sobota, 9 maja 2015

Rozdział V

- To jakaś Twoja kolejna wymyślona dziewczyna, co? – zgadł Niall, gdy tylko pojawiłem się w studiu nagraniowym.
- O czym mówisz? – zainteresował się Liam odkładając gitarę.
- No Janice. Nie widziałeś żadnych kolorowych portali? – spytał go Irlandczyk.
- No właśnie, Stary! Coś mi nie pasowało, że tak szybko lecisz. – Dorzucił swoje trzy grosze Louis. – Wczoraj ją poznałeś i już biegniesz do niej na noc. To z nią pisałeś, prawda?
- Poza tym bądźmy szczerzy, raczej nie jest to dziewczyna w twoim typie. – Skwitował blondyn.
- No dobra, nie przesadzajmy. Jest ładna i w ogóle. Tylko chyba po prostu raczej wole wyższe.
Zaczęli się śmiać.
- Ja bym nie pogardził – rzucił Lou.
- Nie zaskoczyłeś nas – stwierdził Liam, co wywołało śmiech Nialla i mój.
- I tak pewnie jak zwykle nie przedłużycie kontraktu, bo po miesiącu intensywnego seksu Ci się znudzi.
- Myślę, że nie tym razem. Ona raczej się na to nie zgodzi, Lou.
- Na zerwanie kontraktu? – spytał głupio.
- Nie, na seks. – Sprostowałem przewracając oczami.
- Co? Jest taką cnotką?
- Nie. Po prostu trzyma mnie mocno na dystans. Może nie do końca… Nie wiem jak to opisać. Wydaje mi się, że to nie jest dziewczyna, która chce mi wskoczyć do łóżka.
- Zobaczymy, zobaczymy. – Zaśmiał się Liam.

Umówiłem się na lunch z Grimmym. Zamówiłem sałatkę i kawę. On sok pomarańczowy i kanapkę.
- Dzisiaj na moim Twitterze pojawiła się masa pytań o was. – Powiedział bez zahamowania.
- Taaak, słyszałem. – Przyznałem krzywiąc się.
- Nie chwaliłeś się.
- To było dosyć niespodziewane.
- Coś poważniejszego?
- Umówiliśmy się na kolację.
- Huhuhu… - zaśmiał się. – Nie miałem pojęcia, że tak szybko działasz. Dobra jest? – spytał podnosząc sugestywnie brew.
- Nick. To nie twoja sprawa akurat.
- Wiem swoje. Podoba mi się – stwierdził zaskakując mnie.
- Ona?! – zmarszczyłem brwi grzebiąc widelcem między liśćmi szpinaku a kurczakiem.
- Tak. Ma coś w sobie. Powodzenia.
To była dla mnie rewolucja. Grimmy’emu podoba się jakaś dziewczyna.
- A jak sprawy sercowe? - zmieniłem temat.
- Rozstaliśmy się. – przyznał.
- Co? Kiedy?! Czemu nic nie wiem.
- Znudziło mi się to wszystko. Postanowiliśmy się rozejść. Nie ma tu zbyt dużej filozofii. Popytaj, czy twoja zdobycz nie ma jakichś fajnych homoseksualnych kolegów. W takim guście jak ona.
- Nick! Jesteś idiotą….
- Wspaniałomyślnym idiotą.

***

Wprowadziłem ją do swojego domu w Los Angeles. Słyszałem jak wzdycha. Rozbawiony zaprowadziłem ją do pokoju, który miała zajmować.
- Łał… Harry! To jest niesamowite - powiedziała patrząc z uznaniem.
Wzruszyłem obojętnie ramionami uwydatniając jej dołeczki w policzkach.
Dziwnie się poczułem, ponieważ miałem wrażenie, że naturalnym byłoby gdyby właśnie wpadła mi w ramiona i chyba oboje mieliśmy na to ochotę, ale po prostu nie wypadało. Powoli zaczynaliśmy wpadać w pułapkę.

Siedzieliśmy nad basenem, zaczynając drugą butelkę wina. Zanurzyliśmy stopy w wodzie i cieszyliśmy się słońcem. Cieszyłem się, że możemy sobie tak po prostu pogadać. Była bardzo inteligentna. Miała dużo planów na przyszłość i dokładny plan na siebie jako artystkę. Imponowało mi to. Z przenośnego głośnika zaczęła lecieć piosenka Rainbow G. Love & Jack Johnson. Westchnęła i położyła się na drewnianej podłodze. Miała na twarzy lekki uśmiech. Wyglądała beztrosko.
- Kocham to miejsce… - przyznała. – Jestem tu dosłownie chwilę, ale już rozumiem czemu tak uwielbiasz tu być.
Podniosła się i spojrzała mi w oczy. Objąłem ją ramieniem. Wtuliła się we mnie.
To prawda. Pobyt tu był dla mnie trochę ucieczką od życia i codzienności. Słońce nastrajało pozytywnie i ładowało baterię. Dużo czasu spędzałem w ogrodzie. Był jak moja własna bezludna wyspa, na której mogłem cieszyć się spokojem.
- Gdzie masz telefon? – spytałem.
Spojrzała na mnie pytająco. Wybiłem ją z toku jej myśli. Spojrzała w kierunku wejścia do domu. Podążyłem za jej wzrokiem i zobaczyłem leżak, na którym leżały jej papierosy, zapalniczka i telefon.
Zanim Janice zdążyła się zorientować odstawiłem kawałek dalej butelkę wina i pociągnąłem ją do wody.
Pisnęła, gdy nasze ciała zanurzyły się w zimnym basenie.
- Harry! – próbowała się wyswobodzić, ale jej na to nie pozwoliłem mocno trzymając w ramionach.
- Ciii… - uciszyłem ją. Gdy przestała się wyrywać zelżyłem uścisk, a ona zarzuciła mi ręce na ramiona i oplotła nogami w pasie.
- Nie sięgam do dna – przyznała lekko zawstydzona tym faktem, tłumacząc przy okazji swoją panikę.
Zacząłem się śmiać.
-To wcale nie jest śmieszne! – powiedziała z wyrzutem, uderzając pięścią moją klatkę piersiową.
- Chyba jesteś najniższą dziewczyną, która kiedykolwiek tu przebywała – powiedziałem, żeby trochę się podroczyć.
Spojrzała na mnie spode łba. Rozczuliła mnie tym. Mocno ją przytuliłem, przełożyłem na plecy i przeniosłem się w kierunku krawędzi basenu, żeby zgarnąć butelkę wina, a potem udałem się na płytszą część basenu.
- Już powinno być okej – poinformowałem wciąż rozbawiony. Poczułem jak niepewnie prostuje nogi do momentu, w którym poczuła podłoże, żeby móc się ode mnie odkleić.

***

Siedziałem z Janice w restauracji i jedliśmy razem z moimi znajomymi lunch. Właśnie wróciła ze studia. Nagrywała dzisiaj coś razem z Jessem  i Jeremym z The Neighbourhood. Wczoraj, gdy o tym usłyszała była niesamowicie ożywiona i podekscytowana myślą o współpracy z nimi. Teraz jednak była bardzo małomówna i zamyślona. Zaskoczyła mnie tym. Nie było to coś naturalnego. Mam nadzieję, że wszystko poszło dobrze.
Jeff opowiadał właśnie historię o ostatniej grze w golfa z ojcem. Dotknąłem jej uda. Delikatnie drgnęła. Spojrzała na mnie. Coś ją gryzło.
- Wszystko okej? – zapytałem cicho.
- Tak – odpowiedziała. 
Widziałem, że nie jest do końca szczera. Zmarszczyłem brwi, na co nieznacznie uniosła kąciki ust.
Była aż tak nieśmiała?
Złapałem jej dłoń, która leżała na stole i zacząłem kciukiem delikatnie ją głaskać, żeby dodać jej otuchy. Poczułem, że nieznacznie się rozluźnia.
Podniosłem wzrok na Jeffa, który znacząco się uśmiechnął.
- Janice, grasz w golfa? – spytał jej nagle.
- Zdarzyło mi się – odpowiedziała cicho.
- Może w takim razie powinieneś zabrać ją ze sobą w niedzielę, co? – zwrócił się do mnie.
- Może… - miałem nieco mieszane uczucia.
- Nie chcę wam przeszkadzać. Poza tym nie mam tu sprzętu. – Odpowiedziała jakby wyczuła moje wewnętrzne wahanie.
- A to akurat najmniejszy problem.
- Wiem ile znaczy dla Harry’ego taka gra. Chyba nie powinnam wam przeszkadzać.
- Nie, Janice. Jeśli chcesz z nami zagrać… – wtrąciłem się.
- A będzie jeszcze jakaś dziewczyna? – przerwała mi.
- Nie planowaliśmy – przyznał Jeff.
- No to postanowione. Zostanę w domu i może trochę popisze piosenki.
- Sama? Nie ma opcji – wtrąciłem ponownie.
- Możesz zawsze spędzić trochę czasu z żeńskim gronem naszej rodziny w domu. – Zaśmiał się Jeff. – Dołączymy do was po grze na obiad.
- Dobrze, zobaczę. – Zgodziła się, żeby nie ciągnąć już tego tematu.

***

Zbliżał się wieczór. Wróciłem właśnie do domu. Wszedłem z garażu do cichego wnętrza. Zapaliłem światło i udałem się do kuchni. Położyłem reklamówki z jedzeniem od Shelli Azoff, które przygotowała dla Janice na kolację, zakładając, że "pewnie jest sama cały dzień i chodzi głodna". Żałowała, że nie mogła jej poznać, ale wiedziałem, że Janice czuła się trochę dziwnie wchodząc w mój świat. Wiem, że nie czułaby się komfortowo razem z nami i potrzebowała trochę więcej czasu.
Wszedłem po schodach i zapukałem do jej sypialni. Nie słysząc odpowiedzi lekko uchyliłem drzwi. Leżała na łóżku w białej podkoszulce i majtkach. Jej włosy były rozrzucone po poduszce. Ściskała w ramionach kołdrę. Przygryzłem wargę. Wyglądała bardzo seksownie. Siadłem przy niej i odgarnąłem jej włosy z twarzy za ucho.
- Janice… - powiedziałem cicho.
Zerwała się.
- Cii… - uspokoiłem ją.
- Coś się stało?
- Nie. Jesteś głodna? Shelli zapakowała mi dla Ciebie trochę jedzenia.
- Kto?
- Mama Jeffa.
- Naprawdę?
- No jasne. Żałowała, że nie może cię poznać. Jeff powiedział jej, że jesteś cicha, ale wydajesz się mnie uszczęśliwiać.
- Czyli cię uszczęśliwiam, tak? – lekko ją to rozbawiło.
- Na pewno dobrze się dogadujemy. To mnie cieszy – wyznałem.
Wyciągnęła w moim kierunku ręce.
Położyłem się, a ona we mnie wtuliła.
- Jestem trochę głodna – przyznała.
- To dobrze, bo to co zapakowała chyba starczy nam na tydzień.
-Mówiłeś, że przygotowała dla mnie - droczyła się.
W odpowiedzi usłyszała mój śmiech.
- Przyjechałeś samochodem? – zbiła mnie z tropu.
Lekko odsunąłem się, żeby widzieć jej twarz.
- Tak.
- Nie piłeś?
- Nie. Czemu?
- Nic, tak się zastanawiałam.
Przewróciłem oczami.
- Idziemy jeść? – spytałem.
- Tak, chodźmy – zgodziła się, więc przerzuciłem ją z łatwością na drugą stronę mnie. Podniosłem ją i postawiłem nas do pionu.

- Kupiłem nam bilety na mecz Lakersów za dwa tygodnie - poinformowałem, szykując dla niej w kuchni posiłek.
- Serio?
- Tak. Z Clippersami.
- No, to będzie ciekawie.
- Mam nadzieję.
Uśmiechnąłem się. Odpowiedziała tym samym, ale czułem, że coś jest nie w porządku.
- O co chodzi?
Pokręciła głową.
- Przecież widzę.
- Wiem jak bardzo się starasz, żebym czuła się dobrze…
- Mam coś zmienić? – przestraszyłem się, że robię coś źle.
- Nie, nie. Jesteś naprawdę bardzo dobry i widzę jak się troszczysz i wychodzisz z siebie, żebym czuła się komfortowo sama, przy Tobie, czy Twoich znajomych. Bardzo to doceniam…
- Ale? – przerwałem jej.
- Ale to wciąż dla mnie trudne.
- Co jeszcze mogę zrobić? – spytałem nieco poirytowany. Nie wiedziałem co jeszcze mogę zrobić, żeby ułatwić jej „bycie ze mną”.
- Nic. Naprawdę tu nie chodzi o Ciebie.
- Tu nie chodzi o Ciebie, chodzi o mnie – zaironizowałem wysokim głosem, udając ją. – Będziesz chciała zerwać kontrakt, tak?
- Harry! – cicho mnie upomniała. – Nie mam zamiaru nic zrywać. Daj mi powiedzieć. To ty zacząłeś i chcesz rozmawiać o tym, co się dzieje, więc mi nie przerywaj.
Byłem zaskoczony jej stanowczością.
- Chodzi o to, że kilka miesięcy temu byłam zupełnie anonimowa. Podczas X Factora byłam raczej zbyt nudna, żeby ktokolwiek chciał się mną interesować. Dzisiaj jestem na ustach milionów waszych fanek, którym nie podoba się to, że Harry Styles – miłość ich życia – znalazł kolejną dupę do ruchania. A przecież miałeś być mężem każdej z nich lub ewentualnie założyć rodzinę z Louisem, gdyby okazało się, że jednak nie jesteś nimi zainteresowany.
- Przejmujesz się tym? – przecież zawsze takie głupoty pojawiają.
- Pamiętasz jak kiedyś nie byłeś w stanie zrozumieć dlaczego ktoś Cię nienawidzi tylko po to, żeby nienawidzić?
Skinąłem głową.
- Ja nic złego nigdy nikomu nie zrobiłam. A razem z Patrickiem doszłam dzisiaj do wniosku, że póki co lepiej będzie zablokować moje media społecznościowe przed ludźmi z zewnątrz.
- Po co? – zmarszczyłem brwi.
- One mi grożą Harry. Wiem, że pewnie reszta waszych dziewczyn przechodziła przez to samo. Tylko media to podburzają. Potrzebuję czasu, żeby się do tego przyzwyczaić.
Uderzyło mnie to.
- Czym są te groźby? – zmartwiłem się.
- Głównie takie, że jeśli nie dam ci spokoju to mnie zniszczą, są takie, w których powinnam na siebie uważać, bo mnie pobiją. Jakaś część życzy mi śmierci...
- Słucham?! – niedowierzałem.
- Nie! – przerwała mi. – To nic. To tylko słowa. Żadna z nich przecież nie zrobi mi krzywdy. Są po prostu rozgoryczone. Rozumiem je trochę. Czują się gdzieś w środku oszukane. Po prostu powtórzę jeszcze raz. Potrzebuję trochę czasu, żeby to się uspokoiło i żebym mogła do tego przywyknąć. – Wciąż się tego trzymała. - Do tego czasu mogę być nieco marudna, wycofana i spięta. - Zażartowała, żeby trochę rozładować atmosferę, która przed chwilą mocno się zagęściła.
- Jesteś pewna?
- Tak. Powinniśmy pokazywać, że jest nam ze sobą dobrze i że jesteśmy razem szczęśliwi. Myślę, że to jedyny sposób, żeby odpuściły. – Miało to dla mnie jakiś sens.

- Powinniśmy przemyśleć, czy nie powinniśmy tego dla twojego dobra zakończyć – powiedziałem pozbawionym emocji głosem nakładając jej jedzenie i stawiając przed nią talerz. Gdy spojrzałem w jej oczy widziałem, że zraniłem ją tym stwierdzeniem.

***

No to kolejna część za nami :) Mam nadzieję, że się podoba. Na razie może być trochę nudno, ale powoli się rozkręcam. Czekam na komentarze :D

1 komentarz:

  1. Szkoda, ze trafiłam tutaj tak późno :( No cóż, postaram się bywać tu częściej! Bardzo mi się podoba ten rozdział, jest taki..magiczny i po prostu..fajny? Tak, jest bardzo fajny!

    Zapraszam do siebie przy okazji :)
    http://i-see-harry-styles-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń