała go.
Była tak bezbronna.
Nie mogłem tego zrobić.

Nie mogłem zawieść jej zaufania.

***

Dziękuję za uwagę :)
Czekam na opinie!

1 komentarz:

  1. Łał... Świetny rozdział. Na takie cudo warto czekać. Janice i Harry są momentami dziwni. On tęskni za nią, ona za nim, ale uczuć do siebie się wypierają. Tak więc do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń